Dedykacja dla.xLizzyxHartx
Od wyjścia Raya z bazy minęły ledwo 2 minuty, jednak zdenerwowana Cynthia zdążyła w tym czasie zrobić dobre dwa okrążenia naokoło kryjówki
Nie potrafiła siedzieć spokojnie z myślą że Drex panoszy się gdzieś na wolności.
Nie martwiła się tylko o Henryka, ale również o ojca, mimo tego że był niezniszczalny nic nie stało na przeszkodzie aby to się zmieniło.
Taki był właśnie Drex, nieobliczalni i rządny zemsty.
Zemsty za coś co było tylko i wyłącznie jego winą.
- Cynthia... Chodząc po bazie nie nie sprawisz, że Ray szybciej dotrze na miejsce, a tym bardziej że Schwoz... - Chłopak nie zdążył dokończyć zdania, gdyż Schwoz niespodziewanie odebrał.
- Co się stało Jasper? dlaczego dzwonisz i męczysz nawet na odległość? - zapytał wypoczywając na leżaku, pijąc sok z kaktusa
- Nie dzwonił bym gdyby to nie było ważne. Musisz skończyć szybciej wakacje i wracać do kryjówki. Drex uciekł i pobił Henryka. Mamy poważne kłopoty.
Naukowiec który z początku był zły za przeszkadzanie odkładając napój wstał z leżaka.
- Dobrze Jasper, powiedz Rayowi, że będę tak szybko jak dam radę - Rozłączając się natychmiast zaczął szykować się do szybkiego powrotu
- Okej Schwoz załatwiony, teraz jeszcze tylko Charlotte, i wszystko będzie gotowe. - Rzekł Dunlop wybierając numer przyjaciółki.
- Mówiłeś że chodzenie nic nie da? - zapytała nawiązując do słów o odebraniu telefonu przez naukowca.
- to był zwykły przypadek. Jeden na milion że odebrał akurat w tym momencie gdy ty o tym mówiliśmy.
Dziewczyna chcąc w pewnym momencie olać słowa ojca, pewnie ruszyła w stronę tuby, jednak chłopak widząc to pewnie łapiąc ją za rękę posadził ją na kanapie.
Naprawdę bardzo chciała pomóc, a siedząc w kryjówce z Jasperem nic nie osiągnie.
- Nie możesz nigdzie iść. Ray wyraźnie ci zabronił, a ja będę tego pilnował, i nie spuszczę cię ani na chwile z oka. - Rzekł czekając aż Charlotte odbierze. Był świadomy tego że dziewczyna na pewno jest zajęta, ponieważ zawsze odbierała od razu.
- Myślisz że będę tu siedzieć na tej kanapie i czekać , aż Drex nas wszystkich wykończy? - zapytała zdenerwowana chcąc natychmiast podnieść się z kanapy.
- Rzucając się w ogień tylko pogorszysz całą te sprawę. Henryk jest moim przyjacielem i jest dla mnie tak samo ważny jak i dla ciebie. Nie jest to łatwe, ale musimy się uspokoić. Denerwując się na siebie nie sprawimy, że przestępca trafi do więzienia. - Rzekł pewnym siebie głosem.
Dziewczyna zamilkła.
Sama nie wiedziała czy to wina tego że chłopak miał racje, a jej zabrakło już argumentów, czy może to że błędnie uważała chłopaka za kogoś kto nie powie nic mądrego.
Była to wina Manchester' a, który pisał córce o wszystkich głupich wpadkach Jaspera.
- Może pierwszy raz powiedział coś mądrego, a ja stałam się właśnie świadkiem tego cudu - Pomyślała chwilowo nie chcąc już wstać z kanapy.
Dunlop natomiast cały czas próbował dodzwonić się bezskutecznie do przyjaciółki.
W czasie gdy trwała próba skontaktowania się z dziewczyną Ray był niedaleko miejsca w którym przebywał blondyn.