Bycie NPCem, odpowiedzialność za samego siebie i przymus społeczny

674 122 34
                                    

Natchnęło mnie na ten temat przy dyskusji odnośnie strajku nauczycieli. Znowu. 

Znacie stare komputerowe gry RPG? Często był tam podział na różne typy osobowości, na przykład praworządny dobry, chaotyczny zły, prawdziwie neutralny itd. Ja od zawsze byłam chaotyczna, nie lubię systemów, nie trzymam się zasad, które mnie ograniczają. Dobrze obrazuje to fakt, że nie widzę niczego złego w ściąganiu na teście (sprawdzanie umiejętności w sposób, który tak łatwo sfałszować, to jakiś żart), wagarowanie (dlaczego rozliczają mnie z godzin przesiedzianych w ławce, a nie z mojej wiedzy?), nieodrabianiu zadań domowych (po kiego grzyba mi szkoła, skoro i tak muszę pracować w domu? Ćwiczenia równie dobrze może sprawdzić mi wujek Google).

Oczywiście nie mówię, że każdy musi wyznawać te same wartości, co ja, aczkolwiek ostatnio dotarło do mnie, że wszyscy nieświadomie tkwią w takim dziwnym przekonaniu, że cokolwiek muszą i do tego muszą teraz, zaraz. Dobra, przyznaję się, że sama też w tym tkwiłam, nawet o tym nie wiedząc.

Bo wiecie, musimy jeść, oddychać, spać i czasami postawić klocka. 

Za to nie musimy skończyć szkoły, zdać matury, być prawnikami, mieć dzieci, zarabiać kokosów. Co więcej, nie musimy tego robić w narzuconym przez otoczenie tempie. 

Pomyślcie - co się stanie, jeśli zdacie maturę rok później? Albo jeśli zaczniecie studia 10 lat po skończeniu szkoły średniej? Albo jeśli nie wyjdziecie nigdy za mąż? Jeśli nie będziecie mieć dziewczyny? Świat wybuchnie? Umrzecie? Chomik Wam zachoruje? 

No ja wiem, co się stanie - mama będzie zła, a znajomi pokręcą głowami z dezaprobatą. Bo jak można być w życiu po prostu szczęśliwym, mając w dupie te wszystkie narzucone zasady? Tylko dziwacy i artyści tak mogą, a potem i tak zostają alkoholikami. 

Jak pewnie większość wie, w niektórych państwach, np. w Korei Południowej, ten system pracoholizmu wybija ponad skalę, a uczniowie, którzy mają słabe wyniki w nauce, skaczą pod pociągi. I czytając o tym zawsze się zastanawiam, dokąd ten świat zmierza. No bo my już jesteśmy prawie robotami.

Wyobraźcie sobie, co powiedzą ludzie wokół Was, jeśli oznajmicie im "nie idę teraz na studia, poświęcę pół roku na pracę w McDonaldzie, pisanie książki i naukę hiszpańskiego, potem za zarobione pieniądze pojadę pozwiedzać Półwysep Iberyjski, a jak wrócę, zrobię sobie kurs florystyczny. A potem pomyślę o pójściu na studia". Jeśli marzyliście o tym od przedszkola, do tego jesteście zorganizowani, odpowiedzialni i wytrwali w postanowieniach, a mimo to spodziewalibyście się awantury stulecia i wyklęcia ze strony rodziny i znajomych, Wasze otoczenie to sami NPC. 

Bo życie według narzuconego planu to takie trochę bycie postacią NPC. A potem umrzecie i co? I jajco. Jeśli coś po Was zostanie to dzieci i ewentualnie kredyt. A Wy byliście najdalej w Rabce Zdrój, zaś najbardziej szaloną rzeczą, jaką zrobiliście, było przyklejenie gumy pod ławkę.

Znałam ludzi, którzy byli tak zapatrzeni w system, że robili każde, nawet najgłupsze, zadanie domowe, byle je zrobić. Poświęcali projektom dziesiątki godzin, aby dostać 6, kiedy inni siedzieli przy tym 3 godziny i mieli taką samą ocenę. Ja się przyznaję, że nigdy nie byłam zorganizowana ani przesadnie uczciwa, połowy zadań domowych nie robiłam, drugą połowę spisywałam z neta. Na sprawdziany uczyłam się 20 minut przed, ściągałam, wagarowałam, spałam na lekcjach. A maturę zdałam przy pierwszym podejściu i do tego wynikami przekroczyłam swoje oczekiwania. Nie piszę tego, żeby się chwalić, tylko chcę powiedzieć, że to Wy najlepiej znacie samych siebie i Wy musicie decydować, co się Wam opłaca. Po co macie marnować 10 godzin na czytanie lektury, kiedy możecie użyć streszczenia, a pozostały czas poświęcić na coś bardziej opłacalnego?

Nie namawiam nikogo do bycia leniem i olewania obowiązków, wręcz przeciwnie. Namawiam do bycia odpowiedzialnymi ludźmi. Nie kradnę, bo uważam, że to złe, a nie dlatego, że mi prawo zabrania. Nie czytam książek dla jakichś śmiesznych cyferek na stronie internetowej ze śmiesznymi cyferkami, tylko żeby dowiedzieć się czegoś i być mądrzejsza. Gdybym chodziła do kościoła, to z własnego przekonania, a nie, bo mi ktoś kazał. Krótko mówiąc - człowiek sam powinien wiedzieć, co dla niego najlepsze i o tym decydować, a jak na razie wychowujemy stada, za które ktoś musi myśleć, bo inaczej będą siedzieć bezradnie w miejscu.

W ogóle, to ludzie w tym kraju (znowu rant na Polskę, hehe) żyją w przekonaniu, że aby zarobić, to trzeba się narobić. Uczciwy, ciężko pracujący Polak zostanie doceniony. Gówno prawda, najwięcej zarabiają ci, którzy mało robią. Czemu? Bo są na tyle sprytni, by zrobić coś, nie męcząc się przy tym zbytnio. Jestem prawie pewna, że co najmniej 90% z Was, jeśli się postara, umie ciężko pracować w zawodzie, który nie wymaga żadnych szczególnych predyspozycji. Jak coś jest dla wszystkich, to jest do niczego. A czy kiedykolwiek robiliście sobie analizę zalet i wad? Wiecie, w jaki sposób najłatwiej przyswajacie wiedzę? Czy lepiej funkcjonujecie w systemie snu stałego czy polifazowego? O której godzinie informacje najlepiej wchodzą Wam do głowy? Pamiętajcie, by być unikatami, a nie trybikami, które można zastąpić tysiącem innych. 

System ma służyć ludziom, nie na odwrót. A aktualnie bardziej dba się o środki niż o ich wykorzystanie. Nie mówię, żeby od razu rzucać szkołę (znowu to powtarzam) czy pracę i jechać do Australii fotografować kangury, bo to Wasze marzenie. Mówię tylko, by się zastanowić, po co to wszystko i jaki ma sens robienie czegoś dla samego procesu robienia? Matura czy pieniądze, to nie cel, to narzędzia. Tak, jak nie uczycie się angielskiego dla samego posiadania umiejętności, tak samo nie traktujcie innych narzędzi jako czegoś, czego nie użyjecie, ale musicie mieć.

I w ogóle to czasem tak po prostu przed snem pomyślcie o swoim życiu. Lepiej jest być trochę niewyspanym, ale za to dojść do ciekawych wniosków.

Pingwinowe różnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz