Rozdział 18

267 28 131
                                    

— Rogacz! — krzyknął Black, wpadając do Kwatery Głównej niczym huragan.

W salonie zastał Huncwotów rozgrywających partię Eksplodującego Durnia. Obok nich na stole stały kubki z herbatą. Potter zaskoczony nagłym wtargnięciem przyjaciela popełnił błąd i karty z hukiem wzbiły się w powietrze. Peter wydał okrzyk radości, a Remus uśmiechnął się z pobłażaniem.

— Naprawdę? — zapytał James, zwracając się do Syriusza. — Ze wszystkich momentów na straszenie mnie wybrałeś sobie właśnie ten?! Założyliśmy się o skrzynkę kremowego!

— I ja wygrałem! — cieszył się Pettigrew.

— Olać kremowe — stwierdził Black, odsuwając krzesło naprzeciwko Pottera. — Schrzaniłem, Rogaczu. To znaczy... chyba schrzaniłem.

— Ale co? — dopytywał James, strzepując z włosów kawałki kart.

— Zrobiłem tak, jak mi radziłeś. No wiesz... z tym klinem.

— No dobra. To z kim się przespałeś? — zapytał Potter, domyślając się, z czym przeszedł przyjaciel. — I tylko mi nie mów, że to któraś ze szkolnych fanek i teraz będzie cię prześladować.

Łaknący informacji Peter przysunął się bliżej. Na jego policzkach wykwitły dorodne rumieńce, a oczy zabłysły z podekscytowania.

Z kolei Remus odchrząknął zakłopotany. Zaczął wymachiwać różdżką, mamrocząc pod nosem zaklęcia, by pozbierać karty i umieścić je w pudełku.

— To nie żadna fanka — powiedział Syriusz. — Nie jestem szaleńcem.

— No to kto? — dopytywał Pettigrew. — Znamy ją?

Black uśmiechnął się pod nosem, przypominając sobie poprzednią noc. Przed oczami stanęła mu Dorcas. Ze zmierzwionymi włosami, roziskrzonym spojrzeniem i w czerwonej bieliźnie. Niemal czuł na skórze dotyk jej dłoni.

— O stary — zaśmiał się Rogacz. — Twoja mina wiele mówi. 

— Tylko trzymajcie język za zębami — zastrzegł Syriusz.

Kiedy pozostali Huncwoci zgodnie pokiwali głowami, Łapa wziął głęboki wdech i powiedział:

— To Dorcas Meadowes.

— Wiedziałem! — krzyknął James, zrywając się z krzesła.

— Ta Dorcas? — Nie mógł uwierzyć Peter. — Wiem, że Fabian próbował, ale...

— Skąd wiesz? — zapytał zaskoczony Potter.

— Co?! — oburzył się Black. — Ten rudzielec podrywał Dorcas?

— Tak mi się obiło o uszy — wymamrotał Pettigrew, wciskając się w oparcie krzesła.

— Niech on lepiej trzyma swoje brudne łapska z daleka od...

— Wyluzuj. — Rogacz podszedł do Łapy i poklepał go po plecach, przerywając tym samym potok obelg pod adresem Prewetta. — W końcu to z tobą spędziła noc.

Syriusz uśmiechnął się szeroko, ale zaraz mina mu zrzedła, przypomniawszy sobie samotny poranek.

— A nie mówiłeś przypadkiem, że coś schrzaniłeś? — zapytał Remus, w końcu dołączając się do rozmowy.

— No cóż... — Black uniósł dłoń, by przeczesać nią włosy, a chwilę później podrapał się po karku. — Niby wszystko było świetnie. Naprawdę wspaniale. Wręcz nieziemsko.

— Ale? — Potter uniósł brwi.

— Kiedy się obudziłem, to jej już nie było!

— Pewnie spieszyła się do Ministerstwa i zostawiła kartkę, a ty w tym swoim syfie ją przeoczyłeś — stwierdził James, ponownie rozsiadając się na krześle.

Obliviate || Syriusz BlackWhere stories live. Discover now