↪ 2 ↩

2.1K 151 558
                                    

Remus usiadł w przedziale gdzie nie było ludzi. Zaczął się bać do kogokolwiek podejść, wolał aby ktoś zrobił krok w jego kierunku. Tak więc siedział sam w przedziale jednak nikt się do niego nie dosiadł. Pomachał do rodziców gdy pociąg odjeżdżał i ruszył w stronę szkoły.
Bał się. Tak cholernie się bał, że nikt go nie polubi. Jeszcze to, że jest wilkołakiem potęgowało strach. On nie powinien mieć przyjaciół. Był potworem. Greyback dał mu to dokładnie do zrozumienia w noc jego piątych urodzin.

- Przepraszam... - usłyszał cichy głosik i spojrzał w stronę drzwi gdzie stał chłopiec - Można? - zapytał niepewnie.

- Jasne. - uśmiechnął się ciepło Lupin.

Chłopiec wszedł do przedziału, kufer dał na górę gdzie jego miejsce i usiadł naprzeciwko bliznowatego. Chłopiec był niski i trochę grubszy od Remusa jednak nie miał nadwagi. Miał niebieskie oczy - choć wilkołak stwierdził, że lepsze określenie na nie to wodniste oczy - oraz lekko ulizane blond włosy. Lupin stwierdził, że to na pewno musi być zasługa jego mamy, bo sam chłopiec wyglądał wtedy poważnie. Był ubrany w zwykłą szarą koszulkę oraz szarą bluzę z zapięciem, a trochę niżej barku miał wyszytą piłkę. Miał czarne, imitujące jeans spodnie i jakieś bordowe trampki. Chłopak był dość niski. Na oko mógł mieć metr czterdzieści wzrostu.

- Jestem Peter Pettigrew. - uśmiechnął się sympatycznie blondyn, a szatyn nie mógł nie odwzajemniać tego uśmiechu.

- Ja jestem Remus Lupin.

Dwójka chłopców rozmawiała sobie przez całą podróż. Remus był wdzięczny Peterowi, że ten nie pyta o jego blizny, bo był to dla niego niewygodny temat. Poza tym musiałby kłamać już od początku swojemu nowemu przyjacielowi, a Lupin chciał tego uniknąć. Chłopcy już w pociągu obiecali sobie, że będą przyjaciółmi na dobre i na złe.

***

Kilkunastu jedenastolatków stało w Wielkiej Sali na przydzielenie do domów. Remus się lekko stresował jednak zauważył, że jego towarzysz znacznie bardziej. Uspokajał go i mówił, że Tiara na pewno dobrze przydzieli blondyna. Nagle usłyszeli donośny głos profesor McGonagall:

- Black, Syriusz.

Remus doskonale znał to nazwisko. W świecie magii trudno było go nie znać. Do stołka powędrował dość wysoki jak na swój wiek brunet. Miał przydługie włosy i nawet z daleka dało się ujrzeć jak szare są jego oczy. Szedł pewnie, wcale nie obawiając się tego gdzie zostanie przydzielony. Było to jednak oczywiste, za trafi do Slytherinu zważywszy na jego nazwisko. Usiadł na stołku i po niedługiej chwili Tiara wykrzyczała:

- Gryffindor!

Już po chwili dało się słyszeć brawa, okrzyki i gwizdy ze stołu Gryfonów. Jeden pierwszoroczniak również bił mocno brawa. Był to szatyn, którego włosy były cholernie roztrzepane, a na nosie miał okulary. Miał brązowe oczy, w których dało się ujrzeć ogniki szczęścia.

Z drugiej strony jednak mnóstwo osób było zszokowane tym co właśnie się stało i w tych osobach znajdował się również Lupin i Pettigrew. Niektórzy profesorzy, a nawet profesor McGonagall nie kryli zdziwienia. Ślizgoni również wydawali się poruszeni tym co się zadziało. Byli pewni, że w swoich progach przywitają kolejnego Blacka.

Sam chłopiec wyglądał na niesamowicie szczęśliwego. Uśmiechał się szeroko i tak pewnie jak wszedł na stołek, zszedł z niego i powędrował do stołu domu Godryka.

Po Blacku przewinęło się jeszcze kilka innych osób jednak uwagę Remusa przyciągnęła rudowłosa dziewczyna. Była mniej więcej wzrostu Remusa i posiadała zielone oczy. Widać było po niej że się boi i przygrywała nerwowo wargę. Gdy Lily - bo tak jej było na imię - usłyszała, że McGonagall ją wywołuje podeszła do stołka i usiadła na nim. Uśmiechnęła się niepewnie do chłopca stojącego w pierwszym rzędzie i Tiara została nałożona na jej głowę. Lupin zauważył, że cały stres zszedł gdy Tiara krzyknęła "Gryffindor", a dziewczyna poszła do stołu jej domu.

Z każdą minutą osób było coraz mniej. Trafiały do przeróżnych domów. Lupin był coraz bardziej zestresowany gdy McGonagall zbliżała się do pierwszej litery jego nazwiska. W końcu usłyszał:

- Lupin, Remus.

- Będzie dobrze. - szepnął Peter, a Remus uśmiechnął się blado i podszedł tam gdzie poprzedni uczniowie.

McGonagall uśmiechnęła się do niego ciepło i założyła mu Tiarę Przydziału na głowę, a Remus usłyszał głos:

Ha! Kogo my tu mamy. Lupin. Dobrze cię znam. Nie próbuj blokować umysłu. Tak... Dużo inteligencji to na pewno. Nieśmiały i chroni pewnej małej tajemnicy. Mhm... Tak, tak...

- Gryffindor! - usłyszała cała sala, a Remus nie mógł ukryć zdziwienia gdy usłyszał decyzje tiary. On i Gryffindor?

***

Po uczcie Remus wraz ze swoim przyjacielem - który naszczęście również trafił do tego samego domu co on - szli za prefektem do swoich pokoi. Weszli za portret Grubej Damy i wysłuchiwali zasad, o których mówił prefekt. Gdy to się skończyło udali się do swoich dormitorium. Okazało się jednak, że w dormitorium byli ostatni i było tam już trójka chłopców. Remus odrazu w nim poznał Blacka, chłopca w okularach, którego imienia nie pamiętał, i jeszcze jedno trochę grubszego od Petera chłopca.

- No i są nasi ostatni współlokatorzy. My już zajęliśmy sobie łóżka. Tamte dwa łóżka są wasze. - powiedział i położył się na łóżku, które stało przy oknie.

Peter zajął szybko łóżko przy drugiej ścianie, a Remus wziął to obok. Jak się okazało było to łóżko zaraz obok łóżka Blacka. A piąte, odosobnione łóżko było łóżkiem pulchnego chłopca. Ono stało równolegle do drzwi, ale też pod ścianą.

- Jak się nazywacie? - zapytał Black z uśmiechem - Ja jestem Syriusz!

- Peter. - odpowiedział Pettigrew i uśmiechnął się miło - Ale było zaskoczeniem gdy dostałeś się do Gryffindoru!

Brunet zaśmiał się krótko.

- Od małego wiedziałem, że nie chce być jak moja paskudna rodzina i poprzysiągłem sobie, że nie będę w Slytherinie. No i proszę. - uśmiechnął się dumny - Jeśli czegoś chcesz to to zrobisz.

- Już się tak nie przechwalaj. - okularnik przewrócił oczami - Jestem James Potter. Najprzystojniejszy Gryfon naszego roku.

Syriusz i trzeci chłopiec, którego imienia Remus nie znał zaśmiali się głośno. James udawał, że jest urażony jednak gdy Peter dla żartu stwierdził, że jest na równym poziomie z Blackiem, to Potter stwierdził, że woli już mieć gorsze miejsce, ale nie chce być na równi ze "szpetną mordą" Syriusza.

- A ja jestem Frank Longbottom. - powiedział pulchny chłopiec gdy już wszyscy się uspokoili.

- A ty? - zapytał Black patrząc na bliznowatego.

- Remus Lupin. - mruknął jakby lekko zawstydzony wilkołak.

- Słodki. - stwierdzili równocześnie Syriusz, James i Frank po czym zaczęli się śmiać, a Remus zarumienił się mocno.

***

1.09.1971r.

Drogi Pamiętniku.

Bo to chyba tak powinno zaczynać się wpisy. Dzisiaj minął mój pierwszy dzień. Poznałem Petera, z którym bardzo się zaprzyjaźniłem. Jest miły i sympatyczny. Nie pytał o moje blizny! Co innego James i Syriusz. Są... Ciekawscy. Jednak Frank mnie obronił i powiedział, żeby dali mi spokój. A kim oni są? Moimi współlokatorami w Hogwarcie. Trafiłem do Gryffidnoru. Jestem z tego bardzo dumny. Black też tu jest. To właśnie Syriusz. Myślę, że... Będziemy kolegami, ale nie przyjaciółmi. Z resztą to samo tyczy się Jamesa. Dlaczego? Chyba dlatego, że są zbyt głośni i nieodpowiedzialni. Chcą już robić żarty chociaż dopiero przyjechaliśmy! Są mili i takie tam, ale... Peter jest spokojniejszy i z nim się dobrze dogaduje. Myślę, że on będzie moim jedynym przyjacielem. James i Syriusz mają za to super kontakt z Frankiem i myślę, że to z n stworzą jakąś super ekipę. Narazie jestem śpiący więc idę spać. Dobranoc pamiętniczku.

~R.L

~^~
No witam
Jestem dumna bo rozdział wyszedł dość długi, a tego się nie spodziewałam. Słów: 1163. Jak wam się podoba? 😅


Diary || WolfstarWhere stories live. Discover now