1. Tabula rasa

254 21 21
                                    

Enora Ollivander, wnuczka znanego Garricka Ollivandera, spędziła całe lato pracując w małym, zakurzonym sklepie dziadka. Jej rodzina od pokoleń wytwarzała różdżki, przez co jej przyszłość zdawała się być już przesądzona. Kiedy inni siódmoklasiści wciąż zastanawiali się nad końcowymi egzaminami i dalszymi kursami, Enora doskonale wiedziała, że musi się dostać na kurs Różdżkarstwa.

Przeciągnęła się leniwe za ladą kontuaru. Dziś był pierwszy września, a dziadek nie odpuścił jej ostatniego dnia pracy. Prosto ze sklepu miała dostać się na Peron 9 i 3/4.
Enora zerknęła nerwowo na zegarek. Pociąg miał odjechać już za dwie godzin, a dziadek poszedł na zaplecze, zostawiając sklep pod jej opieką.

— Dziadku tylko się pośpiesz, niedługo muszę iść na peron — zawołała za nim, lecz nie miała pewności, czy mężczyzna na pewno ją usłyszał.

Nie spodziewała się już dzisiaj klientów. Mało kto decydował się na zakup różdżki na ostatnią chwilę. Szybko jednak okazało się, że się myliła, gdy dzwoneczek przy drzwiach ogłosił nadejście klienta.

— Cześć — przywitał się wysoki chłopak.

Enora podniosła wzrok, szybko rozpoznając brązowowłosego Gryfona z tego samego rocznika.

Thomas Meadowes był mugolakiem i ostatnią osobą, z którą Enora chciałaby być widziana, nawet jeżeli był tylko klientem sklepu jej dziadka. Ollivander dostrzegła na zewnątrz znajomych ze Slytherinu i w duchu błagała, by nie postanowili wejść do środka. Choć sama była jedynie półkrwi, aspirowała do bycia Purystką, co raczej miało się nigdy nie zdarzyć.
Puryści byli elitarną grupą, którą od pokoleń tworzyły te same nazwiska. Niegdyś należeli do nich także Ollivanderowie, ale odkąd dziadek postanowił poślubić Mugolkę, jako rodzina zupełnie przestali się liczyć. Wciąż pozostawali w rejestrze, ale to nic a nic nie znaczyło.

— Cześć — odparła chłodno i dopiero co zauważyła towarzyszącą mu dziewczynkę.

— Potrzebujemy różdżkę — powiedział łagodnie, delikatnie popychając swoją towarzyszkę do przodu. — Pomożesz nam?

Enora niechętnie zmierzyła wzrokiem małą klientkę. Dziewczynka była niższa i szczuplejsza niż dzieci w jej wieku. Miała na sobie nieco zbyt strojną sukienkę i zupełnie niepasujące, znoszone trampki. Z kolei na głowie, dwa nieumiejętnie zaplecione warkocze, który prawdopodobnie były dziełem samego Thomasa.

— Tak, tak — mruknęła w odpowiedzi, gdy uznała, że gapi się już zbyt długo.

— Podejdź bliżej, Gigi — powiedział chłopak, jeszcze raz popychając dziewczynkę do przodu.

Enora wzięła ją za jego siostrę, choć nie widziała zbytniego podobieństwa. Dziewczynka miała włosy w kolorze słomy i brązowe oczy, kiedy te Thomasa były wyraźnie niebieskie.
Gigi podeszła do lady i uśmiechnęła się niepewnie.

Enora nie odwzajemniła uśmiechu, tylko podała jej pierwszą lepszą różdżkę.

— Machnij nią — polecił Thomas, stając obok niej. Dziewczynka wzięła zamach, a rząd różdżek wyleciał w powietrze. — To chyba trochę potrwa? — rzucił zdawkowo w stronę Enory, która lekceważąco pokiwała głowa.

— A jak żadna nie będzie pasować? — spytała zmartwiona.

— Nic się nie martw – uspokoił ją. — Zostań tutaj, a ja zrobię resztę zakupów, okej?

Gigi pokiwała głową. Enora chciała zaprotestować, ale ostatecznie nic nie powiedziała. Niechętnie wyjęła kolejne różdżki, postawiła je przed Gigi, a następnie rozsiadła się wygodnie w krześle, obserwując jak dziewczynka powoli demoluje sklep.

Ambiwalencja | Czasy HuncwotówWhere stories live. Discover now