2.6. Jakiś czas temu napisałem z Leigh-Anne piosenkę...

54 8 3
                                    

You know it's real when you just look at each other and smile

Richard

- Co oni wyrabiają? - jęknęła moja mama, znając już nieco to towarzystwo i wiedząc, do czego nasi przyjaciele są zdolni.

- No nie.

Szybko znalazłem Leigh-Anne, która także była właśnie w drodze do... jakiegokolwiek miejsca, w którym mogłem się znajdować.

- Co oni... - zaczęliśmy w tym samym czasie, po czym się zaśmialiśmy. 

- Raz dwa, mam nadzieję, że mnie słychać - powiedział Chris. - Tak więc... 

- Nie zaczyna się zdania od "tak więc" - usłyszeliśmy Jesy.

- Zamknij się, co? - skarciła ją Jade.

- Czy mogę kontynuować? Zatem, tych dwoje, - Chris wskazał na nas - to nasi najlepsi przyjaciele i najważniejsi ludzie w naszym życiu, dlatego postanowiliśmy, że należy im się od nas coś...coś, co na długo pozostanie w ich sercach.

Po chwili usłyszałem melodię ulubionej piosenki Leigh, "Beauty and the Beast".

- Ekhm, - wyciągnąłem do niej rękę - czy mogę prosić moją żonę do tańca?

Lee uśmiechnęła się i ujęła moją dłoń. Poszliśmy na parkiet.

- Czy teraz będziemy szczęśliwi? - spytała.

- Co?

- Czy teraz będziemy szczęśliwi, Richard?

- Lee, ja... Oboje wiemy, że to wszystko nie zniknie nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jednak... Kocham cię. Ty kochasz mnie. I wierzę, że dzięki temu przezwyciężymy to wszystko. Jeszcze będzie dobrze i obiecuję ci, że to wszystko się jakoś ułoży.

*

Becky

KTO POSADZIŁ MNIE OBOK JOELA PRZY STOLE? Ja się poważnie pytam, kto mądry tak to wymyślił.

Siedzieliśmy tak obok siebie, sam na sam, bo reszta poszła tańczyć. Ja grzebałam widelcem w cieście, on patrzył to na swoje dłonie, to przed siebie.

- Joel, ja chciałabym, żebyś wiedział... - odezwałam się w końcu.

- To nie jest dobry moment, Becky.

- A kiedy będzie dobry moment? - spojrzałam na niego. - Nie widujemy się, więc kiedy będzie dobry moment?

- Nie. Teraz. - wycedził, po czym wziął do ręki szklankę z nieznanym mi trunkiem i ją wyzerował.

- Jasne, wypij jeszcze więcej - wstałam od stołu. - Chciałam tylko, żebyś wiedział, że cię kocham - odeszłam od niego.

Zapaliłam papierosa i oparłam się o drzewo.

- Poczęstujesz papierosem? - spytała Natasha, która nagle wyrosła obok mnie. Wyciągnęłam paczkę i podsunęłam jej ją. - Becca, co się między wami stało?

Pokręciłam głową.

- Nie chcę o tym gadać.

- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć? Zawsze ci pomogę, cokolwiek by się nie stało.

- Dziękuję- spojrzałam na nią. 

Podszedł do nas Erick.

- Nat, tu jesteś. Chodź, przedstawienie czas zacząć - uśmiechnął się do niej porozumiewawczo.

Barcelona IV: We are friends for lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz