XXII

75 8 5
                                    

– Dzisiaj nie będzie mnie trochę dłużej. Po odwiezieniu Freddie'go, mam jeszcze wywiad, więc zapewne wrócę po obiedzie.

– Nie mogę jechać z tobą Lou?
– Lepiej nie.
– Powodzenia – Ell pocałowała go szybko w usta, zarzucając na ramię torbę i sama wychodząc do pracy.

Kiedy zostałem sam usiadłem na kanapie wpatrując się w czarny ekran telewizora. Zasłoniłem rolety, uznając że jest tu za jasno i usiadłem znów, szukając rozpaczliwie czegoś, czym mógłbym się zająć, by nie siedzieć tak bezczynnie cały dzień.

Postanowiłem zrobić obiad.
Puściłem moją playlistę One Direction i wyjąłem z lodówki kurczaka i ziemniaki.
– Cholera. Nie ma mozzarelli...

Tak więc puściłem w słuchawkach moją playlistę One Direction i ruszyłem do sklepu po mozzarellę.

– Mmmm, co tak pięknie pachnie? – spytała Ell, kiedy w jej różowym fartuszku ugniatałem w kuchni ziemniaki.
– Postanowiłem jakoś odwdzięczyć się za to, że już prawie dwa tygodnie znosicie tak dzielnie moje okropne towarzystwo, więc zrobiłem obiad – uśmiechnąłem się do niemal rozpływającej się Eleanor.
– Jeju to takie słodkie Hazzy, dziękuję – podeszła i przytuliła mnie mocno, czego nie mogłem niestety odwzajemnić, upaprany po łokcie w ziemniakach – Co to właściwie będzie?
– Właściwie to niespodzianka – odparłem wracając do roboty.

Godzinę, naprawdę miło spędzoną na rozmowach z przyjaciółką, później, usłyszeliśmy zgrzyt zamka i stukanie butów o posadzkę.
Jegomość wciągnął głęboko powietrze i wbiegł do przedpokoju cały czas powtarzając „Nie, nie, nie, nie..." pod nosem.

– Eleanor? – zawołał spanikowany, a przyjaciółka oderwała się od obserwowania moich kulinarnych popisów i przewróciła oczami idąc do chłopaka w przedpokoju, na co cicho się zaśmiałem.
– Skarbie nie uwierzysz! Harry robi obiad!
– Nie, nie, nie, nie, nie... – zaczął powtarzać głośniej.
– Oh, idź ściągnij buty i siadaj do stołu. Napewno będzie pyszne – jęknęła zirytowana.

Postawiłem na stole pysznie pachnący półmisek, a szatynka nie mogła przestać rozpływać się nad tym, jak to pysznie pachnie, oraz jest wdzięczna jest mi za wyręczenie jej.
Louis siedział tylko wpatrując się w posiłek, cały zesztywniały.
Doskonale znał to danie.

– Cieszysz się LouLou? – spytałem z nadzieją, wskazując kurczaka nadziewanego mozzarellą, zawiniętego w szynkę parmeńską, z domowym puree ziemniaczanym.

Eleanor zajadała się moim obiadem, nie za bardzo zwracając uwagę kiedy Louis odciągnął mnie cały zesztywniały do innego pokoju, tak by dziewczyna nas nie usłyszała.

– Co ty kurwa robisz? Mówiłem ci że nie to nie wypali.
– To tylko zwykły obiad, Lou. O co ci chodzi? – spytałem spokojnie, na co chłopak aż cały poczerwieniał.
– To nie jest zwykły obiad! Nie ma już One Direction, to zamknięty rozdział. Nie ma sensu do tego wracać Harry!
– Dlaczego tak mówisz Louis? Już zapomniałeś? Już nie jesteś jednym z nich? Z nas? Nie jesteś jednym z One Direction?
   Chłopak spuścił głowę, zakrywając się przydługimi włosami.
– Zapominasz rzeczy które powinieneś pamiętać już na zawsze. Których powinieneś nie móc zapomnieć...
   Błękitne oczy znów podniosły się na mnie.
– Co się z tobą stało Louis. Najpierw ta kłótnia z Zaynem. Olanie imprezy urodzinowej Liama w międzyczasie. Nie odezwanie się do Nialla w dzień św. Patryka... o moich urodzinach za parę tygodni też zapomnisz? Czy może specjalnie zignorujesz?
– Harry teraz mam rodzinę, dzieci i karierę. Nie mogę bawić się w boysbandy.
– Oh, proszę! Zaciąłeś się tylko na tym. To nie był zwykły boysband. To były przyjaźnie. Wspólne zarywanie nocy przy pisaniu piosenek. Wspólne płakanie i zajadanie smutków. Wspólne wpadki i śmianie się aż bolał brzuch. Spędziliśmy razem 5 lat. 5 lat bez przerwy, a tobie wystarczyło drugie tyle by wszystko wyrzucić z pamięci... I wiesz co? W tym głupim boysbandzie byłem także ja... – odwróciłem się i wbiegłem po schodach zamykając się w swoim pokoju jak dziecko.
W pośpiechu zacząłem pakować swoją torbę, wściekły na siebie za zamazujący mi się z powodu łez widok. Wściekły na Louisa, że właśnie w tej chwili dobijał się do moich drzwi, nie zważając na fakt że nie chcę go już znać.

