Always in my heart ~ larry st...

By girlwhoeatcarrots11

2.3K 199 35

Harry i Louis są świetną parą. Mieszkają w Doncaster, gdzie mają cudownych przyjaciół. Harry jednak się boi... More

Prolog
1.
2.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27.
28.
Epilog
Podziękowania

3.

107 7 0
By girlwhoeatcarrots11

Louis otworzył drzwi i weszliśmy.
Zatrzymałem się na przedpokoju.

Nie mogłem uwierzyć, że to wszystko jest prawdziwe.

Totalnie zamarłem.

- Chcę tu mieszkać. - wyszeptałem.
Oczy mi się delikatnie zaszkliły.

- Harry, proszę nie płacz. - przytulił mnie.

- Co...ja nie-. Tylko oczy mi się pocą. - uśmiechnąłem się. - Po prostu nie mogę uwierzyć, że ktoś zrobił to z myślą o mnie. I dla mnie.

- No cóż...no to uwierz, bo nieskromnie powiem, że ja to dla ciebie zrobiłem. - złapał moją rękę. - Chodź pokażę ci resztę mieszkania.

Sypialnia, kuchnia, łazienka i niewielki salon naprawdę wyśmienicie się prezentowały.

Moje myśli po zobaczeniu środka - wow, wow, wow, Lou tak cię kocham.

Wszystko jest tak dokładnie zaplanowane i ładne. Nie mogę się doczekać rzeczy, które będziemy tutaj razem robić.

Nie ma tutaj piętra, ale jest wszystko czego tak naprawdę potrzeba. Widać tutaj, że to robił Louis - wszystkie meble mają nowoczesny styl. Po prostu go odzwierciedlają.
Mini kuchnia, łazienka, nawet duży salon i oczywiście sypialnia. Jest tutaj tak przytulnie.
Ciekawe czy chłopcy widzieli wnętrze.

- I jak? Podoba ci się? - spytał trochę nerwowo.

- Louis, j-ja nie wiem co powiedzieć... J-jest cudownie. Podoba mi się, to nawet za mało powiedziane. - szepnąłem, moje wzruszenie osiągnęło wysoki poziom - Kocham cię Louis, jesteś wspaniały. Najlepszy ze wszystkich, których znam - chciałem to wykrzyczeć całemu światu.

- Harry też cię kocham i uff, bardzo się cieszę, że ci się podoba. Akurat wnętrze robiłem sam, bez chłopaków ale przynajmniej wujek pomógł mi w malowaniu. A teraz chcę zrobić coś co już chciałem zrobić od baardzo dawna. Od kiedy to wszystko było gotowe. - powiedział.

W moich myślach pojawiło się wiele pomysłów.

Może zabierze mnie gdzieś?

Zaręczyny? Niee, to chyba za wcześnie. W każdym razie na to nie jestem jeszcze gotowy.

- Drogi Harry Styles, czy weźmiesz oto te klucze do tego lokum? - powiedział.

Wzruszyłem się.

- Będziesz mógł tu przychodzić kiedy tylko chcesz, a nawet zobaczysz, że kiedyś tutaj razem zamieszkamy. Przewiduję przyszłość. - mrugnął.

Chyba się rozpłakałem.

- Chcę tego. Potrzebuję tego. Potrzebuję ciebie przy sobie. - Louis się wzruszył, co było bardzo niecodzienne jak na niego.

- Louisie Tomlisonie, tak, wezmę te klucze. Pod jednym warunkiem: nie chcę przychodzić tu sam, chcę przychodzić tutaj z tobą. - powiedziałem i po chwili zapytałem - Obiecujesz, że zamieszkamy razem?

- Obiecuję. - odpowiedział - Mamy ponad 20 lat, więc niedługo i tak trzeba się wyprowadzić od rodziców. Wiecznie u nich nie będziemy.

- No racja. - po tych słowach przytuliłem go z całych sił, tak jak chciałem od zawsze. Bo nie robiłem tego często.

