ROZDZIAŁ 29

860 26 6
                                    

Łzy nie przestawały wydobywać się z moich oczu, co sprawiło, że nie widziałam praktycznie nic, przez co wpadłam na kogoś. Ta osoba wytarła moje łzy i wtedy zobaczyłam, że był to Jaden. Przytulił mnie i powiedział:

J - Co się stało kochana? Dlaczego płaczesz?

E - Zerwałam z nim. Boli...

J - O jej biedna, zerwania czasami bolą.

E - Nie. Boli mnie ręka, bo jak mu przywaliłam w ryj to źle się zamachnęłam. - gdy to powiedziałam chłopak się zaśmiał i złapał za moją dłoń, a ja syknęłam z bólu.

J - Nie wygląda to najlepiej. Może pojedziemy do szpitala? - powiedział z troską w glosie.

E - Jaden nie ma potrzeby. Nic mi nie jest. - powiedziałam to tylko dlatego by znowu nie spotkać Matt'a.

J - Jak nic ci nie jest? Przecież przed chwilą mówiłaś, że cię boli. Idziemy do szpitala i nie ma żadnych wymówek.

E - Ale Jaden... - powiedziałam jak jakieś obrażone dziecko i skrzyżowałam ręce na piersi, a chłopak się zaśmiał i poczochrał mi włosy.

J - Idziemy. - powiedział i mnie podniósł i przerzucił przez ramię, a ja pisnęłam. Nagle koło nas pojawił się Josh. Popatrzył na nas, a szczególnie na mnie i zaczął się śmiać.

Jo - Co wy odpierdalacie?

E - Josh pomóż mi, on mnie porywa!

J - Wcale jej nie porywam. - Josh patrzył na nas i nie przestawał się śmiać.

Jo - Dobra, ja nie wnikam co wy tam robicie, ale miłej zabawy dzieci. - powiedział i odszedł, a Jaden wyniósł mnie z domu. Cały czas przed wyjściem próbowałam go przekonać, żeby nie wychodził, ale on się uparł. A jak on już się uprze, to nie odpuści dopóki nie osiągnie tego co zaplanował.

I tak jak myślałam przed wejściem nadal stał Matt. Popatrzył na nas i było po nim widać, że się mocno wkurzył. Jaden chyba też, bo jak go zobaczył, to się cały spiął.

Ma - Czyli szmato to dlatego ze mną zerwałaś, tak?! Bo znalazłaś sobie innego?! I ty myślisz, że on jest lepszy ode mnie?! Przecież widać, że to ciota. - Jaden mnie postawił i już miał się na niego rzucić, ale go powstrzymałam.

Matt przegiął. Może mnie wyzywać, ale nie pozwolę mu żeby wyzywał moich przyjaciół.

E - Lepszy od ciebie? Ty serio pytasz? Przecież odpowiedź jest prosta! Tak! Jest i to o wiele! On przynajmniej nie jest kłamcą, bez serca, który rani nie wiadomo ile osób naraz. Może i jest ciotą, ale przynajmniej się o mnie martwi i mi pomaga. Nieważne czy jest dzień, czy noc, on zawsze do mnie przyjdzie. Potrafi wysłuchać i pocieszyć, a kiedy tego potrzebuję to nawet rozśmieszyć. A ty?! Ty tylko sprawiłeś, że moje życie się zjebało! I nie, to nie przez Jaden'a z tobą zerwałam. To przez ciebie i twoją bezmyślność ten jebany związek się zakończył! Szczerze mówiąc przez jeden dzień spędzony z Jaden'em, byłam bardziej szczęśliwa niż z tobą przez jebany miesiąc! Więc kurwa mogę stwierdzić, że każdy był by od ciebie lepszy, a szczególnie on. Bo on mnie kocha, nie to co ty... - gdy skończyłam swój jakże długi monolog, złapałam Jaden'a za rękę i poszliśmy do jego auta. Matt coś krzyczał, ale ja nie zwracałam na to uwagi. Ale usłyszałam tylko jedno zdanie. Zdanie, które mogło zwiastować nadciagające problemy:

Ma - Pożałujesz szmato, twój chłoptaś tak samo!

Gdy wsiedliśmy do samochodu Jaden ruszył. Popatrzył na mnie i po chwili wrócił wzrokiem na jezdnię.

J - Czyli to dlatego nie chciałaś jechać do szpitala? - jedynie pokiwałam głową.

J - Dlaczego nie powiedziałaś? Przecież bym zrozumiał. Poczekalibyśmy aż pójdzie, albo Bryce by go wygonił.

I think I love you // Jaden HosslerWhere stories live. Discover now