Przecież ja go kocham!

252 13 18
                                    

Nim zaczniesz czytać, upewnij się, że poprzedni rozdział został przeczytany.

Gdy tylko skończyliśmy grać, odrazu poszłam zobaczyć, jak reszta wybałusza oczy. Wątpię, że spodziewali się czegoś takiego. Podeszłam do nich, a po drodzę dziękowałam każdemu za miłe słowa odnośnie mojej piosenki.

- Wyglądacie jakbyście zobaczyli ducha... - Zaśmiałam się, kiedy do nich podeszłam.

- Kiedy ty żeś to napisała? - Zapytał odrazu Max.

- Hmmm... Od kiedy dowiedzieliśmy się, że ktoś taki jak X istnieje i prawdopodobnie na mnie poluje... - Odpowiedziałam.

Pogadałam z nimi trochę. W międzyczasie dołączyli do nas pozostali członkowie zespołu. Bardziej się zapoznali z resztą gangu. W końcu najlepiej znają tylko Maxa. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i bawiliśmy. W pewnym momencie zobaczyłam znajomą twarz w tłumie, dlatego odczepiłam się od pozostałych, gdy ich o tym powiadomiłam.

- Za moment wrócę... - Wszyscy kiwnęli głowami, a ja poleciałam w kierunku wysokiego bruneta. - James... - Gdy mnie zauważył, odrazu mnie objął.

- Piosenka była genialna... - Powiedział, gdy się odsunął. - Warto było poczekać, aby ją usłyszeć... - No tak, w końcu był jedyną osobą, która wiedziała, że piszę własną piosenkę.

Nawet pisałam ją przy nim, kiedy razem wyskoczyliśmy do galerii. Poza seksem łączy nas nawet niezła przyjaźń. Pomagał mi nawet, kiedy akurat brakowało mi weny do pisania.

- Mam rozumieć, że ci się podobała... - Skomentowałam.

- Jak już powiedziałem, była genialna... - Powtórzył, a ja się zaśmiałam. - Chcesz się urwać? - Spojrzałam na niego zaskoczona.

- A co, masz ochotę na szybki numerek? - Uśmiechnęłam się półgębkiem.

- Czy ja wiem czy taki szybki? - Zaśmiałam się z jego miny, która wyrażała zdecydowanie nadmierne skupienie.

- Powiem reszcie, że się z tobą zabieram i możemy lecieć... - Kiwnął głową, a ja poleciałam do pozostałych.

Objęłam ramionami Marie i Scotta.

- Ja się zbieram... - Wszyscy na mnie spojrzeli.

- Jak to, już? - Zapytała zaskoczona blondynka.

- Mhm... - Kiwnęłam głową.

- A mogę wiedzieć z kim? - Zapytał Max.

- Z Jamesem... - Wskazałam kciukiem w jego kierunku, a blondyn kiwnął głową. - Narazie... - Pożegnałam się z nimi, po czym wróciłam do bruneta.

Nie wiem czemu, ale przez całą drogę do niego, kłuło mnie serce. Tak jakby próbowało mi powiedzieć, że źle robię. Ale czemu? Przecież to tylko James. Dodatkowo miałam w tym momencie wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Dosłownie czułam, jakby ktoś wywiercał we mnie dziurę swoim spojrzeniem. I nie wiedzieć czemu, to spojrzenie było chyba smutne.

Wyszłam z klubu razem z chłopakiem, po czym wsiadłam na swój motor. James był swoim autem, ale zanim ruszyliśmy, dał mi swoją kurtkę. To nawet było urocze. Ruszyliśmy w kierunku jego mieszkania, pod którym oczywiście musiałam na niego poczekać, bo się wlókł, jak żuk gnojarek do gówna.

Po chwili jego samochód zaparkował zaraz obok mnie, a on sam wysiadł z auta. Spojrzał na mnie ze zmarnowanym wyrazem twarzy.

- Jesteś niemożliwa... - Powiedział po chwili.

AffinityWo Geschichten leben. Entdecke jetzt