Zerknął w stronę Ellen. Stała skryta w cieniu i przypatrywała im się z dłońmi ułożonymi przy twarzy. Najważniejsze dla niego było niedopuszczenie ich do niej. Gdyby ją skrzywdzili, wszystko by przepadło.

Udało mu się wyswobodzić z rąk przeciwnika. Skoczył na pięty i dopadł do niego wykręcając mu rękę i łamiąc ją z suchym trzaskiem. Oprych obnażył ostre zęby i warknął. Chłopak uniósł dłoń spowitą w magię i wypalił mu ręką twarz. Skóra opadła rozpuszczona. Całość zajęła niewiele więcej niż mrugnięcie okiem.

Teraz został ostatni. Ten najbardziej zdesperowany. Chłopakowi został miecz i ostatnie dwa sztylety. Wyciągnął jeden z nich i podbiegł do wychudzonego mężczyzny, żeby wbić go w skroń. Oprych jednak odepchnął go i trzymał na dystans. Dłoń Gabriela była spocona. Nie miał pewnego chwytu. Nagle ze zdziwieniem zauważył, że w ich stronę zbliża się kolejna piątka parasitus. Zaklął pod nosem i na krótką chwilę stracił skupienie. Przeciwnik wykorzystał to i podbił jego lewą rękę. Sztylet wystrzelił w górę i opadł gdzieś z głuchym uderzeniem.

Gabriel poczuł mdłości. Był wściekły na siebie, że nie przewidział, że może być ich tu więcej. Rozpaczliwie szarpnął swoją więzią frater do Nicholasa z błaganiem o wsparcie, z błaganiem, by się pospieszył. Wiedział jednak, że nie zdąży przybyć na czas. Był zbyt daleko.

Podbiegli do niego. Jeden z nich skoczył mu na plecy. Gabriel poczuł okropny smród, ale po chwili parasitus bezwładnie stoczył się z jego pleców z krzykiem przerażenia.

Chłopak zerknął przez ramię. Ellen stała zaledwie kilka kroków od nich. Jej ręka wciąż była wyprostowana, a z pleców parasitus wystawał wbity sztylet. Gabriel w podziękowaniu wysłał jej szeroki uśmiech.

Ellen nie była w stanie uwierzyć, kto w takiej sytuacji może się szczerze uśmiechać, ale on to zrobił. Posłał jej łobuzerski uśmiech, od którego ugięły się pod nią nogi. Nie chciała tego teraz roztrząsać, ale cóż, poczuła ogromną satysfakcję i radość, że uratowała mu życie. Nie miała jednak pojęcia jak udało jej się z takiej odległości i trafić i w dodatku uderzyć na tyle mocno, by nóż wbił się z taką siłą.

Nie miała jednak więcej czasu na rozmyślanie, bo chłopak z gracją podniósł się z betonu i ruszył biegiem w jej stronę. Schwycił ją za rękę. Mocno. Wiedziała, że będzie miała siniaki, ale nie miało to znaczenia. Biegli tak szybko, że czuła ogień w gardle. Nogi miała jak z waty, a on ciągle poganiał ją mocnym głosem, bo za sobą wciąż słyszeli ciężkie kroki tamtych.

Widziała jak z głębokiej rany na jego udzie cieknie krew, widziała również krwawe ślady na jego policzku. Dłoń, która ją ściskała była wilgotna, ale on sam zdawał się nie odczuwać bólu. Niepokoiło ją jednak to, że zaczął opadać z sił. Biegł już trochę wolniej, a niebieskie wiązki z jego dłoni całkowicie zniknęły. Nagle ostro skręcili w prawo i wybiegli na jasno oświetloną uliczkę.

- Jeszcze kawałek – obiecał jej na wydechu. Mówił jej to wcześniej już kilka razy, więc mu nie uwierzyła. Jedyne, czego chciała to zatrzymać się i odpocząć, ale wiedziała, że jeśliby się poddała, to całe jego poświecenie poszłoby na marne.

Chłopak obrócił się za plecy i zobaczył coś, co wymalowało na jego twarzy zrezygnowanie. Ostatkiem sił wyszarpnął sztylet, który mu pozostał i trafił w nogę jednego z goniących ich. Tamten wrzasnął wściekle i upadł. Chłopak posłał jej przepraszające spojrzenie, czując, że mogą być to ich ostatnie chwile.

Gabriel odnotował, że coś dziwnego działo się z jego raną. Nie bolała jak typowe obrażenie. Coś paliło i kuło go, a krew leciała znacznie szybciej, niż zwykle. Starał się o tym nie myśleć. Był jedynie wściekły, że ciało go zawiodło i przez to mógł jej nie uratować.

Nagle w ich stronę wybiegł barczysty mężczyzna. Ellen przeraziła się, ale jej towarzysz wyraźnie odetchnął z ulgą.

To była pomoc. Upragniona pomoc. Coś srebrnego śmignęło koło jej uszu. Dwóch oprychów za ich plecami padło głuchym łoskotem na ziemie w nożami głęboko w gardłach. Przez chwilę krztusili się krwią i w końcu zamilkli.

- Zwariowałeś?! – wrzasnął czarnowłosy chłopak, który uratował im życie.

Dopiero teraz zauważyła, że pomimo zwalistej sylwetki twarz ma równie młodą jak jej wybawca.

- Co ty sobie wyobrażasz do cholery?

Gabriel nic nie mówił, tylko skupił się na uspokojeniu oddechu. Przekazał Nicholasowi za pomocą więzi, że ma wziąć Ellen na ręce i pobiec z nią do rezydencji. Nicholas wykrzywił wargi, ale bezpardonowo schwycił ją w ramiona i pomknął w noc. Gabriel bez konieczności dostosowywania swojego tempa do tempa Ellen mógł wreszcie przyspieszyć i w kilka minut pokonali ostatni odcinek drogi.

Ellen wyglądała na przerażoną faktem, że ktoś schwycił ją w ręce jak worek ziemniaków. Uderzała boleśnie o pierś drugiego z mężczyzn. Ugryzła się w wargę i po jej ustach pociekła krew. Po kilkudziesięciu metrach biegu, tuż przed ozdobnymi drzwiami ponurego wielkiego domu, drugi z mężczyzn zrzucił ją na schody. Opadła na plecy, a kasztanowłosy chłopak posłał swojemu przyjacielowi wściekłe spojrzenie. Przez chwilę miała wrażenie, że rozmawiali oczami. Pokręciła głową śmiejąc się z siebie w duchu, że wariuje.

Wpadli zadyszani do chłodnego korytarza. Ellen zachwiała się na nogach. Kątem oka zauważyła jak jej wybawca schyla się i opiera dłońmi o kolana z trudem łapiąc oddech. Zobaczyła jego spoconą zakrwawioną twarz. Co chwilę dmuchał w górę, żeby pozbyć się klejących do czoła loków. Na środku dużego pomieszczenia stała niska brunetka. Po lewej dostrzegła tego barczystego mężczyznę. Na jego twarzy rysowała się wściekłość. Patrzył na nią gniewnie. Z nienawiścią. Od tego spojrzenia zrobiło jej się niedobrze i zemdliło ją.

Ellen odnotowała to wszystko w ciągu kilku sekund. Nagle pociemniało jej w oczach, poczuła ostry ból w kostce i przełknęła kwaśną ślinę. Spojrzała w górę na wysoki popękany sufit i zatoczyła się. Wydawało jej się, że przez chwilę złapała z powrotem równowagę, ale wtedy mocno zakręciło jej się w głowie – grzmotnęła na posadzkę. Uderzyła głową o kafelki. Policzek miała zanurzony w szybko powiększającej się kałuży ciepłej krwi. Barczysty chłopak zrzucił się do przodu, ale nie zdążył podłożyć ręki pod jej opadającą głowę. Później zalała ją ciemność i Ellen Rose nie czuła już nic.

Tron z kości [18+]Where stories live. Discover now