2.

3.1K 234 163
                                    

Dokładnie o dwudziestej stanęłam przed lustrem, poprawiając ostatni raz czerwoną szminkę i przyjrzałam się sobie krytycznie. Pomimo zmęczenia dzisiejszą podróżą, udało mi się doprowadzić się do stanu używalności. Po długim prysznicu założyłam na siebie prostą, czarną sukienkę na cienkich ramiączkach, która sięgała mi do połowy ud oraz krótką jeansową katanę.

Włosy pozostawiłam rozpuszczone, pozwalając im się ułożyć w naturalne fale, a nauczona doświadczeniem na stopy nałożyłam wygodne trampki.

Nie zależało mi, żeby tego wieczoru zgrywać wyższą niż byłam w rzeczywistości, natomiast komfort i wygoda były dla mnie priorytetem.

W przeciwieństwie do Summer nie zamierzałam tego wieczoru odreagowywać żadnego zerwania, a męska uwaga była mi całkowicie zbędna.

— Hej — spojrzałam na uśmiechniętego Dana, po tym jak otworzyłam mu drzwi po usłyszeniu donośnego pukania w drewnianą powłokę. — Gotowa?

— Jak widać — rozłożyłam wymownie ręce i obróciłam się dookoła. — Chociaż najchętniej zakopałabym się w pościeli...

— Nie marudź — tuż za moim przyjacielem pojawiła się postać niebieskowłosej dziewczyny.

Summer wyglądała wprost oszałamiająco odziana w dopasowaną, skórzaną spódnicę oraz crop top przypominający bardziej ozdobny stanik niż bluzkę. Do tego podkreśliła oczy mocną, czarną kredką i zakręciła swoje sięgające łopatek włosy w luźne loki.

— Komuś się dzisiaj poszczęści — skomentował Daniel, taksując naszą przyjaciółkę wzrokiem.

On sam ubrany był w swój tradycyjny zestaw - biały t-shirt z narzuconą na niego koszulą w biało - czarną kratkę oraz czarne spodnie bojówki.

— Mam zamiar wytańczyć się za te dwa stracone miesiące, które spędziłam z tym pojebanym palantem — oznajmiła hardo Summer i posłała nam obojgu swój firmowy uśmiech. — Czas się schlać, zdziry!

Całą trójką przemierzaliśmy korytarze akademika, rozmawiając o swoich letnich przygodach i śmiejąc się jak zgraja idiotów. Dotarliśmy w końcu do windy i władowaliśmy się do niej, wybierając przycisk z numerem najwyższego piętra. 

Największym plusem mieszkania w akademiku było to, że na ostatnim piętrze budynku znajdował się klub studencki, w którym praktycznie codziennie odbywała się jakaś impreza. Było to niesamowite udogodnienie, bo mogliśmy bawić się do upadłego, a później bez problemu wracać do swoich pokojów i nie szlajać się w nocy po mieście.

Moja leniwa strona osobowości bardzo to doceniała.

— Muszę się napić — stwierdziła Summer, kiedy tylko przekroczyliśmy próg pomieszczenia przeznaczonego na klub.

Był to obszerny lokal, w którym znajdował się sporej wielkości bar, kilka loży ze skórzanymi kanapami oraz sporej wielkości parkiet ze stanowiskiem DJ'a. Gdzieś w kącie ustawili też dwa automaty do gry i stół bilardowy, które w chwili obecnej poszły w odstawkę.

Ruszyłam z przyjaciółmi w stronę baru, przeciskając się przez tłum świeżo przybyłych studentów. Kojarzyłam kilka twarzy, ale sporą część stanowiła tu grupa pierwszaków podekscytowanych perspektywą zdobycia pierwszych studenckich doświadczeń.

— Charlie! — wydarłam się, usadzając tyłek na barowym krześle i wpatrując się w wysokiego blondyna.

— Silya! — chłopak powiódł wzrokiem po ludziach zgromadzonych przy ladzie, a widząc mnie posłał mi szeroki uśmiech. — Nie wiedziałem, że już jesteś! Dlaczego się nie odzywałaś? — przemieścił się w moją stronę i wychylił przez blat baru, aby złożyć na moim policzku powitalny pocałunek.

supercollideWhere stories live. Discover now