8.

2.4K 239 105
                                    

Drodzy Państwo, przerywamy audycję, by zawiadomić o kolejnym zaginięciu mężczyzny w mieście San Francisco. To już szósty taki przypadek w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Tym razem zaginął osiemnastoletni Kevin May. Chłopak jest wysokiego wzrostu, szczupłej budowy ciała, o jasnych prostych włosach. Znakiem szczególnym jest wyraźna blizna nad prawym łukiem brwiowym. Zdjęcie zaginionego jest dostępne na stronie internetowej naszej radiostacji. Rodzice nastolatka proszą o kontakt każdego, kto może udzielić jakichkolwiek informacji. Miejscowa policja od tygodni pracuje nad sprawą zaginięć młodych mężczyzn w naszym mieście. W sprawie wypowiedział się...

— Co się dzieje w tym mieście... — Charlie pokręcił głową z niedowierzaniem. — Całe lato było głośno o tych zaginięciach, a teraz jest coraz gorzej.

— Ta sprawa wygląda naprawdę podejrzanie — przyznałam, zerkając na niego i przytakując skinięciem głowy. — Znikają sami faceci i to młodzi...

— Przychodzą mi na myśl porachunki jakiejś mafii — chłopak wrzucił kierunkowskaz, skręcając w stronę kampusu.

— Albo działanie seryjnego mordercy — wtrąciłam. 

Wracaliśmy właśnie z Charliem ze wspólnego wypadu do kina. Korzystając z tego, że oboje mieliśmy wolny wieczór, postanowiliśmy się wreszcie spotkać. Niestety przez napięty grafik blondyna to nie zawsze było możliwe, ale staraliśmy się widywać chociaż kilka razy w miesiącu. Odkąd zaczęłam stronić w ostatnich dniach od imprez w naszym studenckim klubie, mieliśmy do tego znacznie mniej okazji, dlatego trzeba było inaczej organizować sobie czas.

— Jeżeli to morderca, to ja przestaję wychodzić z domu — Charlie zerknął na mnie w bok, udając śmiertelnie poważną minę, ale ogniki rozbawienia błyszczały w jego jasnych oczach.

— Nie przejmuj się — położyłam dłoń na jego ramieniu i popatrzyłam na niego pocieszycielsko. — Ja cię obronię.

— Zabijesz go swoimi suchymi żartami, Sil? — zapytał, unosząc znacząco brew.

— Moje żarty nie są suche! — pacnęłam go oburzona. 

Chłopak zaśmiał się wjeżdżając na teren kampusu, gdzie o tej godzinie były już tylko samochody zamieszkujących tu studentów. Zajęcia skończyły się dobre kilka godzin temu, przez co ruch na wąskich uliczkach był znikomy.

— Może zamiast ty mnie odwozić, to ja powinnam ciebie odprowadzić i upewnić się, że będziesz bezpieczny? — zapytałam sarkastycznie z udawaną troską.

— Mogłabyś też ze mną zostać — wzruszył ramionami. — Tak dla bezpieczeństwa.

— Charlie... — mruknęłam ostrzegawczo.

Wiedziałam, że miałby na to wielką ochotę, jednak ja nadal starałam się utrzymać nasz przyjacielski dystans. Naprawdę nie wiedziałam, co jest ze mną nie tak przez to, że nie potrafię się przełamać i dać mu szansy, na którą zasługuje. Nawet Summer dała się namówić na randkę z Cameronem, na którą miała się wybrać dzisiejszego wieczoru. Byłam cholernie ciekawa jej relacji z tego spotkania, ponieważ Cam kazał jej się przygotować na dwudziestą i nie miała pojęcia gdzie ją zabiera.

Po tym jak ostatnio pomógł mi z zainstalowaniem programu na zajęcia ze statystyki, wymieniliśmy kilka wiadomości i naprawdę świetnie nam się rozmawiało. Cameron należał stanowczo do jednej z tych grup bezproblemowych osób, które potrafią cię rozbawić do łez i są zawsze skore do pomocy. Tym bardziej nie rozumiałam jego przyjaźni z samolubnym dupkiem Ethanem.

Właśnie, Ethan. Po naszej ostatniej rozmowie czułam się skołowana i wściekła. Nie rozumiałam jego dziwnego podejścia do mojej osoby, ale jeszcze bardziej zirytował mnie fakt, że jest on świadomy moich problemów z zajęciami z analizy statystycznej i wprost poinformował mnie, że on to wszystko ma w jednym palcu, ale po złości nie zamierza mi pomóc. Co za dupek!

supercollideNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