9. Dwie możliwości

92 10 9
                                    


W grudniu zamek w końcu pokrył się grubą warstwą śniegu. Enora lubiła ten miesiąc nie tylko dlatego, że w tym miesiącu obchodziła urodziny. Nie chodziło też o nadchodzące święta. Najbardziej lubiła atmosferę towarzysząca końcowi roku, czasu podsumowań i planowania kolejnych postanowień.

Z Regulusem szło dokładnie tak, jak zaplanowała. Nawet zwiększyła dawkę eliksiru, gdy ludzie zaczęli już przyzwyczajać się do ich widoku. Mogła sobie na to pozwolić, bo uśpiła czujność Dorcas, ją także częstując eliksirem. Choć tu nie widziała aż takiego efektu, więc istniały dwie możliwości: albo podała jej zbyt małą dawkę, albo Selwyn kryła się zbyt dobrze. Enora nie wykluczała żadnej możliwości. W końcu Meadowes, którego włos udało się jej zdobyć, był szlamą, a więc głupotą byłoby afiszowaniem się ze swoimi uczuciami do niego.

Niestety, zwiększona dawka dla Regulusa, plus dodatkowa dawka dla Dorcas, mocno uszczupliły zapasy Enory. Nie mogła przestać teraz, gdy wszystko układało się zgodnie z planem, a Regulus zaprosił ją na święta do domu. Wizyta w domu Blacków była okazją, której nie mogła zmarnować.

Przede wszystkim, by stać się panią Black, Enora musiała najpierw przekonać do siebie obecną panią Black. Słyszała, że Walburgia jest wymagająca i to ona rządzi w rodzinie. Cokolwiek zadecyduje, jest święte. W końcu to ona podjęła decyzję o wydziedziczeniu Syriusza, o której plotkowała cała szkoła rok temu. Zdecydowanie była to wymagająca przeciwniczka, ale panna Ollivander nie zamierzała się łatwo poddać. Nie kiedy stawka była tak wysoka.

Jeżeli Enorze udałoby się doprowadzić do zaręczyn, a następnie małżeństwa, zapewniłaby sobie wspaniałe życie w szanowanej rodzinie. Coś, o czym od zawsze marzyła. A wtedy, nawet Dorcas Selwyn musiałaby ją zaakceptować. Aby tak się stało, istniała jedna przeszkoda. Powoli kończyły się jej pieniądze.

— Nie ważę eliksirów pro bono, Enoro — powiedział chłodno Severus.

Enorze nie spodobał się jego ton. Chłopak miał jej najwyraźniej dość i nawet tego nie ukrywał. Poza tym, prawdopodobnie wolałby robić interesy z kimś, kto śpi na galeonach. Ollivander miała pewne wątpliwości, co do Snape'a. Jego lojalność była warta tyle, co ilość złota w sakiewce. Jeżeli Dorcas zaczęłaby cokolwiek podejrzewać, bez problemu byłaby w stanie przekupić Snape'a na swoją stronę, a ten  z radością wyśpiewałby jej wszystko.

— Do świąt zapłacę ci resztę.

— Lepiej żebyś nie kłamała — odparł. — Wiesz czym jest Veritaserum, prawda? — spytał, robiąc efektowną pauzę. — Oczywiście, że wiesz. Wystarczą trzy krople, a wyśpiewasz wszystkie swoje sekrety podczas uczty — zagroził.

Enora mimowolnie przełknęła ślinę. Wizja demaskacji niewątpliwie napawała ją lekiem i nie zamierzała do tego dopuścić.

— Dostaniesz swoją zapłatę, obiecuję.

— Długo zamierzasz to ciągnąć? — zapytał, przyglądając się jej uważnie. — Zresztą, ilość eliksiru jaką ci przygotowałem, powinna wystarczyć do końca roku.

Enora nie odpowiedziała, a Severus uśmiechnął się krzywo.

— Nie mów, że to zrobiłaś?

Zapadła cisza, choć Enora domyślała się o co może pytać Severus.

— Co takiego?

— Są dwie możliwości: albo podałaś Regulusowi dwukrotnie większa dawkę, albo poczęstowałaś eliksirem kogoś jeszcze — wyjaśnił. — A skoro Black zachowuje się w miarę normalnie, to jest to ta druga opcja.

— Nie twoja sprawa, Severusie — odparła.

Nie była w stanie powiedzieć nic więcej, kiedy Snape świdrował ją spojrzeniem.

Ambiwalencja | Czasy HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz