Część 59

751 86 3
                                    

 Sekret Avalon

***Niall***
Ustawiłem laptop na komodzie na drugim końcu pokoju i pomachałem do kamery.

- Słyszycie mnie? - zapytałem.

- Tak, jest super - odpowiedziała Perrie i uniosła kciuki w górę. 

Uśmiechnąłem się do niej i usiadłem na krześle obok Leigh-Anne. Dzięki temu, będą „obecni" w naszej rozmowie z Avalon i nie będą musieli nadrabiać zaległości, ani my nie będziemy musieli im wszystkiego powtarzać. Wszyscy czekaliśmy teraz tylko na to, czy Angelice uda się przekonać Avalon do mówienia. Usłyszeliśmy głośniejsze i donośniejsze głosy z salonu.

- Pójdę sprawdzić czy wszystko w porządku - poinformował nas zaniepokojony Liam.

- I tak drzwi są zamknięte - westchnęła Eleanor. 

Po kilku chwilach (i paru krzykach później) Liam dołączył do nas w towarzystwie bladej jak ściana Avalon.

- Zamieniamy się w słuch. - Podał ciemnowłosej krzesło i uśmiechnął się szeroko. 

Udało się? Naprawdę wszystko powie?

- Liam. Mogę cię na chwilę prosić? - Wolnym krokiem podeszła do nas Angelica. 

Do tej pory jej aura była dla mnie ciągle taka sama, niemal niewidoczna. Teraz jednak dostrzegłam delikatne, minimalne zaniepokojenie z jej strony, rozdarcie. Avalon posłała jej przerażone spojrzenie, na co Angel uśmiechnęła się, ukazując kły i mrugnęła do niej okiem. Aura wampirzycy pozostawała dla mnie zagadką, prawie nigdy się nie zmieniała.

- Tak, jasne. Kontynuujcie - rzucił Liam na wychodne i razem z Angelicą zniknęli w salonie.

- To słuchamy - ponaglił Harry. - Chyba że chcesz wrócić do rozmowy z Angelicą.

Był taki głodny wiedzy, jak jeszcze nigdy! Avalon posłała mu spojrzenienie pełne nienawiści.

- Nie mogłam pozwolić na to, aby Harry mnie zahipnotyzował i kazał wykonać rytuał. Zmyśliłam, że mogłam odblokować uczucia Przeznaczonej, chciałam tylko, żebyście ją do mnie przyprowadzili. Wykorzystałam także to, że myśleliście, że rzucałam czar i mogłam utworzyć krąg, w którym byłam bezpieczna i wiedziałam, że żadne z was się tam nie przedostanie, bo żaden Śpiewak nie mógł przekroczyć granicy, którą wyznaczyłam. Gdybym się pozbyła Przeznaczonej, wykonanie rytuału stałoby się niemożliwe. Podjęłam decyzję. Musiałam to zrobić, wcale tego nie chciałam. To był wybór pomiędzy Przeznaczoną a mną. - Spuściła głowę, choć utrzymywała kamienną minę.

Jej aura emanowała poczuciem winy, ale Avalon równocześnie wiedziała, że gdyby mogła, to zrobiłaby to jeszcze raz. Poświata wokół jej tułowia drżała, ukzywała strach przed śmiercią, była koloru ciemnoszarego. 

- Dlaczego to zrobiłaś? - wyparowała Leigh-Anne. 

Była wściekła. Przelałem na nią trochę spokoju i od razu się opanowała. Rany, które wyrządziła nam Avalon, wciąż były świeże. Jeszcze nigdy nie czułem tak ogromnej rozpaczy jak wtedy, gdy widziałem na własne oczy próbę zabójstwa mojej przyjaciółki. Sam musiałem się nie raz powstrzymywać przed okrutnymi myślami o czarownicy.

- Musiałam - stwierdziła chłodno Avalon.

- Niby dlaczego? Co takiego złego ci zrobiła? - denerwowała się Jesy. Nikt nie rozumiał motywów działania czarodziejki.

- Mówiłam, że musiałam to zrobić, aby nie doszło do rytuału – fuknęła Avalon, tracąc cierpliowść oraz rezon.

- Ale dlaczego? Co w tymtakiego złego? Przecież oni chcą być tylko razem szczęśliwi! Aż tak trudno to pojąć? Dlaczego nie mogłaś im po prostu pomóc? Tak z dobrego serca - włączyłem się w dyskusję. 

Avalon zacisnęła ręce w pięści i pokręciła przecząco głową.

- Wy nic nie rozumiecie.

- To nas oświeć! Jak mamy zrozumieć skoro ty...

- Bo to by mnie zabiło, okej?! - krzyknęła, przerywając Zaynowi. - Nie mogłam tego zrobić, bo bym się zabiła! To samobójstwo! Myślicie, że Virginia nie zabezpieczyła zaklęcia? Nie była głupia. Żadna czarodziejka, ani czarodziej nie podejmie się wyzwania, bo zginie na miejscu. To niewykonalne. Czar jest zbyt silny! - wybuchła.

Nastała głucha cisza, przerywana szybkim oddechem Avalon. Nikt nie odważył się odezwać, mrugnąć, ani ruszyć.

- Czemu wcześniej tego nie powiedziałaś? - odezwał się szeptem Harry. 

Był przybity tak bardzo, że jego aura zmatowiała.

- A czy by to zmieniło cokolwiek? Wam tylko zależy na tym cholernym szczęściu. Wiecie, co? Udławcie się nim - warknęła i wyszła szybkim krokiem z kuchni. 

Wszyscy popatrzyliśmy po sobie. I co teraz? Przecież nie mogliśmy jej zmusić do samobójstwa, absolutnie.
Harry oparł głowę o ścianę i zaczął ciężko oddychać, próbując się opanować. A miało być tak pięknie...

- Jade! - usłyszeliśmy wołanie Perrie z mojego laptopa.

- Co jest? - zwróciłem się do nichzaniepokojony.

- Jade wybiegła z pokoju, a Perrie za nią. Muszę kończyć - powiedział Lou i przerwał rozmowę. 

Wyświetlacz zgasł, a na ekranie widniało tylko moje mizerne odbicie.

- Dlaczego wszystko i wszyscy są przeciw nam? - Eleanor pokręciła smutno głową. Schowała twarz w dłoniach i usiadła na parapecie. 

Do kuchni wszedł wolnym krokiem Liam. Od razu zwróciłem uwagę na jego ponurą aurę. Czyżby już wyczytał z naszych myśli, co się stało?

- Angelica odeszła - oświadczył głosem wypranym z emocji i szybko opuścił pomieszczenie. 

Nawet nie umiałem tego skomentować. Depresyjna atmosfera zapanowała w powietrzu i nic nie mogłem poradzić na to, że wsiąkałem ją jak gąbka. Musiałem szybko stamtąd wyjść, nim dostanę ataku histerii. Ciekawe, co się wydarzyło podczas rozmowy Angel i Liama. 

_________________________________________________________________

Czy teraz większość stała się już jasna i zrozumiała? :) Mam nadzieję, ale pamiętajcie, że zawsze możecie zapytać, jeśli czegoś nie zrozumieliście, postaram się to wytłumaczyć ;)
No, co powiecie na taki obrót spraw? Jak myślicie, co teraz?

Dziękuję za gwiazdki i komentarze ♥
N.x

Rozśpiewana HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz