Co gdyby |Akaashi|

600 35 11
                                    

Całość odbywa się w czasie dwutygodniowego wolnego.

Wróciłam, ponieważ nie mogłem znaleźć odpowiedzi w rodzinnych (babcinych) stronach, postanowiłam poszukać jej w najmiej spodziewanym miejscu. U Akaashiego.
A dlaczego?
Bo jak przechadzałamsie lasami w prefekturze Miyagi to było tam dużo sów. I jedna tak mi go przypominała, że zastanawiałam się czy to nie od nie przemienił. Uznałam to za znak. To ten niepozorny czarnowłosy rozgrywający powie mi co mam dalej robić.

Delikatnie zaczynałam w drzwi jego domu. Teraz cieszę się, że dowiedziałam sie gdzie mieszka. Przynajmniej mam jeden kłopot z głowy.
Drzwi powoli sie otworzyły, a moim oczom ukazała się piękne kobieta. Miała na sobie szaro-granatowy kombinezon, który podkreślał jej idealną talie. Nie wyglądała jak Akaashi, więc zastanawiałam się czy nie pomyliłam domów.

-Dzień dobry! Czy jest Ke...?- Chciałam spytać, aby upewnić się, że dobrze trafiłam, ale zanim zdążyłam cokolwiek zrobić ona odpowiedziała za mnie i wciągnęła moje malutkie ( w porównaniu do niej) ciało.

-Kei. Tak jest w swoim pokoju. -Nic więcej nie powiedziała, lecz odprowadziła mnie wzrokiem. Przechodząc przez korytarz wrzuciłam z siebie kurtkę i ściągnąłem buty. Bez pukania wbiłam do jego pokoju, co było błędem. Zostałam go kiedy się . . . masturbował.

O boże. Nie. Usuń ten obraz. Mózg błagam usuń ten obraz.

Natychmiast się odwróciłam, a on zdążył coś na siebie założyć. Odchrząknął dając mi znak, abym się odwróciła.

-Koharou, potrzebujesz czegoś?- Spytał, aby zmienić temat. Unikał mojego wzroku, w sumie nie dziwię się. Jego koleżanka przyłapała to na robieniu Tego.

-Tak właściwie to potrzebuje rady. I to szybko.- Powiedziałam cicho, a on kiwnął głową na znak, że się zgadza.

-Rozgość się, a ja wrócę zaraz. No bo wiesz... -Był tak zawstydzony mówiąc to, że jego uszy nawet były różowe.
Gdybym sama nie była zawstydzony to bym mu zrobiła zdjęcie. Akaashi na wpół nagi, różowiutki na całej twarzy i szukający wzrokiem miejsca, aby się schować.

Kiedy wyszedł, przeleciałam po pokoju, aby znaleźć jakieś miejsce aby usiąść (I żeby nie było to łóżko, bo tam właśnie to robił). Zlokalizowałam biurko i krzesło w kącie pokoju. Szybko się na nim rozgościłam. Teraz zostało mi tylko czekania.

Trwało to trochę za długo i czekanie mi się znudziło, więc zaciekawiłam sie jego łóżkiem oraz tym do czego się. . . no. Nawet o tym nie chce myśleć, ale chyba wie każdy o co mi chodzi.
Przeszłam część pokoju, a następnie powoli podniosłam kołdrę. Znalazłam jego telefon.
Jedyny problem to hasło. Jakiś ciąg liter, ale jaki? Dobra zgadujemy. Rozgrywający? Nie. Imię mamy? Nie. Imię taty? Nie. . . Nie mam zielonego pomysłu co to może być, a zostały mi tylko dwie próby. Fukurodani? Nie.
Ostatnia próba. To może być głupie, ale wolę to sprawdzić. Bokuto? Nie. Minutowa blokada. F*ck.
W oczekiwaniu na ponowną próbę, trochę posprzątałam: poświęciłem łóżko, wszystkie działające się ciuchy wrzuciłam do kosza na jego pranie albo poskładałam.

Kiedy minął określony czas i miałam spróbować znowu wpisać jego hasło. Akaashi wszedł do pokoju. Podałam mu telefon i wróciłam na moje wcześniejsze miejsce czyli krzesło. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w niezręcznej ciszy, ale czarnowłosy zauważył, że musi się pierwszy spytać, abym z nim porozmawiała.

-A więc o co chodzi?- Spojrzał na mnie pytająco. Westchnełam i spokojnie odpowiedziałam u moją sytuację, od rozwodu rodziców do ucieczki z domu i zatrzymaniu się u babci.

- Co ja mam zrobić? Wyjechać i uciec jak tchórz, czy zostać i próbować coś zrobić? Ale mam zostać to co mam właściwie zrobić? - Nie mogłam już spokojnie mówić, głos mi się załamał, a z oczu popłyneły łzy. Nie lubiłam być słaba, pokazywać, że jednak nie jestem obojętna. Odwróciłam głowę i zasłoniłam dłonią twarz.
Wzdrugnełam się, kiedy poczułam jak Akaashi delikatnie dotyka mojego ramienia, ale zaraz odwróciłam się i mocno wtuliłam w jego klatkę piersiową.
Przez chwilę chłopak stał nie wiedząc co zrobić, lecz zaraz złapał mnie pod kapłanami i za plecy. Powoli podniósł mnie w stylu panny młodej. Zaraz poczułam pod sobą miękki materiał. Ze stania w środku pokoju przenieśliśmy się do przytulania na łóżku. To dziwne ale czułam się dobrze tak leżąc w jego ramionach.

-Spokojnie, będzie wszystko dobrze. Poradzisz sobie.- Czarnowłosy próbował mnie uspokoić, ale widział, że słabo mu idzie, więc zrobił coś dziwnego, niespodziewanego, ale i przyjemnego.
Akaashi mnie pocałował. Trwało to trochę za krótko. Zaraz gdy się odsunął, spojrzał na mnie spanikowany, wstał i wyszedł, a raczej wybiegł z pokoju, zaś ja przeżyłam szok. Co się właśnie stało? Czy ten niesamowicie spokojny czarnowłosy rozgrywający Fukurodani mnie pocałował? Czy ja sobie to tylko wyobrażałam?

Przez te parę sekund leżałam na jego łóżku i nie ruszyłam się. Analizowałam wszystko co się stało, od mojego wyjścia do tego pocałunku. I doszłam do tego, że to niemożliwe, abym sobie to wyobraziła. Po pierwsze wszystkie pocałunki, które sobie wyobrażam są długie. Po drugie nie umiem sobie wyobrazić Akaashiego na całej twarzy zaruminionego. Po trzecie, nie i koniec kropka. To musi dziać się naprawdę.

Powoli wstałam, przeszłam cały pokój, aby dojść do drzwi. Wyszłam z jego pokoju i przeszukałam cały dom, ale nigdzie bo nie było, a więc wyszłam na dwór, bo to jedyne miejsce jakiego nie sprawdziłam. I znalazłam go. Siedział na zimnym betonie, który był wylany w jego ogródku i robił za chodnik. Ukrył twarz w dłoniach oraz coś do siebie cicho mamrotał.
Było mi smutno widzieć mojego kochanego rozgrywającego (zaraz za Oikawą i Kenmą) w takim stanie. Złapałam koc, a następnie przemierzyłam dielący nas odcinek, czyli taras i część dróżki.
Założyłam na niego koc, aby zaraz go przytulić. To był momęt w którym to ja powinnam go pocieszyć i zrobiłam to, ponieważ lubiłam Akaashiego. Może w przyszłości mogło by to być coś więcej.

Resztę dnia spędziliśmy rozmawiając. On wyznał, że od dawna coś do mnie czuł, byłam trochę zdziwiona gdy dowiedziałam się od kiedy coś poczuł względem mojej osoby. A kiedy to było?
Kiedy na niego wpadłam po raz pierwszy to spodobałam się mu, ale nie był pewny swoich uczuć i starał się je wyprzeć. Upewnił się kiedy byłam na wymianie w ich szkole i głównie podczas kłótni z Ochako. To było niesamowicie krępujące, ale zarazem urocze.
Potem ja odpowiedziałam o moich problemach w domu, o że przemyslałam moją sytuację rodzinną i postanowiłam zostać w Japonii.

Następnego dnia (Bo nocowałam u Akaashiego) porizmawiałam z rodzicami. Tatą był zawiedziony, ale zaakceptował moją decyzje. Mama cieszyła się i nie dziwię jej się, a za to Kenma miał to gdzieś.

Po tych dwóch tygodniach wolnego postanowiłam spróbować czegoś nowego. Przpisałam się do innego liceum - Fukorodani, oraz postanowiłam dać szansę Akaashiemu.

I wyszło dosyć dobrze. I nie żałuję tego, że umawiałam się z Tetsurou, ponieważ dzięki temu zdobyłam jakieś doświadczenie.
Oboje dosyć dobrze zarabiamy, on jest menadżerem w dużej firmie. Ja jestem rehabilitantką drużyny siatkarskiej. Głównie dzięki Bokuto, który mnie polecił, a reszta przyznała mu racje. I dziękuję im do dziś.
Jestem naprawdę szczęśliwą osobą posiadając takich cudownych chłopaków po mojej stronie i oczywiście Akaashiego, który na przekór mi, nie chce wziąć ślubu. Może sama mu się oświadcze. Kto wie? Wszystko się jeszcze zobaczy.

•••
Niesprawdzony. Mogą pojawić się błędy interpunkcyjne i ortograficzne.

I jest drugie - Co gdyby. To chyba już wszystko. Teraz czekają mnie tyko poprawki. Jesze nie jestem tego pewna, ale może wpadnie.

Neko no neko |Haikyuu|Where stories live. Discover now