Always in my heart ~ larry st...

girlwhoeatcarrots11 tarafından

2.3K 199 35

Harry i Louis są świetną parą. Mieszkają w Doncaster, gdzie mają cudownych przyjaciół. Harry jednak się boi... Daha Fazla

Prolog
1.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27.
28.
Epilog
Podziękowania

2.

114 9 1
girlwhoeatcarrots11 tarafından

Dzień jak co dzień, czyli oczywiście wykłady. Szybko zebrałem się, bo niestety albo stety wyjątkowo rozpoczynały się one rano.
Napisałem do Louisa:

"Miłego dnia!"

W odpowiedzi dostałem serce.

Uśmiechnąłem się.
Poranek rozpoczął się naprawdę dobrze, więc później musi być tylko lepiej.

Ruszyłem więc w drogę.
Gdy wychodziłem z auta to oczywiście wszyscy już tam byli. Ja  oczywiście jak zawsze byłem ostatni.

- Witajcie moi drodzy przyjaciele. - powiedział Niall starając się zabrzmieć poważnie, jednak jak zawsze coś mu nie wyszło.

- Siemka koledzy. - odpowiedział Liam.

- Dzień dobry moi ulubieni studenci literatury.- powiedział z uśmiechem Zayn.

- Wiiitaaajciee - Louis ziewnął.

- Dzień dobry - odpowiedziałem.
Tak, nasze powitania są na bardzo dorosłym poziomie.

Chwila ciszy między nami.
- Właśnie, Louis jak tam się dom sprawuje? - Liam od razu podjął temat.

Wywnioskowałem, że musieli go skończyć dość niedawno.

- A bardzo dobrze, jeszcze raz wielkie dzięki chłopcy za pomoc, jestem wam cholernie wdzięczny.

- Nie ma problemu, to była czysta przyjemność jak i interes. - zaśmiał się Zayn.

- Harry, a ty wiedziałeś o tym co planował Louis? - zapytał Niall.

- W sensie? - odpowiedziałem.

- O budowie domu.

- Yyy, no chyba nie - jestem słaby w kłamianiu, ale starałem się wypaść przekonująco. I chyba dosyć dobrze wypadło.

- Mhm, okey. - odpowiedział Niall, choć dziwnie się na mnie popatrzył.

- W ogóle chłopaki wpadłem na pomysł, żeby się spotkać. Dawno nie wyszliśmy gdzieś wszyscy razem. Co wy na to? - zapytałem. - Ciągle wykłady i nauka, a gdzie czas dla nas? Tak jak kiedyś.

- Harry to świetny pomysł! - zawołał Liam. - Może pójdziemy na kręgle po wykładach?

Wszyscy zgodnym chórkiem się zgodzili.
Miał to być wypad do knajpy, ale kręgle też mogą być. Na pewno będzie ciekawie.

Teraz najtrudniejsza część dnia: wykłady. Czasami trzeba przyznać, że są interesujące, ale profesor, który je prowadzi jest taki nudny.

Profesor Bing to taki starszy pan. Opowiada prawie cały czas anegdotki ze swojego życia i czasami bardzo trudno wyłapać coś godnego uwagi. I jeszcze związanego z tematem.

Niezbyt się nadaje do tego, ale najważniejsze jest to, że nigdy nie miałem u niego zagrożenia. Sukces.

Parę razy prawie zasnąłem na zajęciach, jednak Louis zawsze w porę mnie obudzi. Taki z niego cudowny anioł stróż. Czuwa nade mną o każdej porze dnia.

- Podsumowując. - powiedział profesor zachrypniętym głosem. - Tak to wszystko się zaczęło. Proszę was droga młodzieży, abyście się przyjrzeli uważnie cytatowi "Życie mnie mnie." Pomoże wam to w zrozumieniu wielu aspektów dzisiejszej mojej wypowiedzi.

Po dwóch godzinach jakże cudownego wykładu w końcu nadszedł koniec. Nie był jakoś wybitnie trudny do zrozumienia.

Czy nasze studia są skomplikowane?
Dla mnie nie, bo lubię dyskutować o książkach, więc literatura to dla mnie świetny wybór.

A chłopcy? Jakoś sobie radzą. W każdym razie nie mają zbytnio na to wyjebane.

Ciężko pracowaliśmy w liceum, aby dostać się na ten sam uniwersytet.
Koniec końców wszystkim się udało i można to zaliczyć do osiągnięć naszego życia.

W sumie wybraliśmy ten kierunek wspólnie, żeby się nie oddzielać.
Nie mieszkamy nawet w akademiku, bo mamy bardzo blisko do uniwerka. Dojazd jest idealny. Piechotą też nie jest daleko.

Jesteśmy dopiero na drugim roku, więc jeszcze trochę musimy się pomęczyć. Na razie dajemy radę.
Jeszcze niezbyt nie wiemy co dalej. - praca itp., ale studia to zawsze jakiś początek. I teoretycznie "przygoda życia".

Teraz w końcu nadszedł wyczekiwany moment dzisiejszego popołudnia, czyli: wyjście z chłopakami.

- No to zbierajmy się. - powiedział Zayn.

Nie spotykaliśmy się już chyba od wieków.
Nie wspominając już nawet, kiedy ostatni raz zrobiliśmy nocowanie u kogoś jak za dawnych lat.

- Pójdźmy do tej nowej kręgielni. - zaproponował Niall - Good Game czy jakoś tak. Niedaleko centrum.

- Ooo, słyszałem o niej. - powiedział Louis. - Trzeba ją wypróbować.

Wszyscy się zgodzili.
Już po chwili byliśmy w moim aucie - bo oczywiście tylko ja przyjechałem, a oni przyszli na wykłady pieszo. Prowadzą jakiś zdrowy tryb życia albo trenują bieganie?
Przecież auto to taka wygoda...Wygłupialiśmy się w nim, no bo halo, trzeba się bawić.

Niall pstrykał sobie cały czas selfie.

- Mam jedno pytanie. - rzekł Louis do niego. - Po chuj ci tego tyle?

- Żeby wyrwać laski. - cmoknął.

Zaśmiałem się.

- Wiecie co? - odezwał się Liam. - Pomyśleć, że wszyscy mamy dwadzieścia jeden lat...

- A nawet i więcej. - wtrącił się Louis.

On miał dwadzieścia dwa lata, a ja równe dwadzieścia.

I tak. To jest możliwe, żeby być na tym samym roku.

-... to jest niesamowite. - kontynuował Liam. - Że przyjaźnimy się tyle czasu, prawda? Mamy tyle wspomnień, a i tak jeszcze dokładamy do tego kolejne. O wiele lepsze. - zaśmiał się. -  Jest cudownie i bardzo się cieszę, że was mam. Wiem, że mam w was duże wsparcie.

- Teraz ci się wzięło na wspominki? - Zayn przewrócił oczami.

- Oj tak, kawał czasu, ale najważniejsze jest to, żeby mieć młodego ducha i umieć się bawić - powiedział Niall. Nasza irlandzka dusza.

- Wiek to tylko liczba. - powiedziałem.

- Zgadzam się. - uśmiechnął się Louis.

- Jesteśmy już na miejscu, jeeeej - krzyknął Zayn - Więc chłopaki, lećmy się zabawić.

Zapłaciliśmy za wstęp, wzięliśmy odpowiednie buty i poszliśmy do wyznaczonego miejsca, żeby grać.

Muszę przyznać, że nie pamiętam kiedy ostatnio grałem w kręgle. To jest zarąbiste, w szczególności z nimi.
Superowa atmosfera. Wszyscy się śmieją i są tacy wyluzowani.

Zayn przezywał Nialla, Liam i Louis się chyba bili. Ja się temu wszystkiemu przypatrywałem.

- Musimy wychodzić częściej. - uśmiechnąłem się.

- Zdecydowanie! - krzyknął Liam z podłogi.

- Ejej! - zawołał Zayn. - Bez żadnych takich scen, bo nas jeszcze wyrzycą i tyle będzie z gry.

Po chwili wszyscy się opanowali. Teoretycznie...

Grę rozpoczął Liam.
- Niezły początek! - zawołał Niall do niego gdy strącił sześć kręgli.

Po nim był Zayn. Wymierzył z idealną precyzją i...zbił dziewięć kręgli.

- Brawo! - przybiłem mu żółwika.

- Dopiero się rozkręcam. - mrugnął.

Do rozbiegu podszedł Niall.
- Patrzcie się i uczcie! Babcia mnie tego uczyła, więc mam smykałkę. - powiedział dumny Irlandczyk.

Nikt nie przywiązuje tutaj wagi skąd pochodzi, wyjątek to oczywiście Niall.
Pradziadkowie mieszkali w Irlandii, dziadkowie przeprowadzili się do Anglii, a jego rodzice do Doncaster.
Więc w jakimś procencie ma tę krew irlandzką.

Dlatego czasami przezywamy go "irlandzka księżniczka", bo czasami zachowuje się jak niewiadomo kto.

Rzucił kulą.
I wywróciły się jedynie dwa kręgle.
- Wypadek przy pracy. - westchnął.

- Tak. Dokładnie. - powiedział Louis.

Teraz moja kolej.
Podszedłem spokojnie do kuli.
Wdech i wydech.
Rzuciłem kulą.
Leciała samym środkiem...
I strąciłem...wszystkie kręgle!

- JEST! - wydarłem się.

Louis klasnął w ręce.
- Super początek! - zawołał.

Widziałem błysk w jego oczach.

Czy on jest ze mnie dumny?

- Gratulacje. - powiedział do mnie Niall z miną eksperta.

- Wow, to było dobre. - uśmiechnął się do mnie Zayn.

- Gdzie ty się tego nauczyłeś? - zapytał Liam.

Zarumieniłem się.
- Po prostu...tak jakoś wyszło.

Louis podszedł do rozbiegu, żeby odwrócić ich uwagę.
Rzucił i od razu się odwrócił.
Kula również strąciła wszystkie kręgle.

- Tak się to robi. - uśmiechnął się.

Po chwili znalazł się obok mnie.
- Bratnie dusze. - szepnął.
Uśmiechnąłem się szeroko.

- Dobrze Tommo! - zawołał Zayn po chwili.

Graliśmy jeszcze ponad czterdzieści minut.
Była to baardzo zacięta gra.
Szczególnie między Liamem i Zaynem.

No i przede wszystkim był tu Louis - wyglądał tak perfekcyjnie jak i rzucał. Szczerzył się tak bardzo gdy miał najwięcej punktów...

Szczerze? Mógłbym brać go tu i teraz, gdybyśmy byli sami. Serio.Chociaż tyle, że mamy ten dom ( swoją drogą - nadal go nie widziałem od środka) i przynajmniej tam mamy trochę prywatności.

Gdy krzyczał: Taak, oł yea - po rzucie to przechodziły przeze mnie takie ciary. Chyba nikt tego nie zauważył, ale on oczywiście to zauważył.
Uśmiechał się do mnie.

Po wszystkich było widać, że się świetnie bawią. To był superowy pomysł, aby gdzieś wyjść. Dawno nie widziałem ich tak uśmiechniętych i bawiących się jak dzieci.

- I kto tu jest królem? Niall jest króleem - krzyczał i tańczył Niall gdy za jednym razem strącił wszystkie kręgle.

- Możesz się przymknąć irlandzka księżniczko? - powiedział Zayn z uśmieszkiem.
Zawsze uwielbiał żartować z korzeni Nialla. Jak my wszyscy.

- Chłopaki spokojnie, nie rozpocznijcie jakiejś bójki. - zaśmiałem się. - Nie chcemy tutaj policji.

- Ah, ten Harry, opiekun wszystkich - powiedział Liam.

- Harry, teraz ty rzucasz - powiedział Louis i podał mi kulę z uśmiechem. - Dajesz!

Skupiłem się mocno. Wdech i wydech. Gra o życie i śmierć - zawsze takimi słowami dodaję sobie otuchy. Zazwyczaj działa. Iiii rzuciłem.
Kula poleciała prosto na środek i zbiła wszystko. Już któryś raz tak mi się udało.

- I kto teraz jest królem? - wybuchłem śmiechem. Wybacz Niall. - powiedziałem do niego.

-Ejjj, to jest w cholerę nie fair. Masz ubrane te twoje ,,szczęśliwe" sygnety. Z nimi możesz wszystko. - przewrócił oczami Niall.

Czy były szczęśliwe? Może. Tak mi się wydaje. I pomyśleć, że jeden dostałem od Lou na nasz pierwszy miesiąc.
Od tej pory noszę go wszędzie i praktycznie nigdy nie zdejmuję. Poza tym wygląda naprawdę fantastycznie.

Jedna najgorętszy pojedynek o miano ,,króla kręgli" był między Liamem i Zaynem.
Grali bardzo ostro.

- Uwaga, uwaga przed nami pan Malik. - Louis bawił się w komentatora. Świetnie mu to wychodziło. - Przymierza się do rzutu i uwaga szanowni państwo... Rzuca!!! Kula się toczy, toczy i zbija wszystkie kręgle. Ale co na to pan Payne? Zaraz się dowiemy.

- Po przerwie! - parsknął Niall.

- W każdym razie przymierza się do rzutu. - kontynuował. -  Jeśli wszystkie kręgle po pierwszym rzucie zostaną przewrócone - wygrywa, jeśli nie - otrzyma miano słodkiego przegranego hehe. Uwaga! Rzuca. Co to będzie, co to będzie iiii kręgle strącone!!!
OFICJALNIE LIAM PAYNE WYGRYWA DZISIEJSZĄ ROZGRYWKĘĘ!! - wydarł się Louis.

Zacząłem klaskać.
Dawno się tak dobrze nie bawiłem, strasznie mi tego brakowało.

- To co teraz? Wracamy? - zapytał Zayn.

- Oho, teraz będzie tryb pana marudy, bo zajął drugie miejsce - powiedział Niall.

- Co? Wcale nie, pf - odpowiedział Zayn.

- Myślę, że możemy już wracać, ale z obietnicą, że to powtórzymy. - stwierdziłem.

- No oczywiście - odpowiedział Liam. - Choć chyba jedno piwo nie zaszkodzi.

- Zaraz przyniosę! - zaproponował Niall i od razu poszedł do baru.

Wrócił z tacą.
- Bierzcie!

Upiłem łyk. Było dobre jak zawsze gdy on wybiera. Niall ma świetny gust odnośnie jedzenia. Jest stałym smakoszem paru restauracji.

Piana została mi na ustach, tak jak wszystkim. I się wygłupiali...
Dzieci, a nie studenci.

- A ja mam zarąbisty pomysł chłopaki! - odezwał się Louis. - Za tydzień zrobimy sobie jakieś piżama party czy coś w tym stylu. Co wy na to? Może się nawet pouczymy.

- Louis. - Niall położył rękę na jego ramieniu. - Albo nauka albo impreza. To razem nigdy nie idzie w parze.

Przewróciłem oczami.

- Ojoj, czyżby Louis zamieniał się w dziewczynkę? - droczył się Liam, choć  według mnie to takie imprezy są superowe.

- Daję tylko pomysł na wspólne spędzenie czasu. - wzruszył ramionami.

- Uważam, że to jest dobry pomysł. - odpowiedział Zayn. - Dawno tego nie robiliśmy, więc będzie ciekawie.

- Ja też, jakoś jak byliśmy mali to robiliśmy nocowania cały czas. - stwierdziłem, poza tym perspektywa spędzenia nocy z Louisem wydawała się bardzo sympatyczna.
Nie będziemy mieć wiele prywatności, ale zawsze coś. To pierwszy krok do nocowania np. w tym naszym domu.

- Racja, racja. - powiedział Niall. - Od razu mówię, że ogarnę jedzenie. - kiwał się na krześle.

- To postanowione. Za tydzień u mnie, jeszcze na dniach się bardziej dogadamy. - powiedział Louis.

Dopiliśmy piwa i wyszliśmy z kręgielni.

Wszyscy wsiedliśmy do samochodu i znowu była totalna głupawka.
Niall śpiewał (zapewne jakieś irlandzkie piosenki, bo co innego?) Zayn cykał fotki nam wszystkim, ja się bawiłem w modela - z moimi włosami mogę wszystko - oczywiście ostrożnie, bo w końcu ktoś musiał prowadzić to auto. - sam Louis mi mówił, że moje loczki są zarąbiste (oczywiście, nie zaprzeczę.) i żebym nigdy ich nie prostował, bo je u-b-ó-s-t-w-i-a.

A on po prostu wpatrywał się w okno.
Ale niedługo, bo Liam próbował zrobić z nim mini bitwę na wodę. Nie stało się nic poważnego. Ale najważniejsze, że auto przetrwało.

Podjechałem przed dom Zayna i wysiadł. To samo zrobił Liam, bo od niego ma naprawdę blisko do domu, więc poszedł w swoją stronę.

- Dzięki za super zabawę! - powiedział Zayn.

- Do zobaczenia za tydzień! - zawołał Liam.

Ja z Louisem i Niallem pojechaliśmy razem. Mieszkamy dość blisko siebie. Odwieźliśmy Nialla i potem Louis zapytał mnie w aucie.

- To co? Gotowy zobaczyć nasze małe lokum?

- Myślałem, że już zapomniałeś. - delikatnie zgarnąłem włosy za ucho.

- No wiesz co? Nigdy. Więc jedź. -  delikatnie położył swoją rękę na moim udzie. - Znasz drogę, prawda? - delikatnie się zaśmiał.

- Oczywiście. - odpowiedziałem pewnie i pojechałem prosto. - Nie mogę się już doczekać.

- Ja też. Oby ci się spodobało, bo jeśli nie, to zrobię małe przemeblowanie.

- Choćbyś meble były z gliny, łazienka byłaby na zewnątrz...

- Spokojnie nie jest aż tak źle. - zaśmiał się.

- ...to wiem, że mi się spodoba. - dokończyłem. - Wiem to Louis, a nawet nie widziałem tego na oczy.

Uśmiechnął się.

Okumaya devam et

Bunları da Beğeneceksin

91.2K 3.1K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
17.1K 1.4K 23
"(...)Czuję dłoń na ramieniu, więc się obracam. Joost wrócił z białym tulipanem w ręku. Patrzę na niego zdziwiona. - Dla mnie? - dopytuję. - Możesz...
813 107 8
Jesteś moim księciem a ja Twoją różą... Nasza miłość jest wieczna, tak jak biel pokrywająca jej płatki... Nigdy nie zapominaj, że książę może mieć...
52.2K 1.9K 43
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...