11

81 7 37
                                    

Witamy w tym rozdziale nową postać

LostDoves

Henryk i Tiffany przez dobrą chwilę szli milcząc.

Dla Henryka było to na plus bo niezbyt wiedział o czym mógłby z dziewczyną rozmawiać.

Czuł się okropnie niezręcznie w tej sytuacji.

Brakowało mu Raya który by mu jakoś doradził, albo Piper która przywaliła by mu i kazała się ogarnąć.

- to co robiłeś przez ten czas gdy nie mieliśmy ze sobą takiego kontaktu? - zapytała nagle chcąc w jakiś przyzwoity sposób zacząć rozmowę.

- w zasadzie to pracowałem głównie

- dawno cię w szkole nie było

- uczę się zdalnie... Wiesz nauczanie domowe i te sprawy jakoś tak ostatnio wyszlo - próbował kłamać chłopak.

Ostatnio kłamstwa naprawdę coraz lepiej mu wychodziły.

Sam nie wiedział czy ma się tego wstydzić, czy raczej być z tego dumny.

W końcu właśnie na tym polegała jego praca.

Pomaganie miastu i ukrywanie tożsamości przed najbliższymi..

Połączenie życia prywatnego i pracy...

Mimo wszystko chłopak naprawdę bardzo dobrze się w tym odnajdywał i sobie radził.

- nie wiedziałam nawet, że tak można, ale cóż może ja nie mogę sobie na to pozwolić i to właśnie dlatego niezbyt to ogarniam - odparła zastanawiając się czy chłopak mówi prawdę, czy raczej jak kiedyś ją okłamuje.

- no widzisz dużo można się nauczyć rozmawiając z kimś pierwszy raz od dawna.

- no tak zwłaszcza od Ciebie... Zawsze uważałam Cię za wzór, byłeś dla mnie inspiracją -zaczęła mówić   dosyć niepewnym głosem.

Słysząc ten ton i słowa wypowiedziane nim, czuł się dużo bardziej niezręcznie niż przed chwilą.

Z jednej strony nie zależało mu na dziewczynie, ale z drugiej nigdy nie chciał łamać jej serca. Nie zdawał sobie sprawy z tego że dziewczyna była w nim tak bardzo zakochana. Chyba był tak bardzo zapatrzony w Chloe że nawet nie zauważył że traci kontakt z innymi osobami.

Jednak dziewczyna nie rozumiała tego, nie pojmowała że serce nie sługa, nie potrafiła pojąć dlaczego Henryk nie potrafił traktować ją jak kogoś więcej niż tylko przyjaciółkę, bardzo chciała czegoś więcej.

Było tak kiedyś, teraz natomiast pozostało jej jedynie udawać, że dalej jej zależy.

Mimo tego jej próby poderwania przystojnego blondyna zawsze kończyły się niepowodzeniem

Czas to zmienić.

Gdy byli blisko knajpy z jedzeniem dziewczyna się zatrzymała.

- Hej może skoczymy coś zjeść? W końcu po to wyszliśmy prawda? - zapytała, nie czekając na odpowiedź ruszyła, w stronę miejsca wskazanego przez siebie.

- w sumie czemu by nie - odparł blondyn doganiając jej kroku.

Gdy weszli do środka blondyn się rozejrzał.

Bardzo często przychodził tu z Rayem i chyba właśnie z tego był tu znany.

Chłopak który często chodzi na posiłki do knajpy ze swoim wyluzowanym szefem.

- zamówić coś dla Ciebie czy sam podejdziesz coś zamówić? - zapytała dziewczyna stając przy kasie.

- możesz coś zamówić.

Oczywiście nie było płatności z góry,
mimo tego że nie była to jakaś droga restauracja po zakończonym posiłku osoba z obsługi podchodziła z rachunkiem.

Henryk oczywiście zdawał sobie z tego sprawę, że z racji że on tu jest mężczyzną będzie musiał zapłacić za jedzenie dla dziewczyny.

Chwilę tak stał gdy w pewnym momencie nieznajoma mu dziewczyna przywaliła mu ramieniem przechodząc obok niego.

- ej a to z co? - zapytał chłopak łapiąc się za bolące ramię.

Nie bolało to tak bardzo przez siłę dziewczyny, a raczej przez to że dalej miał tak siniaka przez Drexa.

Dziewczyna popatrzyła za niego ze śmiechem, zabawnym wydał się jej fakt że chłopak zareagował tak jakby przywaliła mu z nie wiadomo jaką siłą

- wybacz nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak cię zaboli... Raczej nie mam na ogół tak dużo siły - powiedziała ze śmiechem w głosie.

- no cóż... Nie chodzi o to że było to okropnie mocno, a raczej o to że niedawno trochę nie poobijałem i no wiesz - próbował tłumaczyć się blondyn czując się głupio ze dziewczyna uważa go za jakiegoś słabiaka co upada po pierwszym uderzeniu.

- no już już nie musisz mi się przecież tłumaczyć żartuje tylko, każdy ma swoje pomocy dlaczego co i jak - powiedziała z uśmiechem na twarzy.

- albo w sumie nie... Zaczekaj opowiadaj - dziewczyna łapiąc mocno chłopaka za ramię posadziła go na krześle przy stoliku, sama natomiast usiadła na przeciwko.

Tiffany która była zajęta zamawianiem jedzenia, chwilowo nie zauważyła co się dzieje za jej plecami.

Zaskoczony Hart usiadł na tym krześle lekko chwilę przerażony tym co zrobiła nastolatka, nie spodziewał się tak szybciej reakcji z jej strony, a tym bardziej tak szybkiej zmiany decyzji...

- nie rozumiem... - odparł tak niepewnie jakby pierwszy raz rozmawiał z człowiekiem

- no opowiadaj jak to się stało że się obiłeś.

- znaczy no rozumiem pytanie ale nie rozumiem czemu o to pytasz - rzekł sam się lekko uśmiechając w tym momencie.

- jestem po prostu ciekawa, ale okej skoro nie chcesz to nie musisz na razie mówić, jesteś tu sam czy z kimś? - zapytała na jednym wdechu. - bo jak jesteś sam może się przyjedziemy i poznamy trochę lepiej, wydajesz się miły a ja jestem dosyć towarzyską osobą.

Henryk nie nadążając nad tym co mówi dziewczyna czuł się jakby ta opowiedziała mu całą historię swojego życia, z jednej strony podobało mu się pozytywne podejście do życia dziewczyny, ale z drugiej miał wrażenie ze zaraz mu głowa wybuchnie od zadawanych pytań .

Nie wiedząc co powiedzieć przez chwilę milczał z uśmiechem.

- jestem tu z pewną dziewczyną, właśnie zamawia nam jedzenie... - odparł jednak po chwili niepewnie..

- ołł to twoja dziewczyna czy raczej przyjaciółka?

- raczej dawna znajoma ze szkoły. Tiffany..

- a no właśnie nie przedstawiłam Ci się - przerwała chłopakowi -Nika jestem. -podała mu pewnie dłoń.

Henryk niepewnie również podał jej dłoń

- a ja Henryk. Miło mi

Gdy dziewczyna puściła jego rękę skrzyżował je patrząc na dziewczynę..

- jestem bardzo.....

- bardzo jaka - zapytała pewnie

- no żywa.

- bo nie można być martwym rozmawiając prawda?

Chłopak słysząc ten żart zaśmiał się szczerze z tego.

Tiffany złożyła w tym czasie zamówienie, słysząc śmiech Henryka. Natychmiast popatrzyła w tamtą stronę.

Szlag ją trafił gdy zobaczyła chłopaka z inną dziewczyną.

Pewnym krokiem ruszyła w tamtą stronę.

- oj nie ma podrywania go, bynajmniej nie na mojej zmianie - pomyślała pewnym krokiem podchodząc do stolika przy którym siedziała dwójka nowo poznanych ze sobą znajomych.

nowa drużynaWhere stories live. Discover now