Styczeń, 1979 rok
Po spokojnych świętach i radosnym sylwestrze nadszedł nowy rok, a wraz z nim kolejne ataki Śmierciożerców na mugoli. Gazety rozpisywały się o podejrzanych wybuchach gazu i ich śmiertelnych ofiarach, natomiast Dorcas wraz z innymi aurorami miała pełne ręce roboty. Teczki ledwo dopinały się od natłoku raportów i wciąż trwających śledztw, chociaż większość czarodziejskiej społeczności dobrze wiedziała, kto za tym wszystkim stał.
Meadowes z uwagą czytała zanotowane przed chwilą zdania, zastanawiając się, czy należałoby coś jeszcze poprawić. W skupieniu marszczyła brwi, przygryzając końcówkę pióra.
— Wiesz, że już cię nie powinno tu być?
— Yhm... — mruknęła Dorcas, nawet nie podnosząc głowy znad papierów.
Alicja westchnęła i podeszła do biurka przyjaciółki, która najwyraźniej nie spieszyła się, by wrócić do domu.
— Zdecydowanie potrzebny ci jakiś facet albo chociaż jakieś życie prywatne — zaśmiała się. — Popadasz w pracoholizm.
— Po prostu chcę to dokończyć — odparła Meadowes, nurkując nosem w stosie dokumentów i z zapałem czegoś szukając. — A faceta to akurat najmniej potrzebuję.
— A właśnie — zagadnęła Longbottom, opierając się o kant blatu. — Jak było na sylwestrze u Bagmana? Od dwóch dni ciągle się mijamy i nawet nie miałam, kiedy cię o to zapytać.
— W porządku — powiedziała Dorcas, poprawiając ostatnie zdanie.
— I tyle? Dobrze się bawiłaś? Poznałaś kogoś ciekawego? Co z Rookwoodem?
Brunetka w końcu odłożyła pióro i spojrzała na przyjaciółkę.
— Nie było tak źle jak się obawiałam — stwierdziła. — Duża część gości była związana z quidditchem, ale poznałam też syna Barty'ego...
— Naszego Barty'ego?
—... no i matkę Ludo.
— I jak zareagowała?
— Tak, syna Croucha — przytaknęła. — A co do pani Bagman to... cóż... była miła, ale kompletnie nie wiedziałam jak mam się zachować i o czym z nią rozmawiać. Czułam się jak oszustka.
— Powinnaś jak najszybciej wyjaśnić wszystko Ludo — doradziła Alicja. — Zobaczysz, wtedy ci ulży.
— Wiem, wiem — wymamrotała Dorcas i sprawdziła, czy atrament wysechł.
— A dowiedziałaś się przynajmniej czegoś o Rookwoodzie?
— Sama nie wiem — westchnęła Meadowes, wkładając raport do odpowiedniej teczki. — Słyszałam część jego rozmowy z redaktorem gazety o quidditchu i kawałek konwersacji z młodym Crouchem, który co ciekawe, jest kuzynem żony Rookwooda, ale nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć. Muszę to sobie jakoś poukładać.
Alicja spojrzała na Dorcas z troską wypisaną na twarzy.
— Za dużo na siebie bierzesz — powiedziała cicho, widząc jak ta przeciera oczy ze zmęczenia.
— Wszyscy dużo pracujemy — stwierdziła Meadowes. — Takie czasy.
Longbottom przeczesała palcami swoje dość krótkie, jasne włosy i uśmiechnęła się nagle.
— Syriusz i Fabian o ciebie wypytywali — powiedziała, na co Dorcas parsknęła śmiechem.
— Jakoś musieli przeżyć moją nieobecność.
CZYTASZ
Obliviate || Syriusz Black
FanfictionPodczas wojny świat potrzebuje bohaterów. Potrzebuje osób, niebojących się walczyć w słusznej sprawie. Taką osobą jest Syriusz Black, który od dziecka brzydzi się czarną magią i przysięga bronić najbliższych za wszelką cenę. Taką osobą jest też Dorc...