Część 2

2.6K 180 11
                                    

Pojedynek

- Dobra, a więc „Wings". Gotowe? Raz, dwa, trzy - wyliczyła Perrie. Wyczułam rytm i przygotowałam się w mgnieniu sekundy.

- Mama told me not to waste my life
She said spread your wings
My little butterfly
Don't let what they say
Keep you up at night
And If they give you
Shh...
Then they can walk on by - zaczęłyśmy. W każde słowo starałam się włożyć tyle jadu, ile tylko mogłam. Zza budynku, po drugiej stronie ulicy, wyłonił się jakiś chłopak. Miał brązowe, krótkie włosy, był wysoki i dobrze zbudowany. Był ubrany w niedbale rozpiętą koszulę w kratę, jeansy i białe trampki. Dziwne, przysięgłabym, że słyszałam pięć głosów. No cóż, przynajmniej powinno być łatwiej.

- You're insecure
Don't know what for
You're turning heads when you walk through the do-o-o-r - zaśpiewał, wcinając nam się w słowo. Był silny, ale nie tak jak my. Nadszedł czas na mnie i starałam się odwdzięczyć za wyrządzony mi ból.

- Walk, walk on over there
Cause I'm too fly to care
Oh yeah. - Chłopak ugiął się pod wpływem mojego głosu. Starałam się właśnie o taki efekt. Zadowolona odwróciłam od niego wzrok i posłałam triumfujące spojrzenie przyjaciółkom. Byłam pewna, że to już koniec, ale się pospieszyłam.

- Everyone else in the room can see it
Everyone else but you-u - przeszył mnie na wskroś czyjś głos. Był czysty i musiałam przyznać, że naprawdę piękny, ale zabolało jak cholera. Odebrało mi aż tchu na przerażająco długą chwilę.

- Mama told me not to waste my life
She said spread your wings
My little butterfly
Don't let what they say
Keep you up at night
And they can't detain you
Cause wings are made to flyyy - zaśpiewałyśmy w odpowiedzi na atak. 

Dopiero po chwili mogłam się odwrócić i spojrzeć na sprawcę mojej tymczasowej agonii. Po drugiej stronie ulicy nie stał już tylko jeden chłopak, ale pięciu. Pan "kraciasty" nadal trzymał rękę na brzuchu i się krzywił. Przeniosłam wzrok na chłopaka obok: był jeszcze wyższy od poprzeddniego, ale najwięcej uwagi przyciągały jego włosy, które były niemal całkiem rozczochrane, a przynajmniej takie sprawiały wrażenie. O ironio, mimo tego nie wyglądał niechlujnie, wręcz przeciwnie- dodawało mu to szarmancji. Ubrany był w czarne jeansy i tego samego koloru luźny t- shirt. Patrzył na mnie zadowolony sam z siebie, szeroko się uśmiechając. Zgadywałam, że to właśnie on zadał mi ból. Kolejny był czarnowłosy chłopak z ciemniejszą karnacją. Miał na sobie spodnie w kolorze moro. Następny to blondyn ubrany w biały, sportowy t-shirt i szare dresy. Miał ciepłe spojrzenie, ale wiedziałam, że to było nic bardziej mylącego. Chłopak obok niego był szatynem, miał na sobie ciemne spodnie i koszulkę z nadrukiem, którego jednak nie mogłam odczytać, bo litery zlewały się w jedno z tej odległości.

- If only you saw what I can see
You'll understand why I want you so desperately
Right now I'm looking at you and I can't believe
You don't kno-o-ow
That's what makes you beautiful! - Przeszyła mnie fala gorąca. Zacisnęłam powieki, a chwilę później je otworzyłam, zbierając w sobie siły. Ich tekst piosenki wydawał się zupełnie nie związany z jadem, jaki wkładali, by nas pokonać.  Ciekawa taktyka, rozproszenie przeciwnika tekstem. Zapamiętam na przyszłość.

- I'm firing up on that runway
I know we'are gonna get there someday
But we don't need no ready steady go, no. - Perrie była naprawdę zdenerwowana. Zaatakowała z dużą siłą, ale ich tarcza ugięła się tylko na chwilę, a na ich twarzach pojawił się jedynie lekki grymas bólu. Widziałam, że blondynka kierowała atak na wszystkich. Ten czarnowłosy chłopak, wcześniej z kamienną twarzą, teraz wydawałby się ciskać błyskawice wzrokiem. Nadepnęłyśmy na jego słaby punkt. A więc to musiał być ich Lider.

Rozśpiewana HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz