↪ 9 ↩

1.3K 123 179
                                    

Um... Hej?

~^~

Obudził się przez dzwonienie budzika. Wstał pomału z łóżka, przeciągnął się i popatrzył za okno. Pogoda była przepiękna. Słońce świeciło mocno rozświetlając tym samym błonia, które budziły się do życia. Ptaki cicho śpiewały swoje najpiękniejsze piosenki, a wiatr delikatnie szumiał co dodawało tylko uroku temu październikowemu porankowi.

Lupin uśmiechnął się pod nosem zadowolony z pogody za oknem. Podszedł do szafy i wyciągnął z niej beżowy sweterek, oraz czarne jeansy. Wziął również bieliznę, a już po chwili, wraz ze wszystkimi rzeczami znajdował się w łazience. Postanowił dzisiejszego ranka umyć się porządnie, dlatego rozebrał się ze swojej piżamy, ówcześnie zamykając drzwi na klucz, gdyż nie był pewny na jaki głupi pomysł mogą wpaść jego przyjaciele.

Wszedł pod prysznic i puścił wodę. Już po chwili na swoim ciele poczuł przyjemne, ciepłe kropelki wody. Nałożył na ręce płyn do mycia, a następnie pomału zaczął się myć. Nawet nie wiedział, w którym momencie jego myśli zeszły na pewnego czarnowłosego Gryfona. Z łatwością przed oczami widział jego piękną, zadbaną twarz, na której znajdował się mały, niezgolony jeszcze zarost. Uśmiechnął się na myśl o tych cudownych niebieskich tęczówkach,w  których przez większość czasu znajdowały się iskierki szczęścia. Do tego gęste, średnio długie, czarne włosy, które ostatnimi czasy Black zaczął spinać. Wyobraźnia Remusa jednak nie poprzestała na tym i po chwili doskonale widział umięśniony tors przyjaciela, który kilka razy udało mu się zobaczyć. Popatrzył na swoją dłoń i chwycił ją drugą wyobrażając sobie, że to ta mniejsza, należąca do czystokrwistego.

Nagle poczuł lekkie ukłucie w klatce piersiowej, a w gardle mu coś stanęło. Odchrząknął aby pozbyć się nieprzyjemnego uczucia i ni stąd ni zowąd poczuł, że w jego jamie ustnej coś się znajduje. Rozchylił delikatnie wargi i sięgnął dłonią w tamto miejsce. To co stamtąd wyciągnął go zszokowało. Kwiatek. Fioletowy kwiatek. Wilkołak nie mógł wyjść z szoku jakiego właśnie doznał. Skąd wilec znalazł się w jego jamie ustnej, a wcześniej przełyku? Odsunął jednak szybko zmartwienie od siebie myśląc, że może był to jakiś nieśmieszny żart jego przyjaciół.

Jak bardzo się mylił.

Przez następne kilka dni kwiaty te regularnie znajdywały się w jego przełyku. Nie było ich wiele. Najwięcej było ich trzech. Jednak to nie znaczyło, że Lupin nie martwił się tym, a nawet uważał to za coś absolutnie normalnego. Huncwoci zauważyli, że bliznowaty zachowuje się jakoś inaczej, lecz ten utrzymywał, że wszystko jest w porządku, a jego dziwne zachowanie tłumaczył pełnią. James, Syriusz oraz Peter wiedząc, iż Gryfon przed pełnią potrafi zachowywać się inaczej, połknęli haczyk i nie pytali o nic więcej. Tymże sposobem brązowowłosy został sam ze swoim problemem, lecz tylko do pewnego dnia.

Trzy tygodnie od pamiętnego dnia pojawienia się rośliny w ciele mężczyzny, w końcu ktoś postanowił zareagować. Zaraz gdy Lupin wrócił ze Skrzydła Szpitalnego po pełni został zaciągnięty do pokoju dziewczyn przez swoją przyjaciółkę – Lily Evans. Od razu zaatakowała go pytaniami "co się dzieje?"; "dlaczego się źle czujesz?"; "ktoś cię zranił?".

— Lily, uspokój się, proszę. Nic mi nie jest — westchnął.

— Pierdol, pierdol. Ja posłucham. — Dziewczyna przewróciła oczami. — Przecież widzę. Robisz ze mnie idiotkę? Mi nic nie umknie.

— Niestety zauważyłem. — Przyznał jej niechętnie rację. — To zostaje pomiędzy nami.

— Jak zawsze wszystko co jest w tym pokoju. No to mów. — Usiadła obok niego, krzyżując nogi. Zielonooki wziął głęboki oddech i popatrzył w sufit.

— To było jakieś trzy tygodnie temu. Kąpałem się, myślałem i nagle poczułem coś w moim przełyku. Odchrząknąłem i to coś nagle znajdowało się w moich ustach. To był wilec. Jakimś sposobem kwiat znalazł się u mnie w buzi. Pomyślałem, że to kolejny głupi żart chłopaków, jednak tak nie było. Skąd to wiem? Zaczęło się to pojawiać w miarę regularnie. Codziennie chociażby jeden płatek kwiatu pojawia się. Oh! I przed tym czuję jeszcze takie ukłucie w klatce piersiowej. — Dziewczyna popatrzyła się na niego zszokowana nie mogąc wydusić ani jednego słowa z siebie. Remus poczuł się dość niekomfortowo. — Um... coś nie tak?

— To Hanahaki Disease.

~^~

Krótki ale ważne, że jest ^^

Diary || WolfstarWhere stories live. Discover now