Rozdział Czwarty: There you are lying in the bed again

30.6K 1.8K 6.8K
                                    

Słów: 3468

Kolejny dzień był dziwny.

 Cóż, może to nie dzień był dziwny, a Harry się tak czuł, kiedy obudził się o za dwadzieścia szósta, zmęczony i niewyspany, z jękiem wyłączając budzik w telefonie. Rzadko zdarzało mu się, aby czuł się tak, jak w tamtym momencie, ponieważ z niewiadomego powodu nie chciał iść tego dnia do szkoły. Ale może to dlatego, że poszedł spać dopiero o dwudziestej trzeciej pięćdziesiąt, po części z tego, że zapomniał odrobić na jutro lekcji, a po części dlatego, ponieważ myślał o tym, co zaszło wczoraj.

 Louis powiedział mu, że nie jest aż taki dziwny, uśmiechnął się nawet i dał mu swoją bluzę, którą Harry zamierzał mu dzisiaj oddać. Odruchowo spojrzał w stronę biurka, gdzie na krześle zwisał czarny materiał, a Harry sam nie mógł się nie uśmiechnąć, ponieważ to było miłe jak na Louisa, który znany jest z tego, że do miłych nie należy. Ale mimo to i tak nie powiedział wczoraj nic przykrego, więc Harry pomyślał, że być może wzbudził sympatię u starszego chłopaka. Na pewno na przyjaźń nie mógł liczyć, ponieważ to już by było za dużo, Harry nadal nie przepadał za Louisem, tak samo, jak Louis za nim, ale był chyba w stanie go znieść, i może po cichu, gdzieś w środku Harry cieszył się z tego. Ponieważ to, że rozmawiał z Louisem było dobrym krokiem do pokonania swojej nieśmiałości i niechęci do ludzi. Ponieważ Harry bardzo chciałby móc z kimś rozmawiać, nawet, jeśli wcześniej sam przed sobą zaprzeczał, to on tego potrzebuje. Brakowało mu tego, nawet, jeśli w jego opinii ludzie byli głupi (Louis) i mieli głupie zainteresowania (Louis), ale on po prostu chciał mieć kogoś, ponieważ nawet, jeśli osób takich jak Louis nie obchodziło to, co Harry powiedział, to i tak miło by było odezwać się nawet jednym słowem, miło było wchodzić w interakcję z kimś, kto nie był jego mamą.

 A dzisiaj znowu zobaczy Louisa i panią Tomlinson i resztę rodziny na obiedzie, na który już z większym entuzjazmem miał się wybrać. I Harry wstał tak szybko, jak o tym pomyślał, ponieważ tak, nie mógł się już doczekać, więc czym prędzej ubrał się, spakował książki, czego nie zdążył zrobić przez swoje roztargnienie wczoraj i zbiegł na dół, nie kłopocząc się nawet ze swoimi włosami, chcąc jak najszybciej zjeść śniadanie i pójść do szkoły. Pusta kuchnia i salon i wszechogarniająca cisza nadal budziła w nim niemiłe uczucia, ponieważ to był trzeci dzień bez jego mamy, ale czuł się spokojny, wiedząc, że u niej wszystko w porządku, kiedy zadzwonił do niej wczoraj przed snem, a ona odebrała, nieco zdziwiona, ale również ucieszona.

 Więc kiedy tylko zjadł śniadanie, na biegu myjąc zęby, wskoczył w swoje buty i płaszcz i wybiegł z domu, ponieważ była już siódma trzydzieści i Harry wiedział, że nie zdąży douczyć się na test przed lekcjami, a że matematykę miał pierwszą, to nagle zaczął się stresować. A co, jeśli dostanie trójkę, albo, co gorsza dwójkę? Jego mama na pewno nie byłaby zadowolona i czułby się strasznie przez to, że jednak mu zaufała, a on ją zawiódł i to sprawiło, że poczuł się jeszcze gorzej. W głowie mu się kręciło, nogi bolały go po wędrówce po twardym betonie i na prawdę chciał, aby ten dzień już się skończył.

 Kiedy spostrzegł wysoki budynek swojej szkoły, zbudowany z czerwonej cegły i ogromny dziedziniec, oraz schody skręcił tamtą stronę, poprawiając pasek torby na ramieniu, ale nic nie mógł poradzić na to, że mimowolnie spuścił wzrok na swoje buty. Wiedział, że od razu nie przełamie swojej nieśmiałości, a zmuszanie się do czegoś w niczym nie pomoże, dlatego był z siebie dumny, że wczorajsza rozmowa z Louisem nie przebiegła tak źle.

 I widząc Louisa dzisiejszego dnia, przechodzącego obok szafki Harry'ego, kiedy ten pakował swoje książki nawet nie spodziewał się żadnego powitania, więc nie przejął się nawet tym, że chłopak go zignorował, zachowując się w ten sposób, jakby w ogóle się nie znali. Bo, po części była to prawda - Louis i Harry nie znali się, pomimo, że mieszkali obok siebie i wymienili wczoraj kilka słów pomiędzy sobą, ale poza tym Harry nie wiedział nawet, jak Louis ma na drugie imię. I był niemal pewien, że Louis nie pomyślał o nim, kiedy go mijał i nie zwrócił nawet uwagi, że Harry tam stał, ponieważ Harry jest niewidzialny, ale zdążył się już do tego przyzwyczaić.

Afire Love (Larry Stylinson)Where stories live. Discover now