Rozdział 17

275 30 109
                                    

Odgłosy szybkich kroków niosły się po klatce schodowej. Dwójka młodych ludzi przeskakiwała po dwa schodki, ściągając się ze sobą niczym dzieci.

— Pierwsza! — krzyknęła uradowana Dorcas, szeroko się uśmiechając.

— Dałem ci fory — odparł Syriusz, z trudem łapiąc oddech.

— Akurat! — stwierdziła, krzyżując ręce na piersi.

Black parsknął tylko i wyciągnął różdżkę, by wymamrotać zaklęcie, stukając przy tym trzykrotnie w klamkę. 

— Panie przodem. — Z galanterią przytrzymał drzwi, a w przedpokoju pomógł Dorcas zdjąć czerwony płaszcz i odwiesił go na jeden z niewielkich haczyków umocowanych na ścianie. — Zapraszam w moje skromne progi.

Meadowes z zaciekawieniem rozejrzała się po niewielkim mieszkaniu, na które składał się pokój z aneksem kuchennym i łazienka.

Na pierwszy rzut oka nie widać było, że mieszkał tu czarodziej. W kuchni znajdowało się kilka mugolskich urządzeń oraz mały stolik z trzema krzesłami. Natomiast w pokoju sporo miejsca zajmowała skórzana kanapa, zagracone biurko oraz dwudrzwiowa szafa, z której wypadały zarówno ubrania, jak i miotła.

Black podszedł do żeliwnego, wolnostojącego kominka i prostym zaklęciem rozpalił w nim ogień. 

— Rozgość się, ogrzej, a ja zrobię herbatę — powiedział.

Dorcas z przyjemnością obserwowała krzątającego się po kuchni chłopaka, delektując się cichym szumem gotującej się wody, pobrzękiwaniem kubków i trzaskiem ognia w kominku. 

— Mam jedną złą i jedną dobrą wiadomość — wyznał Black, przeglądając szafki.

— Zacznij od złej — zdecydowała aurorka, zajmując jedno z krzeseł przy małym stoliku.

— Nie mam soku malinowego.

— A dobra?

Łapa odwrócił się z butelką w połowie wypełnioną bursztynową substancją i szatańskim uśmieszkiem na ustach.

— Mam whisky. Idealna do herbaty w zimowe wieczory.

Dorcas wybuchała śmiechem.

— Kusisz.

Syriusz niespiesznie podszedł do stołu. Oparł dłoń o blat i odrobinę pochyliwszy się nad kobietą, zapytał:

— Skutecznie?

Meadowes uniosła głowę, by spojrzeć w szare oczy Blacka.

— Bardzo — powiedziała i zaraz dodała, odchylając się na krześle — Po naszej spektakularnej ucieczce, pewnie nigdy więcej nie wpuszczą mnie do tego pubu, więc wisisz mi dożywotni zapas drinków.

— Skąd mogłem wiedzieć, że nie masz tych śmiesznych, mugolskich pieniędzy? — zapytał Syriusz, lekko urażony. — A poza tym w Londynie jest na pewno mnóstwo pubów.

— Ale ten był moim ulubionym!

— Znajdziemy dla ciebie nowy, ulubiony pub — obiecał Black i wrócił do przygotowywania herbaty.

W tym czasie Dorcas postanowiła przenieść się w bardziej salonową część mieszkania. Jej uwagę przykuł wiszący nad biurkiem nieruchomy plakat pięknej, ciemnookiej brunetki, która z zalotnym uśmiechem eksponowała głęboki, lekko rozchylający się dekolt sukienki.

— Więc to tak wygląda wymarzona kobieta Syriusza Blacka? — zapytała, kiedy Łapa podszedł do niej z dwoma parującymi kubkami herbaty.

— Jeszcze nie wypiłem wystarczająco dużo, by odpowiedzieć na to pytanie — zaśmiał się chłopak.

Obliviate || Syriusz BlackWhere stories live. Discover now