9

88 8 5
                                    

Tiffany która zabrała klucze Jasperowi, wchodziła do dużego ciemnego budynku.

Przechodząc przez długi ciemny korytarz lekkie ciarki przeszły ją po plecach i ramionach.

W pewnym momencie rzuciła kluczyk przed siebie otwierając drzwi, jednak nie dało się usłyszeć metalu upadającego na ziemię.

Ktoś tam był.

I złapał ten klucz

- mam ten klucz który miałam załatwić, nie było to takie trudne ze względu na to że był tam tylko Jasper...Ale nie  rozumiem czemu potrzebne Ci klucze do tej starej opuszczonej rudery - zaczęła dziewczyna, i tak na myśli miała skład rupieci który był przykrywką tajnej bazy kapitana B.

- oj  Tiff jeśli chcesz mi pomagać, to naprawdę musisz się jeszcze wiele nauczyć. Jak narazie dużo ci nie powiem, ale mogę powiedzieć że bardzo ułatwiłaś mi tym pracę moja droga - powiedział spokojnym głosem mężczyzna.

Mijając dziewczynę z uśmiechem wyszedł z pokoju w którym się znajdowali.

Dziewczyna tylko westchnęła patrząc kątem oka za nim

- jeszcze ci udowodnię na co na prawdę mnie stać - pomyślała po czym sama udała się do wyjścia z budynku.

Krótka rozmowa, a tak wiele potrafi zmienić.

Uważając kogoś za przyjaciela, cios boli dużo bardziej niż od wroga.

W takim kierunku szła Tiffany, chciała się zemścić na wszystkich za krzywdy które jej wyrządzili.

Najbardziej na Henryku Harcie.

Drex obiecał, że pomoże się dziewczynie zemścić za złamanie jej serca.

Minęły dwa dni od tego wydarzenia.

Żadnych zgłoszeń co do obeności Drexa. Z jednej strony wydawało się to naprawdę podejrzane, lecz z drugiej.

Henryk miał wolne.

Ray postanowił że po ostatnich wydarzeniach każdemu przyda się chwila odpoczynku, i spokoju.

Jednak dzisiaj wszyscy przyjaciele byli w kryjówce mieli większy problem niż Drex czy jakieś przestępstwa.

Chodziło o Charlotte.

Dziewczyna do teraz nie odebrała telefonu.

Wszyscy zaczynali się o nią martwić.

- i ty mówiłeś że to nic  takiego Ray? Nic takiego a ona się do teraz nie odezwał ani słowem - zaczął blondyn wywalając swoja złość na smutnego Manchestera.

- nie wiem naprawdę nie wiem co może z nią być. Miała być poza miastem i odpoczywać...Może nie chciała mieć z nami przez ten czas kontakt więc postanowiła że wyłączy telefon, aby bardziej cieszyć się dniami wolnymi? - zaczął niepewnie Ray sam próbując wmówić sobie że to prawda

Manchester sam martwił się o dziewczynę, jednak za nic w świecie nie chciał dać tego po sobie poznać.

Musiał zachować spokój i zimna krew, aby dzieciaki bardziej nie zaczęły się denerwować

- spróbuję namierzyć jej komórkę, ale skoro jest wyłączona może to trochę potrwać - odezwał się Shwoz z chęcią pomocy. Ruszył do monitora natychmiast próbując coś zrobić.

- starczy mi tylko informacja że char znajduje się bezpieczna tam gdzie powinna być, czyli gdzieś blisko plaży. -rzekł blondyn nie mogąc usiedzieć w miejscu

Henryk coraz bardziej martwił się o przyjaciółkę, łzy miał w oczach a jego serce zaczynało się łamać gdy myślał o tym że może się jej dziać krzywda, a ci nic nie mogą zrobić.

- jeśli jest na plaży będę znacznie spokojniejszy z myślą że wszystko jest dobrze.

- nie kłam Henryk, dalej będziesz płakać że nie odbiera telefonu -  wtrącił się Jasper patrząc na Henryka.

- Jasper może idź na górę i sprawdź czy nie ma żadnych klientów - odparł Ray widząc że Jasper zaczyna niemiło się odzywać do swojego przyjaciela.

Znał Henryka i wiedział że zaraz może się wywiązać z tego dożyć ostra wymiana zdań, której w tym momencie nie potrzebował tutaj.

- ale sklep jest zamknięty - odpowiedział zaskoczony Jasper - Dlaczego mam iść do pustego sklepu i sprawdzać czy nie ma tam klientów? - Dopytała z lekkim smutkiem.

- żebyś sprawdził czy Cię tam przypadkiem Jasperze nie ma - powiedział przez zęby Manchester pokazując w stronę windy palcem - i bez żadnej dyskusji chłopcze - dodał gdy Jasper nie ruszył się z miejsca.

Chłopak chciał coś powiedzieć jednak wzdychając ruszył w stronę windy.

Schwoz w tym czasie natomiast połączył się z telefonem Charlotte.

- udało się mam dostęp do jej lokalizacji, możemy więc sprawdzić gdzie się ona znajduje - powiedział naukowiec patrząc na chłopaków, a przede wszystkim na Henryka który ze wszystkich obecnych martwił się najbardziej.

Słysząc te słowa blondyn podszedł do Schwoza prawie się  po drodze zabijając.

- czyli gdzie się znajduje jej telefon - zapytał patrząc na monitory.

- jej telefon znajduje się... Na plaży...tam gdzie powinien - rzekł niepewnie naukowiec z zaskoczeniem.

- i to się na pewno nie myli? - zapytał Henryk nie dowierzając w to co właśnie widzi - przecież Charlotte nigdy by nas tak nie wystawiła.

- najwidoczniej nie znacie jej tak dobrze jak się wam wydaje - wtrąciła się Cynthia z lekkim smutkiem.

Mimo że dziewczyna była zazdrosna o przyjaciółkę Henryka, nie chciała alby ten ją stracił. Nie znała jej dość dobrze jednak również przez chwilę się o nią martwiła.

- moje urządzenie jest bardzo dokładne nie popełnia błędów. Telefon Charlotte jest na tej plaży i tego jestem tak bardzo pewny jak tego że mam mało włosów - powiedział wyłączając mapę z ekranu.

- myślę że powinieneś Henryk przejść się na górę ochłonąć, albo chociaż pochodzić trochę w kółko bo wyglądasz jakbyś miał zaraz wybuchnąć - Rzekł Ray patrząc na Harta.

Harta zabolało serce, i to nie przez to że dalej się martwił.

Bolało do serce bo nie spodziewał się po przyjaciółke tego że od tak może ich zostawić na pastwę losu, że nie powie co z nią nie tak.

Że potrafi odpoczywać z myślą, że  przyjaciele się o nią martwią.

On osobiście nie mógł by wytrzymać z tą myślą 2 godziny a co dopiero parę dni.

- o co ty możesz być na nas aż tak zła że nawet nie odbierzesz - pomyślał ze smutkiem chłopak ruszając pomału w stronę windy.

- o niech on mi powie że to nie jest miłość, martwi się o nią na każdym kroku nie ważne czy jej coś czy nie. Zależy mu na niej i to widać - pomyślał Manchester patrząc za chłopakiem. Gdy drzwi od windy się zamknęły popatrzył na Schwoza.

- myślę że coś jest w tej sprawie nie tak, nie mówię tego przy młodym bo wiem że zacznie znowu panikować, ale Charlotte naprawdę nie jest taka aby zostawić na tyle czasu przyjaciół bez kontaktu. -powiedział podchodząc do naukowca.

- mi też się tak wydaje, znamy dziewczynę od paru lat i nigdy takiego czegoś nie zrobiła, nawet nam mówiła że tak się nie robi -  dodał Schwoz patrząc znowu w stronę monitora.

- a co jeśli ona zgubiła telefon - rzuciła pomysł Cynthia.

-nawet tak nie mów córeczko, nie możemy myśleć w taki sposób, trzeba być dobrej myśli.

- masz rację tato...
   


nowa drużynaWhere stories live. Discover now