Inna wersja Stephy

254 10 1
                                    

Wszyscy usiedli na kanapie, kiedy Heaven powiedział im, że opowiem o swojej przeszłości. Nie wiem jak powinnam zacząć. Jakoś łatwiej mi było mówić o tym szatynowi, niż wszystkim na raz.

- Stepha, spokojnie... - Odezwał się Max, a ja odwróciłam wzrok.

- Jaka jestem według was? - Zapytałam, czym oczywiście każdego zaskoczyłam.

- Sukowata? - Powiedział Tobias, na co odrazu dostał przez łeb od Kylie.

- Odważna... - Odezwała się dziewczyna ze stylówką na emo.

- Nie do zdarcia... - Dodał Max.

- Przerażająca... - Powiedział cicho Steve, a Ashley się z nim zgodził.

- Wulgarna... - Zauważył Luka.

Wymieniają tylko te cechy mnie, które cały czas pokazywałam im w swojej grze aktorskiej.

- Każda cecha, którą wymieniliście była udawana... - Spojrzeli na mnie zaskoczeni. - Całe moje dotychczasowe zachowanie, było tylko barierą ochronną, aby przez nikogo nie być ponownie zranioną... - Włożyłam ręce do kieszeni.

- Ale jak to? Nie rozumiem... - Reszta przyznała Roonie rację.

- Żeby to zrozumieć, musicie poznać mnie sprzed jakichś siedmiu lat... - Czuję jak powoli zaczynają mi drżeć ręce. - Jak miałam jedenaście lat, dowiedziałam się, że moi rodzice, nie są moimi rodzicami... - Zaczęłam.

Nie przerywali mi. Słuchali w ciszy, a ja kilka razy słyszałam jak dziewczyny zaczynają cicho łkać i pociągać nosami. Steve i Ashley też ledwo się powstrzymywali. Opowiedziałam im wszystko. Kilka razy nawet prawie sama pękłam, bo musiałam sobie przypomnieć niektóre rzeczy, które robili mi moi oprawcy.

- ... Po tym jak dom stanął w ogniu, zniknęłam. Wyjechałam tutaj, do San Francisco i do tej pory tu jestem.... - Podniosłam na nich wzrok po jakiejś godzinie mówienia.

Wcześniej za bardzo się bałam, że stchórzę, gdy zobaczę ich miny. Wszyscy patrzyli na mnie z bólem w oczach. Nikt się nie spodziewał, że tak może wyglądać moja przeszłość. Że tak wygłądało moje dzieciństwo. Nic nie mówili. Byli chyba w zbyt dużym szoku. W sumie to kto by nie był. Sama jak bym usłyszała taką historię, to bym była równie zdziwiona co oni.

Po chwili ruszyłam do swojego pokoju. Nikt mnie nie zatrzymywał. Położyłam się na swoim łóżku, a skrzypce zostawiłam na stołku od perkusji. Po kilku minutach usłyszałam pukanie do szklanych drzwi. Za nimi zobaczyłam Lukę. Podniosłam się do siadu, a następnie machnęłam ręką, aby wszedł. Gdy znalazł się w pokoju, poklepałam miejsce obok siebie, żeby usiadł. Po chwili zastanowienia to zrobił, a następnie odwrócił wzrok, zastanawiając się pewnie jak dobrać słowa.

- Stepha... - Zaczął. - Ja... Chciałem przeprosić... Wtedy, gdy cię zatrzymałem w kuchni... Chciałem ci o tym powiedzieć, że X mnie zaszantażował, ale... Wystraszyłem się go... Powiedział, że jeśli tego nie zrobię, to on zabije Roonie... A wtedy ja... - Przerwałam mu.

- Nie przeżyłbyś... Wiem... I nie gniewam się na ciebie... Nie zrobiłeś tego, bo chciałeś... To nie twoja wina... To przez X... To on jest winny, nie ty... Więc się tym nie przejmuj... - Uśmiechnęłam się do niego lekko.

Cicho parsknął śmiechem, kiedy na mnie spojrzał.

- Dobra... Już lubię taką wersję Stephy... - Zaśmiałam się z jego komentarza, po czym go przytuliłam. - To już jest serio za dużo jak na jeden dzień! - Odsunął się ode mnie i wstał, a ja ponownie zaśmiałam się z tego co powiedział. - Idę do reszty... Też chodź... Reszta chciałaby raczej poznać taką wersję Stephy... - Uśmiechnął się do mnie.

AffinityWhere stories live. Discover now