Rozdział 45 - „Zaufanie? Co to znaczy?"

8.1K 1K 2.1K
                                    

Poprzednio:
— Wybacz — lekko musnął wargami jego usta.

Levi nic nie powiedział, potrzebował tego, nie był to pocałunek taki jak z Draco. Był spontaniczny i niespodziewany. Wiedział, że jest pijany, więc postanowił w to brnąć i zwalić winę na alkohol. Zacisnął mocniej rękę na jego włosach i wpił się w usta szatyna.

Wpił się w usta szatyna, po chwili odsunął się od niego i wstał. Nie rozumiał dlaczego to zrobił, czuł się zdrajcą. Czuł jakby zranił Draco, chociaż nie są razem... nigdy nie byli naprawdę razem. Poczuł się źle z samym sobą, spojrzał z wyrzutami sumienia na czarnowłosego chłopaka, który stanął obok niego.

— Nie chciałem, by tak wyszło — było mu wstyd, że wykorzystał chwile słabości Leviego.

— Rozumiem? Chyba? Spokojnie Ivan koledzy czasem się całują — był wstawiony.

— Odpocznij... jeszcze raz przepraszam — wyszedł z pomieszczenia.

— Pa... — położył się na łóżku i gapił w sufit. Myślał co właśnie się stało.

****

Draco odchodził od zmysłów, nie miał pojęcia co dzieje się teraz z Levim, bał się o niego. Od momentu jego zniknięcia spał na łóżku chłopaka, chciał czuć, że jest blisko i nic złego się nie dzieje. Był wykończony martwieniem się o bruneta. W głowie miał tylko jego krzyki jak błaga o litość w Malfoy Manor. Dlaczego tak myślał skoro ślizgon wykonał zadanie? Ze wymęczenia i niespania kolejną noc czuł, że traci powoli wszystkie siły.

— Draco? — wszedł przez drzwi.

— Parker? — otworzył oczy z zaskoczenia i usiadł na łóżku — myślałem, myślałem, że nie wrócisz...

— Nie mogę zostać długo... ale muszę cię o coś zapytać —usiadł obok Malfoy'a.

— Tak? — był zaskoczony jego zachowaniem.

— Ten pocałunek na wieży był szczery? — patrzył w inną stronę niż na chłopaka.

— Zdecydowanie tak — złapał go za podbródek przez co musiał na niego popatrzeć — zależy mi na tobie.

— Cieszę się — powiedział bez emocji nie reagując na dotyk Draco.

— Wiem, że cię skrzywdziłem. Naprawdę bardzo tego żałuje — czuł chęć pocałowania bruneta.

— To już przeszłość, ten związek nie miał sensu — wyrwał się.

— Nie mów tak... — zrobiło mu się przykro, ale nie dał po sobie tego poznać.

— Taka prawda, sam powiedziałeś, że byłem naiwny — wstał.

— Gadałem głupoty — wstał za nim — nie potrafię o tobie zapomnieć — przyznał niechętnie.

— To chyba miłe, dzięki Malfoy — skierował się do wyjścia.

— Czekaj! — złapał go mocno za nadgarstek i złączył ich usta w pocałunku.

Otworzył oczy, znowu był sam w dormitorium, przeklęte sny. Poczuł złość na swoją wyobraźnie i na Leviego. Postanowił, że musi z nim porozmawiać. Musi wyznać mu to co już dawno chciał. Powiedzieć o swoich uczuciach. Mimo tego, że wiedział jak to niebezpieczne chciał to zrobić. Ubrał się i wyszedł z dormitorium kierując się przed hogwart. Chwilę później był na dworze i deportował się do swojego „domu"znanego jako Malfoy Manor.

****

Levi leżał na swoim łóżku starając się zasnąć. Nie umiał nie myśleć o Ivanie. Dlaczego oni się pocałowali? Czemu nie potrafił się opanować, czy to przez te emocje związane z próbą? Jedno jest pewne, odkłada alkohol na dłuższy czas.
Skupił się na swoich myślach, gdy ktoś zapukał w drzwi pokoju. Otworzył zaklęciem i dalej patrzył w sufit. Miał gdzieś czy to Ivan czy jego ojciec, mógł tu przyjść nawet sam Lord Voldemort, nie obchodziło go to.

Odrzucona ślizgońska miłość | Ślizgońska  Dylogia IWhere stories live. Discover now