- Harry, tak cię kocham i myślę, że tutaj możemy robić wszystko, dosłownie. - próbował powąchać moich włosów ale był parę centymetrów niższy, co dla mnie nie stanowiło problemu.

- Też tak myślę.

- Mój drogi, jesteś gotowy, żeby zrobić to dzisiaj? - zapytał ostrożnie. - Jeśli uważasz, że to za wcześnie, rozumiem. Nie musimy się spieszyć honey. Pamiętaj, że ja też wcześniej tego nie robiłem.

- Ym, ja... - zagryzłem delikatnie policzek, bo musiałem się chwilę zastanowić, ale myśl, że Louis tego nie robił dodawała mi otuchy. - I czekaj...nie robiłeś tego nigdy?

Pokręcił głową.

- Myślałem, że masz to już dawno za sobą... - zarumieniłem się.

- Oh Hazz. Myślałem, że ci już o tym mówiłem. Meh, skleroza.

Uśmiechnąłem się.
- Ja myślę, że jestem gotowy. - wróciłem do tamtego wątku. - Pieprz mnie. Pieprz mnie, Louis Tomlinson.

- Dobrze, a ty pieprz mnie, Harry Styles.

Po tej wymianie zdań zadzwoniłem do mamy, że nie wrócę na noc.  Zapytany czemu - odpowiedziałem, że mam imprezę na uniwersytecie. Ahh, te życie studenckie bywa ciężkie, co poradzić.

Bo co miałem powiedzieć?
Mamo, dzisiaj przeżyję swój pierwszy raz.
Wiesz z kim? Z Louisem.
Będę go zawzięcie pieprzył i obydwoje tego nie zapomnimy.

Szybko zaczęliśmy zdejmować z siebie ubrania.

Po chwili wylądowaliśmy obok siebie. Nadzy.

- Nigdy bym nie pomyślał, że to będzie pierwsza rzecz którą zrobimy tutaj. - mruknąłem.

- Ja też. - przysunął się bliżej i delikatnie zagryzł moje ucho.

Wzdrygnąłem się całkowicie.
Boże, Louis jest taki idealny. Swoją drogą to jest chyba pierwszy raz jak widzę go całego nago...

Głaskał mnie po włosach, aż w końcu znalazł się na mnie.

- Jest okej? - zapytał.
Pokiwałem głową.

Usiadł na mnie, ja cały czas leżałem i głaskał moją klatkę.
W końcu pochylił się i pocałował mnie.

Odwzajemniłem to. Wpuściłem go trochę głębiej.
Chwyciłem za szyję i przytuliłem bliżej.

Całował mnie zawzięcie, z wielką pasją, a je nie mogłem się oprzeć, leżałem pod nim i czułem bardzo dobrze jego męskość.
Delikatnie wbija się w moją skórę. Jest wspaniale.

- Lou... - szepnąłem. - Kochany, to będzie wspaniała noc.

- Wiem, Harry, wiem - odpowiedział.
Pogłasem go po klatce piersiowej. Boże te jego mięśnie, są cudowne. Chciałbym wycałować każdy kawałek jego nagiej skóry.

Mamy ponad dwadzieścia lat, a ja się ekscytuję nim jakbym miał z czternaście, on chyba w sumie też.
Po serii gorących pocałunków, oderwał się ode mnie.

- Gotowy? - zapytał.
- Tak, tak - wysapałem totalnie napalony.

- Obróć się. Będzie dobrze... - szepnął mi do ucha.
Wykonałem jego "rozkaz".
I wypiąłem się.
- Idealnie Hazz. - mruknął.

Szybko nasmarował się lubrykantem.
- Nie chcę, żeby cię bolało. - powiedział.

- Okej...Dzięki za troskę. - uśmiechnąłem się, choć pewnie on tego nie widział.

Wyciągnął z szuflady prezerwatywę.
Czy on naprawdę wszystko przygotował?

- Teraz, wejdę. Postaram się jak najdelikatniej.

- Ufam ci. - szepnąłem.

Wszedł i...

- Kurwa. - pisnąłem, a łzy napłynęły mi oczy.

- Okej? - zapytał zaraz.

- Oczywiście. - odrobinę skłamałem.

Bo jedyne co mogłem powiedzieć to:
Piecze.

Myślałem, że mi rozerwie wnętrzności.

Ale jest okej.

Po paru minutach przyzwyczaiłem się do tego...uczucia. Do jego rozmiaru.

- Rób dalej. - wysapałem.

Wsunął się głębiej.
Kolejna fala dreszczy przeszła moje ciało.

Czy ja umieram?

Złapał moje pośladki, co o wiele bardziej mi się spodobało.

- Louis, ou - jęknąłem z przyjemności.

- Kiedyś ty będziesz mi tak robić. - powiedział.

Tak, bez wahania mógłbym mu to zrobić co robi mi. Niech on też to poczuje. Bezboleśnie.

Napierał coraz mocniej.
Czułem Louisa. W każdym milimetrze mojego ciała. Jest tak twardy jak ja.
Gładził mnie po pośladku.

Ja mocno trzymałem się prześcieradła. Poduszki. Łapałem wszystko co miałem pod ręką.
Wysunął się delikatnie.

- Ohhh... - wysapałem.
Po chwili wsunął się jeszcze raz.

- Kurwa. Kurwa. Kurwa. - tyle miałem do powiedzenia.

Pchnął jeszcze parę razy mocniej.
Skomlałem jak pies.
Po chwili byłem na skraju wytrzymałości.

- Harry...
- Louis...

Po paru chwilach i sapnięciach doszliśmy razem.
Wysunął się ze mnie.

- Kurwa. - powiedziałem, gdy doszedłem na prześcieradło.

Louis szybko wyrzucił prezerwatywę do kosza.

- Nic się nie dzieje. - mruknął do mnie. - Wypierze się.

Ściągnąłem więc prześcieradło i zakryłem nas kołdrą.

Policzki miałem całe czerwone.
Ogólnie byłem rozpalony.

Czy mam gorączkę?

W każdym razie było zajebiście. Chciałbym więcej, ale strasznie mnie wszystko bolało i poczułem się odrobinę zmęczony.

- Podobało się? - zapytał po chwili gdy nasze oddechy się uspokoiły.

- Jak nigdy. - odpowiedziałem. - Musimy to powtórzyć, tylko nie wtedy gdy będą chłopcy.

- Jasna sprawa, kochany. - cmoknął mnie w policzek.

Od razu moja twarz się rozjaśniła na sam gest.

- A teraz pytam poważnie. - bawił się moimi lokami. - Na pewno wszystko dobrze?

Chciałem uniknąć tego pytania.

- Hmm...tak...w miarę okej. - powiedziałem powoli.

Uniósł brwi.

- No okej, bolało. Trochę. - zawołałem.

- Wiedziałem, że coś przede mną ukrywasz. - zaśmiał się.

Niewdzięcznik.

- Oh, Harry tak bardzo cię przepraszam. Miało nie boleć. - westchnął.

Od razu otulił mnie ręką, a ja bardziej się położyłem na jego torsie.
Słyszałem idealnie bicie jego serca.

- Mam nadzieję, że będziesz jakoś chodził. - powiedział.
Zaśmiałem się.

- Już niedługo zrobię ci tak. Może nawet za chwilę. Kto wie? - uśmiechnąłem się. - Zrobię ci identycznie i zobaczymy kto będzie płakał.
Wybuchliśmy śmiechem.

- Lou, skąd ty tak umiesz? - zapytałem po chwili.

- Mistrz nie zdradza swoich sekretów. - pogładził moje usta. -  A tak serio poszperałem trochę w necie i no jakoś tak wyszło.

I tak znikąd pocałował mnie namiętnie.
- Ja chcę więcej. - powiedziałem.
Co jak co, ale takimi rzeczami nigdy nie pogardzę.

- Dobrze. - mruknął, widziałem, że jest jeszcze napalony. - Ale pamiętaj, że takimi nocami trzeba się rozkoszować. Trzeba je pamiętać. - znowu mnie pocałował. - Oh, Harry jak ja cię kurwa pragnę. Nigdy nie będę mieć cię dość.

-Ja też Lou. Ja też...

Była chwila przerwy i znowu wszystko od nowa.
Teraz to ja - właśnie ja - sprawię Louisowi przyjemność.

Najpierw go pogłaskałem - dokładnie tam gdzie lubi. Po klatce, włosach, brzuchu. Potem zacząłem go obsypywać pocałunkami.
Drażniłem się przez chwilę z nim.

- Kochany, możesz szybciej? - mruknął zachrypnięty.

Dałem sobie na rękę parę kropli lubrykantu i potarłem delikatnie swojego członka.
Nałożyłem prezerwatywę. Oby w dobry sposób.
Dobra, wszystko na spokojnie.

Wszedłem w niego delikatnie, powinno się mu podobać.
I to naprawdę dobre uczucie.

- Mmm... - mruknąłem.

- O cholera. - powiedział Louis. - Nie wiedziałem...Nie byłem gotowy, że...jest tak duży.
Zaśmiałem się.

Wypiął się i dzięki temu mogłem go jeszcze lepiej podziwiać.
Wolną ręką pogładziłem jego plecy.

- Kurwa, Harry, ale dobrze - jęknął.
Nie odpowiedziałem, tylko skupiłem się na tym co mam zrobić.

Starałem się delikatnie pchać.

- Ouu...ohh... - wysapał nagle Louis. - Skąd ty do kurwy nędzy wiesz gdzie jest prostata?

- Co. - było jedynym co mogłem powiedzieć.

- Nieważne. W każdym razie uderzaj tam.
Louis zagryzał poduszkę i wył jak wilk.

Podobało mi się w roli dominującego.
Widzieć, że on jęczał z mojego powodu. Bo to ja do tego doprowadziłem.

Z-a-j-e-b-i-ś-c-i-e.

- Kocham Cię... - powiedziałem cicho.
Louis mruknął coś tam niezrozumiale.

Po paru mocnych pchnięciach rozlałem się w prezerwatywie.
A Louis na prześcieradło.
Położyliśmy go ze względu bezpieczeństwa. I się przydało.
Padłem na łóżko ze zmęczenia.

- Dość. - wyszeptałem.

- To było...mocne. - złapał mnie za rękę. - Cholernie. Kurewsko.

- Ta... - wyszeptałem.

Na razie tyle, musiałem wypocząć, aby rano być znów gotowy. Na coś.

- Jakie to było dobre... - powiedział jeszcze raz. - Nigdy tego nie zapomnę Harry! Teraz to ja zadam ci pytanie: skąd ty tak umiesz?

- Ym, no robiłem to na wyczucie, skarbie. I chyba dobrze to zrobiłem. Mam nadzieję, że jutro wstaniemy z łóżka. - odpowiedziałem. - Ale chyba będzie ciężko...

- Mhmm.- Louis jęknął z przyjemności, gdy sobie o wszystkim przypomniał. - Nie zapomnę tego, uwierz mi. Przenigdy. Jedynie mogę się chwalić jakiego zdolnego mam chłopaka. - znowu bawił się włosami.

Słowo chłopak uderzyło we mnie. Ktoś mnie tak nazywa, wow.

- Ja też. Rozerwałeś prawie moje wnętrzności. I jestem ci za to wdzięczny. Przynajmniej wiedziałem, że wciąż żyję.

Zaśmiał się.
Ziewnąłem.

- Za dużo wrażeń, prawda? - odezwał się.

- O wiele za dużo. To był...emocjonujący dzień. Wykłady, kręgle, dom, a teraz pierwszy raz z tobą. - westchnąłem. - I czyż to nie jest nasza pierwsza noc razem?

