Prolog

52.2K 2.5K 2.7K
                                    

Edit 30.07.2016: Kochani, zamieszczam tę krótką informację tutaj, po ponad roku od publikacji, aby nowi czytelnicy zapoznali się z tym, co mam do zaoferowania w tej książce. Przede wszystkim pragnę przeprosić za rażącą ilość błędów, która występuje dość często. Pisałam to naprawdę dawno i uczyłam się na własnych błędach, zapoznawałam się z niektórymi nieznanymi dla siebie wyrazami, dlatego liczę na zrozumienie z Waszej strony. Mam nadzieję, że uda Wam się mimo wszystko przez to wszystko przebrnąć, nawet przez te długaśne akapity i "na prawdę", które zdarzało mi się popełniać. Obiecuję, że w dalekiej przyszłości, kiedy tylko będę miała czas, dokonam korekty całej trylogii. 

Słów: 562

 Jeżeli można byłoby wybrać swoją ulubioną rzecz na świecie, którą robiłoby się do końca życia Harry z pewnością wybrałby czytanie książek. To nie było tak, że był prymusem, ani tym bardziej samotnikiem, on po prostu bardzo lubił czytać i od dziecka uważał, że zapach tuszu na szorstkim, znoszonym kawałku pergaminu jest najprzyjemniejszym zapachem, jaki kiedykolwiek mógłby sobie wyobrazić. On po prostu bardzo lubił czytać i stwierdzenie, że miał w swoim pokoju kolekcję przynajmniej kilku wybitnych dzieł znanych pisarzy byłoby błędem - można by ich policzyć w dziesiątkach, a nawet setkach. I to nie tak, że był troszkę zwariowanym maniakiem książek i komiksów, chociaż uważał, że jakkolwiek głupie one nie są, to również posiadają w sobie odrobinę magii swojej historii, pozwalając uruchamiać się swojej wyobraźni, więc tak, może jednak był maniakiem wszystkiego, co posiada przynajmniej kilkadziesiąt kartek i grubą okładkę.

 I Harry wcale nie był aspołeczny. Wcale. On po prostu bardzo lubił i cenił sobie samotność, która pozwalała mu na pochłanianie coraz to większej wiedzy nie tylko książek i ksiąg, ale również podręczników i zeszytów szkolnych, w których tak często i z chęcią odrabiał prace domowe. Bo nie, żeby miał co innego do roboty w słoneczne, sobotnie popołudnia, kiedy ma czas dla siebie i twardego, niewygodnego krzesła przy swoim biurku pod oknem, za które i tak nie wyglądał, bo co ciekawego można zobaczyć, kiedy na przeciwko jego pokoju jest pokój jego.

 Rodzina Tomlinsonów była liczną i bardzo żywą rodziną, wliczając w nią dwie, małe dziewczynki, bliźniaczki, które Harry czasem obserwował na placu zabaw wraz z Panią Tomlinson, Jay, miłą i sympatyczną kobietą, którą od czasu do czasu widywał w swoim domu; Fizzy i Lottie (jesli dobrze pamiętał), czyli najstarsze dziewczynki w rodzinie i on, chłopak, który nawet nie obchodził Harry'ego, bowiem wiedział on, jaki jest Louis. Jest jednym z tych kolesi, którzy w wieku dojrzewania, pomimo kochającej rodziny i ceniących go przyjaciół nie potrafi docenić wszystkich wartości, które go otaczają, pragnąc więcej i więcej i Harry wiedział, że nie były to rzeczy związane z dobrym wykształceniem, czy znalezieniem prawdziwych przyjaciół i wiernej miłości, to nie było nawet nic, przez co później mógłby osiągnąć coś w życiu, będąc jedynie królem liceum, nie dostrzegając, że w końcu każdy przestaje być nastolatkiem. I Harry to wiedział, bo był w zupełności inny. Wiedział, że najważniejszą wartością dla człowieka jest on sam, i że ambicje to nie wszystko; trzeba robić coś w ich kierunku i konsekwentnie przybliżać sobie cel.

 I nawet wtedy, kiedy wiedział, że Louis nie jest złym chłopakiem, może tylko trochę pogubionym, to ukrywa wszystkie swoje emocje pod maską zziębłego, oschłego drania, wpasowując się w towarzystwo ludzi, aby im zaimponować udając kogoś, kim nie jest. I mimo to Harry nadal uważa, że szatyn nie jest warty jego uwagi, tak samo jak reszta społeczeństwa, która przez całe swoje nastoletnie życie szuka siebie, próbując nowych i zupełnie obcych sobie rzeczy, podczas gdy on skupia się na swoim wykształceniu, nie tracąc czasu na głupie imprezy, będąc całkowicie altruistyczny i pomocny, starając się nie przysparzać więcej problemów innym i swojej mamie, którą kochał całym sercem. I myśli czasem, że jego mama jest chyba jego jedyną i ulubioną osobą; kimś, komu na prawdę na nim zależy i będzie go kochała mimo wszystko.

 Czasami, kiedy się tak nad tym zastanawiał, o swojej pasji do nauki i pomocy innym, oraz o swojej mamie, jako o najlepszej przyjaciółce, stwierdził, że jest tylko trochę aspołeczny.

Afire Love (Larry Stylinson)Where stories live. Discover now