W pośpiechu wrzucając wszystkie moje rzeczy do torby, spojrzałem na szafkę nocną gdzie stało zdjęcie moje i Lou, oprawione w ramkę. Pomimo że znaczyło dla mnie więcej niż wszystko, coś kazało mi je zostawić. Uwolnić się od niego...
Nie wierzyłem że to właśnie się dzieje. Za niedługo 10 rocznica One Direction, wcześniej nie wierzyłem że jeszcze wrócimy do siebie jako boysband. Ale teraz byłem świadkiem autentycznego i nieodwracalnego rozpadu naszego zespołu...

– Harry do cholery otwórz te jebane drzwi! – szatyn ponownie walnął w nie z całej siły. Usłyszałem gdzieś w tle zaniepokojoną Ell, ale chłopak tylko warknął żeby nas zostawiła samych. W odpowiedzi zaśmiałem się tylko i przekręciłem zamek odblokowując barierę dzielącą mnie od chłopaka.
Od mojego chłopaka...
Wciąż nie zerwaliśmy. Nigdy.

Oparłem się o drewnianą powierzchnię drzwi, przyjmujących mnie gładko w swoje objęcia.
Słowa przechodzące przez moje gardło przytłoczyły mnie i zmiażdżyły.

Lou chyba usłyszał huk z jakim wpadłem na drewno, bo po drugiej stronie zapadła cisza.
– Tak wiele razy mówiłeś mi że to koniec. Że już nie ma „nas". Że mnie nie chcesz.... Dlaczego cię po prostu nie wysłuchałem.
– Hazza... – przerwał mi cicho.
– Cały czas boli mnie fakt że ciągle jesteś moim chłopakiem. Tak Louis, od czasu kiedy zaczęliśmy potajemnie chodzić kiedy mieliśmy po... 16, 18 lat, nigdy nie skończyliśmy. Nie zerwałeś ze mną, ani ja z tobą... A teraz widzę że ty zerwałeś ze mną już tysiące razy i robisz to od nowa każdego dnia. Lecz chociaż raz powiedz to wprost. Zrób to tak, jak to powinno być – otworzyłem gwałtownie drzwi, stając twarzą w twarz z szatynem – Powiedz to Louis, powiedz „zrywam z tobą Harry". Zrób to jak mężczyzna – lecz mężczyzna przede mną patrzył na mnie jedynie pustym, niebieskim wzrokiem. Nie próbował mnie zatrzymywać. Wiedział. Wiedział ze przegrał.
Wiedział ze to koniec.
Że nic mnie już nie ściągnie na dół...
– Nic nie powiesz? Więc ja to zrobię. Louis, to koniec. Zrywam z tobą. Teraz możesz być szczęśliwy ze swoją kobietą i dzieckiem – złapałem za torbę którą miałem u stóp i zbiegłem ze schodów, niemalże wypadając z jego domu.
Wiedziałem jaki zawód spotka świat za kilkanaście tygodni, kiedy nie będzie już One Direction.
Ani żadnego z nas...

𝚊𝚞𝚝𝚑𝚘𝚛's note:
Na potrzeby książki przesunęłam urodziny Harrego na lato.
Miłego czytania.

❝ уєѕтєя∂αу яαи∂єs νσυz- LARRY ❞Where stories live. Discover now