- Hmm...Chyba jest. Czekałem na to tak długo. - szepnął mi do ucha. - I w końcu moje marzenie się spełniło Harry.
Uśmiechnąłem się.

- A więc, dobranoc. Kochanie. - pocałował mnie w czoło.

- Dobranoc Lou. - też go tam pocałowałem.

Przytuliłem się mocno do niego. Nie chciałem by gdzieś uciekł.
Usnęliśmy wtuleni w siebie.
To była niezapomniana noc. Warto było to zrobić.

Otworzyłem oczy. Wszystko dookoła było takie...nowe. Świeże.

- Witaj, moje słoneczko. - powiedział Louis do mnie, gdy zobaczył, że się obudziłem.

- Dzień dobry. - odpowiedziałem. - Ile ty mi jeszcze ksywek lub zdrobnień wymyślisz?

- Tyle ile będzie trzeba. - odpowiedział. - Tutaj możemy mówić sobie wszystko. Nikt nas nie podsłuchuje. Poza tym i tak te wszystkie słowa nie pokażą tego jak bardzo cię kocham.

Zarumieniłem się. To jest takie słodkie. Mój Louisek - ok, to było ZA słodkie.

- Prysznic? - mruknąłem.
- Ta...idź pierwszy. - powiedział.

Spojrzałem na niego znacząco.
- Ohh, no chyba, że tak. Pewnie.
Poszliśmy do łazienki.

- I bez żadnych takich. - rzekłem po chwili. - Jestem głodny.

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. - ukłonił się.
Zachichotałem.

W końcu weszliśmy do tego cholernego prysznica.
Louis opłukał mnie po plecach i zrobił szybki masaż pleców.

- Ahh... - szepnąłem.
Po chwili ja nałożyłem warstwę mydła na całą powierzchnię ciała.
Wszystko spłukał.
Nawet trochę włosy mi umył.
To samo zrobił Louis, więc go opłukałem i przytuliłem od tyłu.

- Nie wiem co robiłbym bez ciebie. - mruknąłem. - Jesteś sensem mojego życia.

- Harry... - odwrócił się i mnie pocałował.

Otuliliśmy się ręcznikami.

- Więc zrobię ci pankejki.
- Uwielbiam je. - powiedziałem zadowolony.

Poszedłem do sypialni, żeby się ubrać. Przy okazji wziąłem bokserki Lou, żeby je ubrał.
Przydreptałem do kuchni.

- W całym domu czuć ten zapach. - zaciągnąłem się mocno.

- I tak ma być.  A teraz jedz. Mam nadzieję, że te pankejki ci posmakują. Starałem się.

Spróbowałem. Boże jakie to jest boskie.

- Lou, to jest przepyszne! Jeśli to znalazłeś w necie to daj mi przepis, proszę. A i przy okazji masz. - podałem mu bokserki.
Uśmiechnął się.

- Tak mi się odwdzięczasz?
Prawie zakrzusiłem się kawałkiem naleśnika.

- Oczywiście, że nie. - pocałowałem go parę razy w usta.

- No cóż, receptura mojej babci. - powiedział po chwili. - Wygląda na to, że będę musiał zostać twoim osobistym kucharzem. - rozkłożył bezradnie ręce.

- Mi to w ogóle nie przeszkadza. Wręcz będę się czuć zaszczycony. - odpowiedziałem.

I ponownie wybuchliśmy śmiechem.
Cudowny poranek.

Continue Reading

You'll Also Like

285K 28.9K 67
bo nic bardziej ich nie opisywało niż słodkie słówka kierowane do siebie
50.4K 5.9K 19
you are the sunshine of my life/that's why i'll always be around
105K 3.4K 27
Min Yoongi to szef jednej z największych kancelarii w Korei, a Park Jimin to jego uroczy chłopiec z bolesną przeszłością. pobocznie : taekook, może n...
52.2K 1.9K 43
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...