14.List

56 18 11
                                    

Kiedy wpadam do jadalni następnego ranka, Kassiona już nie ma. Razem z nim zniknęli White i Śpioszek. Przygryzam wargę, zaklinając całą magię Krainy, by nic im się nie stało. Skoczek uśmiecha się serdecznie, zachęcająco kładąc dłoń na oparciu jednego z krzeseł. Podbiegam do nich, ale hrabina od razu kręci głową.

– Nie, nie tak, moja droga – wzdycha ciężko. – Wyjdź, a potem wkrocz do tej sali tak, jakby należała wyłącznie do ciebie. Idź dumnie, z podniesiona głową i, na litość, nie garb pleców – to mówiąc, wlepia we mnie spojrzenie swoich modrych oczu. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko spełnić jej rozkaz. Odprowadzana czujnym wzrokiem licznych strażników, opuszczam pomieszczenie.

Nie popycham wrót, tylko czekam, aż zostaną mi otworzone. Wyrażam swoją niecierpliwość lekkim prychnięciem pełnym próżności. Dwa lata temu wystąpiłam w trupie Jokera i całkiem nieźle odegrałam wówczas Królową Kier. Nie mogłam oczywiście okazywać w pełni pretensjonalnej osobowości władczyni, kazałaby mnie ściąć, jako że znajdywała się wtedy na widowni.

Tym razem hrabina pozwala mi usiąść przy stole. Czynię to z wielką ostrożnością, uważając, by nie zniżyć głowy choćby o centymetr. W ostatnim momencie powstrzymuję się także od położenia łokci na blacie, co jest gafą tak wielką, że nawet mój ojciec zabraniał mi tego od najmłodszych lat. Jakoś nie wyrobiłam sobie tego nawyku, jadając zwykle na trawie w towarzystwie White'a, a czasem również przyjaciół z trupy. Raz na pikniku pojawiła się nawet Quinn, lecz została jedynie na kilkanaście minut. Księżniczki bywają niezwykle zajęte.

Śniadanie spożywamy w milczeniu. Po wyjeździe swojego brata hrabina przestaje nagle wydawać się głupiutka i gadatliwa. Skoczek przypatruje jej się w zdumieniu, co chwila rzucając mi pełne niezrozumienia spojrzenia, po których ledwie mogę powstrzymać parsknięcie śmiechem. Skutkuje to w końcu oblaniem mojej sukienki herbatą. Dziś jest dużo prostsza, jasnoczerwona z rękawami do łokci, sięgająca do polowy łydki, lecz mimo wszystko jest mi szkoda niszczyć taki strój. Ukradkiem wycieram spódnicę serwetką.

– Musicie wiedzieć – zaczyna hrabina, gdy służąca zbiera nasze puste już talerze – że przebywanie na dworze nie sprowadza się do paplania o pogodzie i wymieniania między sobą najnowszych plotek. To sztuka, która wymaga od was stałej czujności. Uśmiechajcie się grzecznie, ale zapamiętujcie uważnie wszystko, co usłyszycie i zobaczycie. Jeśli dacie się stłamsić, zginiecie pod naporem doświadczonych arystokratów.

– Rozumiem – odpowiadam, faktycznie usiłując wszystko sobie ułożyć w mojej głowie, co nie należy do najprostszych zadań.

– Kassion chce za pomocą waszej czwórki pokazać wszystkim wysoko urodzonym, że ma władzę. Te obroże, które macie na sobie... to przerażające – wzdryga się, mrugając gwałtownie. Dalej widzę w niej delikatną, naiwną damę, mimo że wiem, co kryje się pod tą plandeką uroku.

– Czy wie pani, jak one działają? – Skoczek wymownie szarpie za metalową obręcz, która ani drgnie. Jest ukryta pod subtelnym, koronkowym kołnierzem jego koszuli, tak, że jej niemal nie widać.

– Niestety – kobieta unosi do góry swoje zgrabne ramiona, po czym na powrót układa je wzdłuż ciała. – Pozwól, moja droga Hattie, że zaprowadzę twojego przyjaciela do toalety.

– Ale ja nie... – sprzeciwia się Skoczek, cichnąc jednakże na widok mojej miny. Wiem, że hrabina chce mu wyjawić nasz plan. Uśmiecham się do niej porozumiewawczo. Już wkrótce odnajdziemy Alicję, która pomoże nam zakończyć cały proceder zamykania Krainy Czarów.

Wkrótce zobaczę się z ojcem.

Skoczek wygląda na nieco wstrząśniętego, gdy po śniadaniu spotykamy się w pokoju gościnnym.

Rulebook. Księga ZasadWhere stories live. Discover now