Część 58

757 85 8
                                    

Wiesz zdecydowanie za dużo

***Angelica***
Nareszcie trafił mi się wspaniały moment na odrobinę zabawy. Może nawet na posiłek? 

Zabić, nie zabić...
Jaka różnica? Dla mnie jej nie było.
Dla nich to rzeczywiście mógłby być problem. Jak się pozbędę czarownicy, byłabym bezpieczna, a to oczywiście mój priorytet.
Tylko szkoda tej dziewczyny, Przeznaczonej. No i jej Amora.
Jak tylko wszedł do mieszkania, musiałam przyznać, że było na czym zawiesić oko... Cóż, nawet gdyby nie był zajęty, nie mogłabym na nim niczego wypróbować. To od Amorów nauczyłam się tych swoich sztuczek, nie nabrałby się.

- Czekam w salonie - szepnęłam do Eleanor i uśmiechnęłam się szeroko.

Kątem oka zarejestrowałam jeszcze zatroskaną minę Uzdrowicielki, ale nie zwróciłam na to większej uwagi. Udałam się z gracją do największego pokoju na parterze i usiadłam wygodnie na kanapie ze znudzoną miną.
Teraz tylko czekać aż przyprowadzą tę wiedźmę do mnie.
Chyba, że złapie cykora i wszystko im wyśpiewa zanim jeszcze tu trafi... Hm, nie podobałaby mi się taka opcja.
Czarownice były uparte, nie okazałaby skruchy do ostatniej chwili. Tak, to bardzo prawdopodobne.
Będzie moja.

- No dobrze, skoro nadal pozostajesz nieugięta to może chciałabyś coś powiedzieć swojej nowej koleżance sprzed ostatniej nocy? - Do pokoju wszedł Harry, trzymając czarnowłosą dziewczynę.

Miała kamienny wyraz twarzy i głowę podniesioną dumnie do góry. Ugh, nienawidziłam czarownic. 

- Witam w moich skromnych progach. Mam propozycję: nie zabiję cię, ale zrobisz czary mary hokus pokus i mnie stąd uwolnisz. - Nie owijałam w bawełnę. 

Nie będę się trudziła. Teraz to ja byłam górą, a ona ofiarą.

- Angelica - zaczął Liam, ale uciszyłam go gestem ręki.

- Jeśli mam z wami współpracować, to dajcie mi działać. Dziękuję. - Uśmiechnęłam się słodko, po czym od razu zmieniłam minę na znudzoną. 

Zamknęłam im drzwi przed nosem.

- Angelica! Otwórz drzwi! - krzyknął Li z drugiej strony.

- O jejku! Nie mam klucza... - udałam przejęcie, po czym odwróciłam się do czarownicy. - Okej, to na czym my skończyłyśmy? Sama mnie uwolnisz z tego domu, czy mam cię zabić, a wtedy to zneutralizuje wszystkie twoje zaklęcia?

- A więc wiesz. O rytuale też, jak przypuszczam? - Zmrużyła oczy i spojrzała na mnie podejrzliwie.

- No ba. - Wzruszyłam ramionami, jakby to była rzecz oczywista. - Słuchaj, wiem, że jeżeli w końcu zmuszą cię do rytuału, to nie będziesz mogła odmówić. Będziesz potrzebowała wampira jako ofiarę. O proszę! Macie tutaj takiego jednego zamkniętego w waszym domu, sprawa załatwiona. Nie, dziękuję - syknęłam.

- Widzę, że wiesz zdecydowanie za dużo. - Popatrzyła na mnie ze zdziwieniem. - Skąd wiesz o wampirze jako ofiarze?

- To nie istotne. Chodzi o to, że dbam tylko o siebie. Przez tych parę lat nauczyłam się czegoś i nie zamierzam zostać ofiarą tego całego rytuału. Naprawdę wolę pozostać żywa. Także pozostaje mi już tylko się ciebie pozbyć. Przykro mi... - Zrobiłam smutną minkę. - Chociaż, czekaj... Nie, jednak nie.

Warknęłam na nią. Avalon wystraszyła się i skupiła na moim umyśle. Poczułam, jakby milion szpilek zaczęło mi się wbijać naraz w głowę. Oczywiście, wykorzystałam swoje doświadczenie.

- O nie... Przestań... - Skrzywiłam się, teatralnie łapiąc za głowę. Natychmiast jednak podniosłam brodę do góry i uśmiechnęłam się zwycięsko. - Te twoje durne sztuczki na mnie nie działają. Spróbuj czegoś innego.

Z mojego gardła wydobył się groźny syk, po czym chwyciłam wiedźmę za szyję. Przyparłam ją do ściany i warknęłam. Wyglądała na przerażoną... Rewelacyjnie.
Już miałam zatopić swoje kły w jej szyi, kiedy drzwi same otworzyły się z trzaskiem. Spojrzałam na nie ze zdziwieniem, po czym wzruszyłam ramionami i powróciłam do swojej czynności, ale przeszkodził mi Liam. 

Avalon odetchnęła z ulgą.

- Czy wszystko okej? - zapytał tak, jakby nie wiedział, co właśnie zamierzałam zrobić. 

Popatrzył na mnie groźnie, ale i wyczekująco. Puściłam gardło czarownicy i uśmiechnęłam się niewinnie.

- Tylko sobie rozmawiamy. - Zatrzepotałam rzęsami.

- Na pewno?

- Oczywiście. - Uśmiechnęłam się słodko, po czym posłałam mordercze spojrzenie Avalon.

- Wszystko wam powiem - wyszeptała i pobiegła w stronę Li. 

Schowała się za nim i patrzyła na mnie przerażonym wzrokiem. Zupełnie nie spodziewała się, że odeprę jej atak. Myślała, że mnie pokona i ucieknie, oh jak uroczo.

Liam popatrzył na mnie z podziwem. Wymówiłam do niego bezgłośne „nie ma za co", uśmiechnęłam się zalotnie i mrugnęłam okiem. Odszedł z Avalon tam, gdzie była reszta przyjaciół, a ja opadłam na kanapę. 

A więc to koniec.
Wypuściłam ciężko powietrze z płuc i zamknęłam oczy, aby jeszcze raz wszystko sobie poukładać w głowie. Musiałam czym prędzej stąd uciekać. Gdy ta wiedźma zdradzi im warunki wykonania rytuału, nie mogłam być w zasięgu ich rąk.

________________________________________________________________

No cóż, krew się nie polała, obie żyją i chyba nawet wiemy nieco więcej, zadowoleni z takiego obrotu spraw? :D No i mamy wgląd w myśli Angel, lubicie tą bohaterkę? :) Osobiście, to jedna z moich ulubionych xD
Dziękuję za gwiazdki i komentarze ♥
N.x

Rozśpiewana HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz