Rozdział 16

230 30 83
                                    

Styczeń, 1979 rok

Po spokojnych świętach i radosnym sylwestrze nadszedł nowy rok, a wraz z nim kolejne ataki Śmierciożerców na mugoli. Gazety rozpisywały się o podejrzanych wybuchach gazu i ich śmiertelnych ofiarach, natomiast Dorcas wraz z innymi aurorami miała pełne ręce roboty. Teczki ledwo dopinały się od natłoku raportów i wciąż trwających śledztw, chociaż większość czarodziejskiej społeczności dobrze wiedziała, kto za tym wszystkim stał.

Meadowes z uwagą czytała zanotowane przed chwilą zdania, zastanawiając się, czy należałoby coś jeszcze poprawić. W skupieniu marszczyła brwi, przygryzając końcówkę pióra.

— Wiesz, że już cię nie powinno tu być?

— Yhm... — mruknęła Dorcas, nawet nie podnosząc głowy znad papierów.

Alicja westchnęła i podeszła do biurka przyjaciółki, która najwyraźniej nie spieszyła się, by wrócić do domu.

— Zdecydowanie potrzebny ci jakiś facet albo chociaż jakieś życie prywatne — zaśmiała się. — Popadasz w pracoholizm.

— Po prostu chcę to dokończyć — odparła Meadowes, nurkując nosem w stosie dokumentów i z zapałem czegoś szukając. — A faceta to akurat najmniej potrzebuję.

— A właśnie — zagadnęła Longbottom, opierając się o kant blatu. — Jak było na sylwestrze u Bagmana? Od dwóch dni ciągle się mijamy i nawet nie miałam, kiedy cię o to zapytać.

— W porządku — powiedziała Dorcas, poprawiając ostatnie zdanie.

— I tyle? Dobrze się bawiłaś? Poznałaś kogoś ciekawego? Co z Rookwoodem?

Brunetka w końcu odłożyła pióro i spojrzała na przyjaciółkę.

— Nie było tak źle jak się obawiałam — stwierdziła. — Duża część gości była związana z quidditchem, ale poznałam też syna Barty'ego...

— Naszego Barty'ego?

—... no i matkę Ludo.

— I jak zareagowała?

— Tak, syna Croucha — przytaknęła. — A co do pani Bagman to... cóż... była miła, ale kompletnie nie wiedziałam jak mam się zachować i o czym z nią rozmawiać. Czułam się jak oszustka.

— Powinnaś jak najszybciej wyjaśnić wszystko Ludo — doradziła Alicja. — Zobaczysz, wtedy ci ulży.

— Wiem, wiem — wymamrotała Dorcas i sprawdziła, czy atrament wysechł. 

— A dowiedziałaś się przynajmniej czegoś o Rookwoodzie?

— Sama nie wiem — westchnęła Meadowes, wkładając raport do odpowiedniej teczki. — Słyszałam część jego rozmowy z redaktorem gazety o quidditchu i kawałek konwersacji z młodym Crouchem, który co ciekawe, jest kuzynem żony Rookwooda, ale nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć. Muszę to sobie jakoś poukładać.

Alicja spojrzała na Dorcas z troską wypisaną na twarzy.

— Za dużo na siebie bierzesz — powiedziała cicho, widząc jak ta przeciera oczy ze zmęczenia.

— Wszyscy dużo pracujemy — stwierdziła Meadowes. — Takie czasy.

Longbottom przeczesała palcami swoje dość krótkie, jasne włosy i uśmiechnęła się nagle.

— Syriusz i Fabian o ciebie wypytywali — powiedziała, na co Dorcas parsknęła śmiechem.

— Jakoś musieli przeżyć moją nieobecność.

Obliviate || Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz