Rozdział V

5.1K 448 17
                                    

~~ JOANNE ~~

Byliśmy pod salą kiedy nasza trójka spostrzegła, że reszta za nami nie idzie.

- Gdzie oni są? - zapytałam się ich. Oni tylko spojrzeli po sobie przerażeni.

- Pewnie pod szkołą jeszcze coś załatwiają - Sara po dłuższej chwili postanowiła mi odpowiedzieć.

- Przecież za minutę lekcja.

- Wejdź do klasy, a my pójdziemy ich poszukać dobrze? - Thomas był bardzo zaniepokojony.

- Idźcie już po nich, nie chcę żeby mieli jakąś karę - popchnęłam ich w stronę wyjścia, a sama usiadłam w klasie.

Dzwonek zadzwonił, nauczyciel przyszedł, a po nich nie było śladu. Lekcja się zaczęła, a ja usłyszałam coś co zmroziło mi krew. Było to wycie wilka i do tego warczenie, może mi się tylko przesłyszało. Po kilkunastu sekundach ponownie tętno mi podskoczyło. Co tutaj robiłyby wilki? W Anglii od lat ich nie widziano...

Ja: Sprawdzisz mi coś na laptopie?

Drew: Co takiego?

Ja: Ile lat temu zauważono ostatni raz wilka...

Drew: Wilka? Mała oszalałaś, czy jak? Przecież ich nie ma już kilka stuleci.

Ja:Nie śmiej się ze mnie, pod moim oknem w klasie jest chyba wilk. Słyszałam warczenie i wycie, a moi znajomi są na dworze.

Drew: Może to po prostu pies... W internecie piszę, że ostatni wilk był widziany w 1750 roku.

Ja: Chyba mi odbija. Przyjedź po mnie dzisiaj o 15.30, bo muszę jeszcze pójść do biblioteki.

Drew:Mała powinnaś być zadowolona, biblioteka to kopalnia wiedzy :)

Ja: To jednak tobie padło na mózg... od kiedy ty tak mówisz.

Drew: Rozgryzłaś mnie

Dalej nie zajmowałam się pisaniem wiadomości, tylko skupiłam się na lekcji. Po pięciu minutach do klasy weszła cała szóstka znajomych. Byli mocno zmachani, nie chciałam być wścibska, ale musiałam napisać do koleżanki.

Ja: Wszystko jest okej? Jesteście jacyś spoceni i zmęczeni...

Sara: Jest dobrze, musieliśmy przebiec się do sklepu po śniadanie jeszcze :)

Nie chciałam jej o nic oskarżać, lecz to brzmiało jak jakieś tandetne kłamstwo. Powinnam się narzucać, ale jakoś nie mam siły.

Na następnej lekcji umierałam z nudów, kolejny raz byłam ze starszymi klasami, tylko że tym razem siedziałam z Sarą w ławce, pod oknem. Ja znajdowałam się po lewej. Za nami siedziała pozostała piątka. Starałam się coś tam notować kiedy na naszą ławkę od mojej strony wpadła kartka.

"Cześć, masz może ochotę gdzieś pójść po szkole?"

Rozejrzałam się po klasie i zobaczyłam chłopaka, który się we mnie wpatrywał. Wyglądał dość wrogo, o ile tak mogę powiedzieć. Kruczoczarne włosy postawiona na żel ku górze, niebieskie oczy, a właściwie turkusowe. Skąd takie połączenie? Naprawdę nie wiedziałam, nigdy nikogo takiego nie spotkałam o takiej nietypowej urodzie. Co dziwniejsze wydawał się znajomy. Nabazgrałam ołówkiem odpowiedź.

"Skąd mam mieć pewność, że mnie nie sprzedaż do mafii, nieznajomy "

"Mam na imię Colt i takiej ślicznotki byłoby mi żal oddać komukolwiek "

Oczy ze Snów ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz