Pingwin poznaje internet

448 64 22
                                    

Zastanawialiście się kiedyś, co robią w wolnym czasie inni ludzie? Pewnie oglądają Netflixa i piją wino lub piwo, a przynajmniej większość. No i jestem jeszcze ja, która ma hobby dość masochistyczne. Otóż siedzę na pierdylionie grup na FB, od tych normalnych, przez ogłoszenia, aż po foliarskie fora. Nigdy nic nie komentuję, tylko czytam. Mimo praktykowania tego hobby od kilku miesięcy, wciąż nie wierzę, że Ci ludzie istnieją, że to nie są żadne trolle.

Niedawno się dowiedziałam, że oregano i witamina D ustrzegą nas od chorób. Co więcej nie miałam pojęcia, że w ostatnich miesiącach tylu Polaków zrobiło studia medyczne i to ze specjalizacjami związanymi z wirusami, szczepionkami i epidemią! Niesamowite, że mamy tak wykształcony naród, duma mnie rozpiera, kiedy widzę, że Grażyna Nowak uaktualnia wiedzę doktora na temat odporności, a Sebastian, który jeszcze niedawno chodził do Wyższej Szkoły Robienia Hałasu, teraz zna się na mikro i nanotechnologii lepiej od niejednego amerykańskiego naukowca.

A to wszystko dzięki temu, że zaczęli myśleć samodzielnie. Ja ostatnio dużo myślę o podatkach i tym podobnych, bo jako młoda dorosła próbuję ogarnąć temat, więc chyba jestem o krok od tytułu magistra ekonomii.

Ale mam też dla Was kiepskie wieści - ponad połowa świata ma astmę i to ostrą, bo mój chłop też jest astmatykiem, a maska go nie dusi, więc u innych to musi być naprawdę poważne. Mnie szczęśliwie problem ominął, w mojej uber wypasionej masce (z filtrem!) oddycha mi się dobrze i jest mi ciepło w dziób, no nie mogę narzekać. Ale serduszka i trzymajki dla tych biedaków, którzy śmieją się z Afroamerykanów czy kobiet walczących o swoje prawa, a maseczka już jest dla nich zniewoleniem.

Tyle miesięcy walczymy z pandemią, lekarze robią po dwa etaty, służba zdrowia pada, starsi ludzie umierają, ale wciąż zewsząd słychać głosy, że co to za wirus, którego mydło zabija, ale nie ma na niego leku... Tracę wiarę w ludzkość. Aż nie wiem, jak mam skomentować tych wszystkich niedowiarków, którzy mówią "niby się trupy walają na ulicach, a ja nie znam nikogo chorego". A ja znam i to kilku. Sama spotykam się ze znajomymi tylko w maseczce i to tylko, kiedy mam coś do załatwienia, bo się boję. Jak zachoruję, zachoruje też mój partner i oboje będziemy musieli się zmierzyć z brakiem pieniędzy. Dlaczego więc, do kurwy nędzy, tylu ludzi narzeka, że już mamy pół roku pandemii, a oni chcą żyć normalnie, ale jednocześnie nie noszą tych cholernych masek?!

Krew mnie zalewa, jak widzę wysrywy, że się ludzie nie zaszczepią, bo nie wiadomo, co w tej szczepionce jest. Tak, kurwa, naukowcy siedzą w laboratorium i prowadzą następujący dialog:

- Ty, ja już nie mam pomysłu, co z tym Covidem. Oregano nie działa, jedzenie mydła też nie, nawet ciepła woda nie pomaga.

- No to nie wiem, próbujemy dalej. Co tam mamy?

- Rtęć, martwe płody i mikrochipy od Billa Gatesa, w promocji były, to wziąłem więcej. 

- Super, mieszamy i wstrzykujemy, a nóż widelec zadziała!

Jednocześnie ta banda geniuszy (których jest od groma i w Czechach, a ja niestety jestem narażona na czytanie bełkotu w dwóch językach) twierdzi, że po co komu uniwerek, przecież ci magistrzy frytki smażą, hehe, a mechanik, no ten to zarobi! A potem pół kraju nie wierzy, że maseczka może powstrzymać zarażenie, no i że dobrze jest myć ręce. Albo pierdolą, iż więcej osób umarło na grypę niż na koronę. No nie, to już dawno nieaktualne.

Przeraża mnie ten poziom głupoty. Sama żadną specjalistką nie jestem, ale przez to słucham się tych, którzy się faktycznie znają i pracują w laboratoriach, a nie siedzą od lat w domu i oglądają filmy z żółtymi napisami. Tak, władza w Polsce to porażka, ale jeśli naukowcy na całym świecie coś mówią, to się ich słucham, a nie wymyślam teorie z dupy. Ewentualnie kształcę się ze sprawdzonych źródeł, nie z Youtube! (Chyba że to Uwaga! Naukowy Bełkot albo Kasia Gandor, ich polecam.)

Pandemia pokazała, jak małą wiedzę ma społeczeństwo. Niby są te godziny historii, fizyki, geografii, chemii i biologii obowiązkowe, ale potem się widzi takie kwiatki, że ludzie rzucali kamieniami w dinozaury, dziewczynka się rodzi, jak matka ma silniejsze geny niż ojciec, rak to grzyb i pasożyty, od maseczki można dostać grzybicy płuc, GMO to wszystko, co najgorsze, a zwierzęta nic nie czują, bo nie mają "wewnętrznych obserwatorów".

Czego się już nasłuchałam, to ciężko uwierzyć. A to i tak dość mało, bo żyję w bańce, szczególnie ostatnio. Sama mało wiem, o biologii i chemii tyle, co posłucham od Dawida Myśliwca albo pamietam ze szkoły, ale jestem tego świadoma. Dlatego proszę was, nie słuchajcie, jak ktoś mówi, że po tej polonistyce to będziecie frytki smażyć albo że po co komu jakaś socjologia. Idźcie na studia, kursy albo uczcie się na własną rękę. Bo Elon Musk już planuje miasta na Marsie budować, a tu część społeczeństwa wierzy w klątwy i myśli, że dziecko powstaje z połączenia plemnika męskiego i plemnika żeńskiego...

Pingwinowe różnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz