Co gdyby|Bokuto|

789 33 3
                                    

Rozdział rozpoczyna się w czasie dwutygodniowego wolnego.

Wróciłam wcześniej do domu. Nie zdziwiłam mamy decyzją o zostaniu. Następnego dnia poszłam do taty (który musiał mieszkać w hotelu, bo moja rodzicielka nie chciała to widzieć). Lekko zawiedziony odebrał ode mnie bilet.

Nie chciałam porzucić mojego życia i uciec. Musiałam się ze wszystkim zmierzyć. Najpierw przeprosiłam Kenme za moją ucieczkę. Następnie zadzwoniłam to Iwy i Oikawy, aby powiedzieć, co zdecydowałam. Potem wybrałam numer Kuroo. Muszę porozmawiać z nim.

-Halo?- Usłyszałam jego spokojny głos z drugiej strony słuchawki.

-Kuroo. Moglibyśmy się spotkać?-

-Konaru?! Po co?-

-Myślałam nad tym długo i chciałabym zdać nam szansę, no wiesz?-Nie byłam pewna czy robię dobrze, ale trzeba spróbować.

-Co ? Na serio? To super. Spotkajmy się za godzinne. -Usłyszałam jego wesoły głos.

-Dobra, ale gdzie?-

-Potem ci napiszę. Muszę lecieć. Cześć.- Uznałam to za dobry znak, może teraz się wszystko ułoży. Może będziemy mogli być razem szczęśliwi.

W dobrym humorze ruszyłam na inne spotkanie, z Mitsuo. Mijając ludzi, wszystko wydawało się bardzo spokojne. Może nawet zbyt spokojne. Ale w tamtym momencie nie zwróciłam na to uwagi. W końcu dotarłam do parku, siedział tam sobie na ławce.

-Kozume-san!-Krzyknął kiedy zauważył jak pochodzę. Dziwne uczucie. Prawie nikt nie woła mnie po nazwisku, a czym bardziej z końcówką "san".

-Cześć Mitsuo.- Czemu tak dziwnie na mnie patrzy?

-Dlaczego chciałaś się spotkać? Tak nagle zadzwoniłaś.- Zaśmiał się lekko.

-Chce mieć wszystko wyjaśnione, a jak ostatnio się widzieliśmy to chciałeś mi coś powiedzieć. A przynajmniej tak mi się wydawało.-

Staliśmy jak dwójka pałaców na środku placu, kiedy zerwał się wiatr i zaczęło lekko kropić. I choć wkoło świat zmieniał się że słońca w istny chaos, my dalej przebywaliśmy w naszej ciszy. Cierpliwie czekałam na jego odpowiedź.

-Ja cie kocham! -Przez szalejący wokół wiatr, ledwo co słyszałam cokolwiek. Gdybyś tylko tego nie wykrzyczał.

-Co?! Od kiedy?!- Nie wyobrażałam sobie jak to możliwe. Jak mogłam być tak głupia i myśleć, że podkochuje się w Aimi. Teraz jest to tak oczywiste, te wszystkie odprowadzania, fakt, że podchodził do mnie na każdej przerwie. Zbliżył się niebezpiecznie szybko do mnie. Kiedy chciał zrobić TO. Szybko go odepchnełam. Nie mogę pozwolić, aby to się wydarzyło

-Nie odrzucaj mnie! Ja nie mogę żyć bez ciebie!- W jego oczach pojawił się ból. Cierpiał przeze mnie.

-Nie! Nie!.. Nie podzielam twojego uczucia!- Krzyknęłam, a parę sekund potem widziałam tylko jak chłopak się odwraca i ucieka.

Zaraz zrobiłam to samo tylko że w przeciwną stronę. Biegłam przez miasto jak na złamanie karku. Krople wody, powoli dostawał się pod moją lekką kurtkę, włosy już dawno mokre chłodziły mnie w dosyć nieprzyjemny sposób. Zobaczyłam w oddali światła. To jakaś restauracja, a nawet lepiej - alejka pełna różnych restauracji. Zatrzymałam się na chwilę, aby sprawdzić czy nie ma wolnych miejsc w pierwszej knajpce. Przeszukując pomieszczenie natrafiłam na coś znajomego, a raczej kogoś.

W drugim rzędzie przy oknie siedział Kuroo. Pomyślałam fajnie będę mogła z nim porozmawiać, ale zaraz natrafiłam na osobę po drugiej stronie jego stołu. Była to zgrabna kobieta, chyba lekko starsza ode mnie. Miała czarną sukienkę, która podkreślała i ukazywała jej piękne kształty. Czarnowłsoy też miał na sobie znakomite ciuchy, czarne dżinsy i czerwona koszula. Jej twarz powoli zbliżyła się w jego stronę, on nie pozostawał jej dłużny. Zaraz potem ich usta zetkneły się i trwały w długim bardzo mokrym pocałunku.

Neko no neko |Haikyuu|Where stories live. Discover now