Rozdział 22 - „Ta niewłaściwa strona"

13.4K 1.2K 284
                                    

Poprzednio:
Draco strasznie spiął się w sobie. Nie spuszczał wzroku ze swojego byłego „chłopaka". On widział te niepewność u Leviego. Tak bardzo chciałby do niego podejść i najlepiej zabrać go gdzieś daleko stąd. Przecież to nie takie łatwe.. nie może. Sam zdziwił się tym dlaczego tak mu zależy na chłopaku. On był tylko pomocą przy zdobyciu Pottera... więc czemu dalej mu na nim zależy? Dlaczego tak martwi się o Parkera? Może nie wszystkie uczucia co do niego były fałszywe.

— Podejdźcie, czas żebyście zaczęli nowy rozdział w swoim życiu.

Wyższy chłopak stojący przed Katią jako pierwszy podszedł do Voldemorta. Ten kazał mu napiąć mocno rękę i odsłonić rękaw, po czym wbił w nią swoją różdżkę. Chłopak wyglądał jakby ktoś zadawał mu okropny ból. Mimo tego nie krzyczał, nie uciekał i nie zabierał ręki. Czekał aż cały znak pojawi się na jego przed ramieniu.

— Gotowe — powiedział patrząc z dumą na mroczny znak.

Draco zaczynał zastanawiać się, jak może pomóc Leviemu, jak go stąd zabrać, przecież znał jednak trochę chłopaka, on nie zniesie tego bólu. Chyba nie jest tu z własnej woli prawda? Przyjęcie mrocznego znaku działa podobnie, jak crucio, gdy ktoś zachowa spokój to ten proces dalej będzie bolesny, ale minie szybko. jednak, gdy będzie się szarpał, krzyczał i próbował uciekać będzie bolało jeszcze bardziej. Levi zaczął mieć wątpliwości, nie żeby nie miał ich wcześniej, ale teraz, gdy to miało zaraz się wydarzyć one wróciły.

— Teraz ty — jakiś śmierciożerca pchnął Katie w stronę Voldemorta.

— Panie... — lekko się przed nim ukłoniła.

— Daj rękę — powiedział chłodnym głosem.

Levi nie wiedział, jak zareagować. Czy ma szybko złapać dziewczynę za rękę i uciekać, jak najdalej się da? Czy czekać grzecznie na swoją kolej i pozwolić dziewczynie stać się śmierciożercą. Katia wyglądała na przerażoną, nie potrafiła tak dobrze ukryć uczuć. Powolnym ruchem odsłoniła rękaw i zamknęła oczy. Różdżka Voldemorta już wbiła się w jej skórę. Levi obserwował uważnie reakcje dziewczyny. Widział jak zaciska mocniej powieki, jak przygryza wargę prawie do krwi... jak ledwo stoi na nogach. Tak bardzo zamyślił się na tych wszystkich drobnych gestach, że nawet nie spostrzegł kiedy dziewczyna odsunęła rękę na, której widniał mroczny znak. Katia nic nie zrobiła innego, jak wrócenie na swoje miejsce. Chłopak zauważył u niej zaszklone oczy i ulgę. Cieszył się, że to już po wszystkim i w pewnym sensie jego przyjaciółka jest już bezpieczna.

Przed Levim jeszcze kilka innych osób przyjęło znak. Draco nie potrafił wysiedzieć w miejscu, pewnie gdyby nie Lucjusz podbiegł, by już tam na samym początku. Był jeden chłopak, który, gdy miała być już jego kolej chciał się wycofać, a, gdy inny dali go siłą do Czarnego Pana ten wydzierał się w niebogłosy, płakał i szarpał się. Bruneta przeraził ten widok. Poradzi sobie z tym? On przecież nie potrafi aż tak dobrze ukrywać emocji... rozejrzał się, został tylko on i jedna dziewczyna.

Lucjusz podszedł do Leviego i zaprowadził go do wężoustnego. Chłopak szybko podwinął rękaw koszuli i spiął rękę, zdziwił się, gdy Voldemort złapał go za nadgarstek. Nie robił tego przy nikim innym. Szybko spojrzał w stronę swojego ojca, siedzącego przy stole smierciożerców prawie obok Draco i Narcyzy. Uśmiechał się, cieszył go ten widok... zacinsnął mocno usta i czekał na ruch Czarnego Pana. Gdy poczuł wybijający się ostry koniec różdżki w swoją rękę, odczuł okropny ból. Zamknął oczy i modlił się żeby to wszystko się już skończyło. Bolało, jak cholera... bolało, jak nie wiem co. Jeszcze tylko chwila prawda? To zaraz koniec... koniec... dlaczego to się nie kończy?! Dlaczego ból jest coraz silniejszy! Przecież się nie wyrywa, nie krzyczy o co chodzi?!

Ledwo umiał powstrzymać się od wyrwania ręki i ucieczki. To bolało... bolało za bardzo... dalej bolało dlaczego tak długo?! Czuł, że z bólu zaraz straci przytomność i wtedy to ustało. Skończyło się. stało się mroczny znak na jego bladej skórze. Różdżka już nie wbijała się w jego rękę, a on szybkim krokiem odszedł do reszty. Draco wyglądał na załamanego, mógł go powstrzymać. Pomóc mu. dlaczego nic nie zrobił? Myślał tylko o tym co stanie się z nim, a nie chłopakiem.

— Od teraz nie jesteście nic nie wartymi czarodziejami — uśmiechnął się wykrzywiając usta w dziwny sposób.

****

Jakiś czas później, gdy Voldemort odpuścił ich wszystkich, Draco postanowił „porozmawiać" z Levim. Katia i brunet siedzieli oparci o siebie przy jednym z okien. Brunetka wyglądała na zmęczoną, opierała głowę o ramię chłopaka, a on swoją o jej włosy. Nie odezwali się do siebie od czasu przyjęcia znaku. Chyba nie mieli sobie nic do powiedzenia. Levi zwrócił uwagę na stojąca przed nimi sylwetkę wysokiego chłopaka.

— Parker — spojrzał w stronę bruneta i dziewczyny.

— Malfoy — powiedział bez emocji.

— Chodź — złapał go za nadgarstek i pociągnął w swoim kierunku.

— Katia, zaraz wrócę... — dał się ciągnąć Draco, gdy się zatrzymali w jakimś pomieszczeniu postanowił się odezwać — czego chcesz?

— Czemu... dlaczego, po co... — spojrzał z obrzydzeniem na mroczny znak znajdujący się na przedramieniu Leviego.

— Czemu miał bym ci się tłumaczyć? Chcesz znowu zabawić się moim kosztem, a może lepiej uczuciami? Ty to lubisz prawda, Malfoy? — wywrócił oczami.

— Parker... znaczy Levi — poprawił sam siebie — nie o to chodzi. Zresztą — wrócił do swojego chłodnego tonu — To przez to opuściłeś hogwart?

— Opuściłem hogwart przez ciebie Draco, nie przez mroczny znak, ani nic innego — powiedział zgodnie z prawdą.

— Nie mogę uwierzyć, że... że No cholera przyjąłeś właśnie na siebie niepewny los i życie śmierciożercy... z własnej woli.

— Przyczyniłeś się do tego — skłamał.

— To nie prawda — odpowiedział zaciskając zęby.

— Sam dobrze wiesz, że mówię prawdę — zasłonił przedramię rękawem.

— Wróć... — wymyślił coś na szybko — Blaise się martwi i chyba Potter — „w sumie to było prawdą".

— Muszę sobie wszystko poukładać, Malfoy. Nie wiem czy wrócę... chociaż, gdy teraz muszę ciebie widzieć nawet tu to chyba powrót to nic tak złego.

— Aż tak mnie nienawidzisz? — spytał, ale w jego głosie było słychać zawiedzenie.

— Gorzej, Draco — zamyślił się — Dalej cię kocham —podszedł do niego i spojrzał w oczy blondyna, był kilka centymetrów od jego twarzy — to gorsze niż nienawiść, nie ma nic gorszego niż miłość do ciebie. Ona osłabia i zmusza cię do podejmowania złych decyzji... ona cię niszczy. Ty mnie niszczysz.

— Parker... — poczuł ciepły oddech chłopaka na swojej szyi. Po czym ten szybko się oddalił zostawiając rozkojarzonego i zdezorientowanego ślizgona samego.

Levi nie potrafił nienawidzić Dracona. On dalej był dla niego tak ważny... tak go brakowało w jego życiu. Tak za nim tęsknił.. stop musi się opanować. Przecież blondyn go wykorzystał i udawał wszystkie uczucia między nimi, ale czy naprawdę udawał wszystko?

Odrzucona ślizgońska miłość | Ślizgońska  Dylogia IWhere stories live. Discover now