Rozdział 7. Chwila słabości

693 61 98
                                    

Wieść o pojawieniu się Orochimaru obiegła całą wioskę.

Wszystkie jednostki ANBU postawiono w gotowości. Zabezpieczono bramy oraz mury oddzielające osadę od świata. Każdy shinobi, bez względu na rangę, został oddelegowany do zadań mających na celu utrzymanie bezpieczeństwa wśród mieszkańców.

Reakcja Hokage była szybka i stanowcza, ale... budziła wiele wątpliwości.

Egzamin na chūnina nie został przerwany, a Kakashi zastanawiał się dlaczego. Stojąc na baczność w gabinecie Przywódcy, widział, jak reszta shinobi wymieniała zaniepokojone spojrzenia. Szczególnie poruszeni wydawali się opiekunowie drużyn, które brały udział w egzaminie.

Stojący obok Asuma poruszył się niespokojnie, Kurenai przygryzała nerwowo wargę, natomiast Guy... Guy wyglądał, jakby od środka rozsadzała go tak zwana „siła młodości".

Kakashi wcale nie dziwił się towarzyszom. Sam nie okazał ani krzty zniecierpliwienia, lecz jego umysł nawiedzały posępne myśli. Martwił się o swoich uczniów. Znał ich umiejętności i wiedział, że nawet przy współpracy całej trójki, nie byliby w stanie zrobić krzywdy Orochimaru. Tak właściwie... sam Kakashi miałby obawy stanąć z nim do walki.

Napięta atmosfera zawisła nad głowami zwołanych na zebranie shinobi, lecz nikt nie odważył się odezwać nieproszony. Wszyscy czekali, aż odwrócony do nich plecami Hokage przemówi.

Nie trwało to długo. Hiruzen wypuścił dym z ust i oznajmił spokojnym głosem:

– Oddział ANBU patrolujący przebieg egzaminu odnalazł ciała głównej egzaminatorki Uchiha Izusu oraz Mitarashi Anko.

– Ciała?! – wyrwał się Guy. – Co masz na myśli, Hokage-sama?

Kakashi drgnął niemal niezauważalnie. W duchu podziękował narwanemu koledze. Sam nie ośmieliłby się zadać pytania, na które nie tylko on pragnął poznać odpowiedź.

Strata Anko byłaby dużym ciosem dla Wioski Liścia. Wielu ją szanowało, choć wielu również krytykowało za wybuchowy temperament. Inaczej było z Uchiha.

Kakashi miał do niej sporo zastrzeżeń, ale to nie oznaczało, że życzył jej śmierci. Wręcz przeciwnie. W jakimś stopniu chciał odkryć, czy Izusu była związana z zamachem na klan Sasuke. Jej ocalenie z masakry wydawało się nad wyraz podejrzane. W końcu była żoną zbiegłego mordercy, musiała coś wiedzieć. A mimo to Hokage zdawał się jej ufać. Dlaczego? Czy to jego dobre serce, czy naiwność, o której rozprawiano na boku?

Teoretycznie Kakashi nie powinien zawracać sobie tym głowy. Klan Uchiha był mu obcy. Do tej pory interesował się sprawą wyłącznie ze względów bezpieczeństwa wioski, ale teraz miał w drużynie Sasuke. Chłopca poturbowanego przez los, który za cel obrał zemstę na starszym bracie. To destrukcyjne pragnienie. Pielęgnowane mogło doprowadzić do szaleństwa i zatracenia osobowości. Kakashi widział już takie przypadki. Widział ludzi na końcu tej drogi i nie chciał tego samego dla ucznia.

Jeżeli Izusu rzeczywiście była niewinna, mogłaby pomóc Sasuke wybrać inną drogę życia. Jeśli nie, Hatake musiał trzymać ją od niego z daleka.

– Żyją – powiedział Hokage i odwrócił się do podwładnych. Odłożył na biurko drewnianą fajkę, kontynuując: – Zarówno Anko, jak i Izusu stoczyły walkę z Orochimaru w Lesie Śmierci. Są nieprzytomne, ale żyją. Medycy zabrali je do szpitala.

– Co z geninami przystępującymi do egzaminu? – wtrącił Asuma, przebierając między palcami złamanym papierosem.

– Odnaleźliśmy martwych shinobi Wioski Ukrytej w Trawie. Co do reszty nie mamy żadnych informacji.

Sharingan || Kakashi HatakeWhere stories live. Discover now