Rozdział 24

157 23 33
                                    

Maj, 1979 rok

Pogoda w pierwszą sobotę maja była niezwykle łaskawa dla mieszkańców Falstone. Ciepłe promienie słońca oświetlały polanę, na której stał parterowy domek, od północnej strony porośnięty bluszczem. Łagodny wiatr kołysał brzozowymi koronami drzew.

Na tyłach domu znajdował się ogródek, w którym obecnie zawzięcie pracowała ciemnowłosa czarownica.

Dorcas odłożyła różdżkę na trawę i opuściła podwinięte dotąd rękawy bordowej bluzki. Mocniej ścisnęła gumkę kucyka, a później sięgnęła po rękawice, przystępując do pielenia wokół wysokich łodyg dyptamu. Starała się uważać na ciemnozielone, pierzaste liście, które rozgrzane pod wpływem słońca mogły powodować bolesne poparzenia. Upajając się cynamonowo-cytynowym zapachem, tak charakterystycznym dla tej rośliny, nuciła pod nosem jedną z piosenek Celestyny Warbeck. Kiedy kończyła już drugą zwrotkę, usłyszała pohukiwanie puszczyka.

Sowa zatoczyła koło nad rabatą z rosnącą walerianą i przysiadła na jednym z kamieni, wchodzący w skład skalniku, na którym rosły asfodelusy, krwawnik oraz szałwia.

Dorcas zdjęła rękawice i wstając, wytarła lekko spocone dłonie o jeansowe ogrodniczki.

— Co tam masz dla mnie, Ateno? — zagadnęła ptaka, który w odpowiedzi podziobał delikatnie Proroka Codziennego i wyciągnął nogę z listem.

Czarownica przejęła przesyłki i podziękowała sówce.

— W kuchni czeka na ciebie świeża woda — powiedziała, a Atena zahuczała i wzbiła się w powietrze.

Dorcas zerknęła na stronę tytułową Proroka, który wciąż rozpisywał się o ostatnim ataku Voldemorta i już po raz kolejny narzekał na Ministra Magii. Tym razem Harold Minchum oberwał za dezercję z Azkabanu znacznej części dementorów i nawet zapewnienia, że zdołał opanować sytuację, nie zatrzymały lawiny krytyki, która na niego spadła. Jednak większą uwagę czarownicy przykuł list od Moody'ego. Alastor dołączył do niego kawałek jakiejś mugolskiej gazety, z której treścią polecił się jej zapoznać i przybyć po południu na spotkanie do Biura Aurorów.

Meadowes przyjrzała się czarno-białemu zdjęciu ponad pięćdziesięcioletniej kobiety o idealnie ułożonych, jasnych włosach, ubranej w elegancki kostium, a później przeniosła wzrok na nagłówek:

PREMIER MAGGIE!

HISTORYCZNY MOMENT – KOBIETA PRZEJMUJE DOWNING STREET 10

Dalsza część artykułu powiadamiała o utworzeniu nowego rządu, spekulowała jakie zmiany nastąpią w najbliższym czasie oraz jak to wpłynie na przyszłość Wielkiej Brytanii.

Dorcas niewiele mówiło nazwisko Margaret Thatcher, zupełnie nie znała się na mugolskiej polityce, więc tym bardziej nie wiedziała, dlaczego Moody nalegał, aby to przeczytała.

Jednak po południu przebrała się w zwiewną, karmazynową sukienkę do kolan, zarzuciła na ramiona czarną pelerynę i udała się na spotkanie z Alastorem.

Moody jako zastępca Szafa Aurorów miał swój własny gabinet, na który składało się głównie solidne, dębowe biurko z wygodnym fotelem oraz wielka szafa pełna akt. Na jednej ze ścian znajdowała się ogromna mapa Wielkiej Brytanii, a naprzeciwko wisiała korkowa tablica z wyciętymi artykułami dotyczącymi Śmierciożerców. Wszędzie porozstawiano też różnego rodzaju wykrywacze czarnej magii, począwszy od fałszoskopu, a kończąc na monitorze wrogów.

Kiedy Dorcas wkroczyła do małego królestwa Moody'ego, ten siedział za biurkiem z dokumentami w ręku, a przed nim na blacie leżała mugolska gazeta, której fragment wysłał aurorce. Słysząc skrzypienie, specjalnie nienaoliwionych drzwi, niespiesznie podniósł wzrok na Meadowes.

Obliviate || Syriusz BlackUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum