Rozdział Jedenasty: ...they're designed to be together

28.2K 2K 10.7K
                                    

Słów: 3520

 Harry nie wiedział, kiedy to się dokładnie stało i dlaczego, ponieważ jeszcze chwilę temu zasypiał, zakopany pod ciepłą kołdrą, zaraz po odrobieniu lekcji, ale kiedy obudził się w środku nocy, zlany potem i z trudem łapiący oddech uniósł się na łokciach, może nie tyle wystraszony, co podniecony. Nie był w stanie racjonalnie myśleć, kiedy próbował dojść, dlaczego się obudził i poczuł się nagle zażenowany tym, że ma niemały problem. Może nie chodziło tu o to, że go miał, tylko przez kogo. Opadł z powrotem na poduszki, oddychając płytko i sięgnął po swój telefon, aby zobaczyć, która jest godzina. Trzecia trzydzieści. Jego mama na pewno spała, tak samo, jak i sąsiedzi, w tym Louis, który teraz zajmował całe myśli Harry’ego. Czuł, że nie mógł się powstrzymać, nie dopuszczał do siebie nawet takiej możliwości, ponieważ to nie mogło poczekać, szczególnie z wpływem wydarzeń z ostatnich kilku dni, z Louisem na czele.

 Więc, kiedy Harry o nim pomyślał, o jego wąskich, malinowych ustach, o jego uśmiechu i błękitnych oczach, i jego roztrzepanych włosach i uwydatnionych kościach policzkowych na prawdę nie mógł się już powstrzymać. Wsunął palce prawej dłoni pod gumkę swojej bielizny, tylko przez sekundkę zastanawiając się, co on do cholery wyprawia, ale tak szybko, jak o tym pomyślał, tak samo szybko o tym zapomniał, kiedy wyobraził sobie dłonie Louisa i o tym, że to właśnie one w tym momencie owijają swoje drobne palce wokół jego penisa. Nie był w stanie nawet pomyśleć przez chwilę, kiedy poczuł ogarniającą go przyjemność, kiedy odrzucił głowę do tyłu powoli poruszając ręką. Wszystkie wątpliwości odpłynęły, a jedyne,  czym był w stanie teraz myśleć to był LouisLouisLouis i być może to nie było normalne, ale na prawdę nie obchodziło go to, kiedy zaspokajał się myśląc o Louisie. Myśląc o Louisie i o jego miękkich ustach na swoich własnych, jego dłoniach na jego udach, sunących coraz wyżej, wyżej, wyżej, aż w końcu odpinających pasek jego spodni... To było zbyt absurdalne, co w tym momencie robił, nigdy wcześniej nawet o takich rzeczach nie myślał, ale za sprawą Louisa wszystko było trudniejsze. Louis sprawiał, że nie był w stanie racjonalnie funkcjonować i nie musiał rozmawiać z Harrym, dotykać go ani na niego patrzeć – wystarczy, aby oddychał tym samym powietrzem i przebywał w tym samym pomieszczeniu, co Harry. Louis sprawiał, że Harry nie był już tym starym Harrym, Louis sprawiał, że Harry zupełnie tracił kontrolę nad samym sobą i nad swoim ciałem, nad zachowaniem i nad tym wszystkim, nad czym pracował przez lata. Ale, cóż, to był Louis i Harry był w nim zauroczony, więc wystarczyło jedno skinięcie palcem, a Harry zrobiłby, co tylko by chciał.

 Więc, kiedy szarpnął biodrami, próbując stłumić swoje jęki drugą dłonią nawet nie wiedział, kiedy ciche „Louis” wyrwało się z jego ust, a on sam nie zwrócił na to uwagi, kiedy z powrotem opadł na materac, dysząc ciężko i próbując uspokoić się po paraliżującej go rozkoszy. Wyjął dłoń spod kołdry, stwierdzając, że musi umyć ręce, więc usiadł, ściągając z siebie kołdrę i na drżących nogach udał się do łazienki. Kiedy pochylał się nad umywalką, obmywając twarz i myjąc brudne ręce podniósł wzrok na lustro, uważnie skanując swoją twarz. Jego policzki były mocno zarumienione, włosy potargane a w oczach jeszcze tliła się ta tajemnicza iskierka, która zaskoczyła go samego. I stwierdził, że musi wyglądać nawet seksownie, ponieważ podobał się nawet sobie samemu. Wycierając się ręcznikiem, zadał pytanie sam sobie, czy taki spodobałby się Louisowi. W końcu to Louis, a raczej myśli o nim doprowadziły go do tego stanu, sprawiając, że zarumienił się od razu, gdy o tym pomyślał.

 O, Boże.

 Harry właśnie się dotykał. Dotykał się przez Louisa.

Uświadomił to sobie dopiero w chwili, kiedy doszedł do siebie, a jego oddech wyrównał się na tyle, że mógł już w stanie swobodnie myśleć. Znów spojrzał w lustro, widząc swoje odbicie, jednak nic się nie zmieniło – wciąż wyglądał, jakby właśnie przebiegł maraton, lub, w najlepszym wypadku, uprawiał najlepszy seks w swoim życiu. Potrząsnął głową, zdając sobie sprawę, że on nie wie, jak to jest, ponieważ nigdy wcześniej nie interesował się takimi rzeczami. Wrócił po chwili do swojego pokoju, z powrotem układając się na poduszkach i zastanowił się, czy był wystarczająco cicho, aby jego mama, która miała swoją sypialnie na przeciwko jego pokoju nie usłyszała żadnego jęku, którego nie umiał powstrzymać. Ale, cóż, nie umiał, ponieważ przyjemność była tak wszechogarniającą, i taka nowa, a Harry sam nie wiedział wcześniej, jak to jest, i jakie reakcje może budzić. Dlatego był zaskoczony, zdając sobie sprawę, jak bardzo to było przyjemne. I że spowodował to Louis.

Afire Love (Larry Stylinson)Where stories live. Discover now