Rozdział 1 - „Nowy uczeń w Hogwarcie"

Zacznij od początku
                                    

— Mhm. — mruknął pod nosem zirytowany optymizmem niższego ucznia. — ciekawe do jakiego domu trafisz, Parker. — jasnowłosy zmierzył go z góry do dołu i utkwił swoje usta w pół uśmiechu. — Wyglądasz na Gryfona. — stwierdził i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

— Może wyglądam, ale wątpię, by mój charakter tam pasował. — popatrzył w podłogę rozkojarzony. Nie mógł nazwać się typem osoby odważnej. Strach przed ojcem zrobił swoje, a jego pewność siebie zniknęła bezpowrotnie. — Ty jesteś pewnie ze Slytherinu, prawda? — uniósł brew.

— Zgadza się. Spostrzegawczy jesteś. — wywrócił oczami. Jego wypowiedź ociekała sarkazmem i tylko parsknął śmiechem. — trudno się domyślić. — zakpił z bruneta.

— Przeszkadzam? — ciemnoskóry podszedł do rozmawiających chłopaków i zmierzył wzrokiem nie znanego mu ucznia. Był jedynym przyjacielem Malfoy'a i był przyzwyczajony do jego poniżania innych.

— Nie przeszkadzasz, Zabini. — popatrzył na swojego przyjaciela po czym znowu na nowego ucznia. — do zobaczenia później, Parker. — zignorował jego próbę dopowiedzenia czegoś, pociągnął czarnoskórego za sobą i zajęli przedział w którym siedziała Pansy i Astoria.

— Cześć? — pożegnał się z nim i wszedł do przedziału na prawo. Zignorował innych w nim siedzących i oparł się głową o szybę. Pogrążył swoje myśli nad tym, jak będzie w hogwarcie... w szkole o której zawsze mógł tylko pomarzyć, a teraz jedzie w pociągu, który kieruje się właśnie tam. Uśmiechnął się pod nosem i przymknął oczy. Po krótkiej chwili oddał się w objęcia Morfeusza.

****

Kilka godzin później pociąg zbliżał się do Hogwartu. Chłopak nawet nie zauważył kiedy zasnął. Teraz, gdy na jego twarz opadały promienie światła wstał i wyjrzał przez okno. Był już tak blisko swojej wymarzonej szkoły. Zebrał w pośpiechu swoje rzeczy i powoli czekał na zatrzymanie się pociągu. Gdy ten się zatrzymał wyszedł ze swojego przedziału i skierował do wyjścia. Wiedział od ojca, że musi odrazu po wejściu do wielkiej sali podejść do dyrektora, poprosić o przydział tiary i wybranie mu domu. Zastanawiało go do jakiego uda mu się trafić. Może faktycznie ma jakieś szanse, by zostać Gryfonem? A co jeżeli tak, jak William trafi do slytherinu? Nie chciał skończyć jako jeden z uczniów domu węża.

****

Razem z innymi uczniami, na oko z rocznika czwartego skierował się do wielkiej sali, gdy zobaczył dyrektora stojąc w przejściu, szybko do niego podszedł zbierając się na odwagę do zaczęcia rozmowy.

— Dyrektorze Dumbledore. — powiedział lekko zachrypniętym głosem patrząc na starszego czarodzieja. — ja chciałbym spytać czy teraz jest możliwość wybrania mi domu przez tiarę przydziału? — spytał nieśmiało bawiąc się rękawem czarnej szaty.

— O tak... Pan Parker, jak się nie mylę? — Levi pokiwał głowa dając znak twierdzący. — nie ma problemu. To pierwszy raz, gdy będziesz chodzić do publicznej szkoły? — dopytał uśmiechając się w jego stronę.

— Zgadza się dyrektorze — uśmiechnął się do starszego mężczyzny. Wydawał się sympatyczny i odrazu poczuł się przy nim swobodnie.

— Dobrze, Panie Parker może Pan podejść ze mną na środek? — chłopak skinął głową i poszedł za nim.

Dumbledore wyszedł na sam środek wielkiej sali i poprosił wszystkich o ciszę. Za nim stał nie zbyt wysoki chłopak w czarnej szacie, który zwrócił uwagę niemal wszystkich zebranych. Złote trio obrzuciło bruneta ciekawskim spojrzeniem, tak samo, jak reszta gryfonów. Krukoni ucichli, a puchoni zaczęli dyskutować między sobą na temat zaistniałej sytuacji.

— Witam was w nowym roku nauki w Hogwarcie. Jak już zresztą wszyscy wiecie zasady, które przedstawiłem na roku pierwszym nie uległy zmianie, ale mam do zrobienia jeszcze jedną rzecz. — popatrzył w stronę bruneta. — W trakcie klasy czwartej dołączy do was nowy uczeń. Jest to pierwsza taka sytuacja w naszej szkole, więc mam nadzieję, że przyjmiecie go ciepło, nie ważne do jakiego domu trafi. — przerwał. — Panie Parker zapraszam. — wskazał chłopcu krzesło i kazał usiąść. — nie ma co przedłużać, zaczynajmy!

Levi usiadł i po tym, gdy na jego głowie spoczęła Tiara, lekko się wzdrygnął.

— Hmmm spotykamy się pierwszy raz Levi Parkerze. Stresujesz się, nic dziwnego. — przemówiła tiara przydziału — Ambitny, odważny, kreatywny, przebiegły... — zaczęła wymieniać jego cechy — masz bardzo wiele różnych od siebie cech, gdzie, by cię tu przydzielić... — tiara zastanawiała się nad wyborem domu dla chłopaka. — już wiem! — ogłosiła, Levi przełknął ślinę z nerwów. — SLYTHERIN! — wykrzyczała.

W tle było słuchać zawód gryfonów, śmiechy krukonów i spokojne oklaski uczniów domu węża. Chłopak nie zdążył zrozumieć jeszcze co właśnie się stało. Nie spodziewał się akurat takiej decyzji. Był pewien że wyląduje w Ravenclaw lub Gryffindorze, ale Slytherin? Nawet, by o tym nie pomyślał. Gdzie on i bycie ślizgonem? To nie miało prawa bytu.

Dumbledore zdjął tiarę przydziału z głowy Leviego i wskazał mu stół ślizgonów. Chłopak niechętnie podszedł do innych uczniów ze swojego nowego domu. Nie miał najmniejszej ochoty tam siadać, ale to zrobił. Nie pytając nikogo o zgodę usiadł trochę nie daleko Draco, Goyla i Pansy.

— Ucztę czas zacząć moi drodzy! — Po tych słowach nikt nie rzucił się na jedzenie. Prawie nikt, bo Ron, jak to Ron oczywiście to zrobił. Levi nie ruszył niczego ze swojego stołu. Czuł się obserwowany, jakby to ujął przez dosłownie wszystkich. Nigdy nie jadł dużo, zawsze kończył na dwóch posiłkach dziennie z czego wynikała jego postura przez którą miał kompleksy. Nie był gruby, po prostu nie zadowalał go fakt braku umięśnionego brzucha, tak jak inni chłopcy w jego wieku. Czekali na jego ruch? A może sami zastanawiali się co powiedzieć. Jak ma do kogoś zagadać, gdy trafił do najbardziej nieprzyjaznego domu? Jak ma odnaleźć się między uczniami z domu węża?

W stole na przeciwko pewna grupka osób zaczęła dyskusje na temat nowego ucznia.

— Kolejny ślizgon. Jakby ich było nam mało. — prychnął Ron patrząc w stronę swoich przyjaciół.

— Nie był jakiś zadowolony z wyboru tiary. — dorzucił Harry. — rozumiem go. — przyznał. — pewnie liczył, że decyzja będzie inna. — napił się trochę soku dyniowego — Sam bałem się skończyć w slytherinie... — przypomniał sobie, jak był na miejscu chłopaka i sam stresował się wyborem swojego domu.

— Tiara wie co robi. — podsumowała Hermiona patrząc krytycznie na nakrycie głowy leżące na stole. — chyba... — nie była pewna swoich słów, bo była to pierwsza taka sytuacja.

— Nie ważne, co nas obchodzi jakiś nowy ślizgon. — Ron wepchnął kolejna porcje kurczaka do ust, Harry zerkał kątem oka na nowego ucznia. Przyłapał na tym również Malfoy'a i jego towarzystwo.

— Ciebie nie obchodzi nic poza jedzeniem na talerzu. — prychnęła Hermiona, ale odrazu po swoich słowach cicho się zaśmiała tak samo, jak jej przyjaciele.

Wielka uczta skończyła się. Wszyscy zaczęli zbierać się do dormitoriów. Nagle każdy ucichł widząc dyrektora zmierzającego ku stole slytherinu. Nie było to częste zjawisko, dlatego przykuło uwagę zebranych.

— Panie Malfoy — powiedział miłym głosem — mam nadzieję, że nie sprawi Panu kłopotu, gdy Pan Parker będzie Pana nowym współlokatorem — uśmiechnął się do chłopaka.

— Nie ma problemu — popatrzył obojętnie na dyrektora po czym wstał i zaczął iść w stronę wyjścia. Nie był zadowolony z wymiany współlokatorów. Zawsze mieszkał z Blaise'm, a teraz? Musi zajmować się jakimś nowym chłopakiem, któremu wszystko będzie trzeba wyjaśniać. Zacisnął zęby i przystanął na propozycje dyrektora wiedząc, że to konieczne.

Odrzucona ślizgońska miłość | Ślizgońska  Dylogia IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz