17.

2.5K 323 176
                                    

Tradycyjnie proszę o żebro - gwiazdkę i komentarz <3
Ps. Ta piosenka jakoś ostatnio mi weszła do głowy i nie chce wyjść, a całkiem tu pasuje.

Patrzyłam przed siebie niewidzącym wzrokiem, odcinając swój umysł od bodźców płynących z zewnątrz. Czasem po prostu człowiek zawiesza spojrzenie na przypadkowym obiekcie i tak naprawdę nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, na co patrzy.  Jego  myśli odpływają mile od miejsca, w którym się znajduje, a jego dusza niemal ulatuje z ciała, pozostawiając je w formie pustej, nieruchomej powłoki nie posiadającej kontaktu z rzeczywistością. Przez chwilę zwyczajnie nie istnieje się dla świata i nie czuje zupełnie nic, kiedy odczuwanie czegokolwiek to zbyt wiele, by można było udźwignąć ten ciężar. Ja patrzyłam tamtej nocy na plamę światła odbijającą się w błyszczącym blacie biurka, a gdzieś w oddali rozbrzmiewały dwa męskie głosy, które o czymś żywo dyskutowały i zadawały mi pytania.

Nie rozumiałam ich, czując się jakby wypowiadane przez nie słowa nie miały żadnego sensu i logiki. Po prostu patrzyłam w jasny punkt jakbym za wszelką cenę chciała pochwycić nikły promień światła i trzymać go kurczowo w obronie, przed zalewającą mnie zewsząd ciemnością.

Luke.

Luke został uprowadzony.

Zwabiony podstępem, odurzony i uprowadzony przez nieznanych sprawców.

Zniknął w jeden wieczór, jakby to było takie proste.

Wystarczy jedno pstryknięcie palcami.

W jednej chwili jesteś, w drugiej cię nie ma.

Mój umysł nie potrafił tego przyjąć do wiadomości, a właściwie nawet nie próbował.

Do chwili, kiedy silne, męskie dłonie nie zacisnęły się na moich ramionach, przywołując moją uwagę, nie rozumiałam co się wokół mnie dzieje. Ale oto nagle patrzyłam w oczy Camerona, a on powtarzał moje imię z nutą stanowczości i niepokoju, a jego wzrok był pełen determinacji. Jego palce wbijały się lekko w moje barki, co czułam nawet przez materiał ubrania.

A później posadził mnie na krześle stojącym przy dębowym biurku i wcisnął mi w dłonie szklankę z wodą. Trzymałam ją niczym koło ratunkowe, patrzyłam na przezroczystą ciecz, zastanawiając się jak do tego wszystkiego doszło.

Luke zawsze był taki rozsądny, trochę postrzelony, ale bardzo ogarnięty i inteligentny. Nie mógł tak łatwo dać się zwieść. Ktoś musiał go oszukać, a wszystkie tropy prowadziły do tajemniczej dziewczyny, której danych i wizerunku nie znaliśmy. Wszystko, co o sobie mówiła i co nasz przyjaciel przekazał Danowo prawdopodobnie było celowym, dobrze zaplanowanym kłamstwem.

Uśpiła jego czujność i zaciągnęła go do tego klubu, gdzie porywacze czekali już w pełnej gotowości, a następnie podstępnie odurzyła Luke'a. Przynajmniej taką wersję wydarzeń przedstawili Ethan i Cameron, kiedy ich słowa zaczęły powoli do mnie docierać.

To sprawiło, że moją głowę zalała fala wspomnień dotycząca tych wszystkich niewyjaśnionych spraw, których nasłuchałam się na kryminalnych podcastach... Handel ludźmi, sprzedaż organów, przetrzymywanie przez długie lata...

Moje serce przeszywało lodowate ostrze za każdym razem, kiedy przed oczami niczym kadry z filmu przesuwały mi się kolejne, przerażające obrazy.  To było gorsze od czegokolwiek, co doświadczyłam w swoim życiu. Gorsze od spędzenia nocy w lesie i gorsze od lufy pistoletu tamtego psychopaty, który mi groził, przystawionej do mojej skroni.

Kiedy chodziło o mojego przyjaciela i niepewność jego losu, każda doznana przeze mnie wcześniej krzywda wydawała się nagle taka błaha... 

Nie pamiętałam dokładnie, jak znalazłam się z powrotem w akademiku. Nie rejestrowałam wtedy w pełni świadomie otaczającej mnie rzeczywistości. Jedynym, co pamiętałam było to, że Ethan dał Cameronowi swój samochód, by mógł mnie odwieźć. Nie byłam wtedy w stanie odbyć kolejnej przejażdżki na motocyklu.

supercollideWhere stories live. Discover now