Zaparkowałam samochód na stacji benzynowej. Od mojej ucieczki minął miesiąc. Nie wierzę, że jeszcze mnie nie złapali, tym bardziej, że auto jest kradzione. Dotychczas jakoś dawałam sobie radę, spałam w samochodzie. Najgorszy był brak pieniędzy. Oszczędności które znalazłam w aucie już się praktycznie skończyły. Muszę znaleźć sobie pracę, ale to nie będzie takie proste.
Zatankowałam auto i ruszyłam w stronę sklepu, żeby zapłacić i kupić coś taniego do jedzenia. Zaczęłam chodzić między półkami. Zadzwonił dzwoneczek przy drzwiach, jakiś chłopak wszedł właśnie do środka. Stał przy kasie, ustawiłam się tuż za nim w kolejce.
Do sklepu weszła dwójka policjantów.Przeraziłam się, jednak postanowiłam zachować spokój.
Krótkofalówka jednego ze stróżów prawa zaczęła nagle trzeszczeć, po chwili było dość wyraźnie słychać głos z odbiornika.Z tego co usłyszałam to głos zawiadamiał o kradzieży auta... zamarłam..Dalej było słychać, że chodzi o granatowe auto skradzione przez chłopaka w szarej bluzie. Policjanci spojrzeli na parking gdzie stał właśnie taki samochód, a potem na chłopaka, miał szarą bluzę...
-Hej młody, to twoje auto? - Zapytał się jeden z glinarzy wskazując jeden z pojazdów przed sklepem.
- Tak, jakiś problem? -Odpowiedział brunet.
Chciałam wyjść jak najszybciej, ale musiałam zapłacić za te głupie paliwo.
- Jest pan zatrzyma...
Nie zdążył dokończyć, chłopak nagle złapał mnie w talii. Trzymał mnie mocno, zasłaniając się mną. Byłam przerażona... Poczułam jak coś mi się wbija w plecy... pistolet.
- Ręce do góry, albo ta mała zginie! -Krzyknął.
Bałam się, byłam sparaliżowana, nawet nie krzyczałam. Czułam przyśpieszony oddech swojego oprawcy na szyi. Policjanci podnieśli ręce, kasjer zrobił to samo.
- Zostaw dziewczynę, a nikomu się nic nie stanie.. - Próbował negocjować policjant.
- Ej, ty! - Zwrócił się do sprzedawcy.- Weź ich pistolety, połóż na ziemi i kopnij je do mnie! Ale kurwa szybciej, bo ją zastrzelę!
Jeszcze mocniej wbił mi broń w plecy. Pracownik zrobił to co mu kazał, kopnął jednak broń za daleko.
- Ja pierdole, nie słyszałeś co powiedziałem?! No idź po nią! Jeden pistolet wsadź mi do kieszeni bluzy, no już szybciej!
Sprzedawca szybko wykonał polecenie. Chłopak schował broń, którą mi groził i wziął do ręki tą zabraną gliniarzom. Mocniej mnie objął w talii i przystawił do głowy pistolet.
- A teraz na ziemię! Dajcie mi wyjść ze sklepu, a nikt nie ucierpi!
Wyszedł ze mną szybko z budynku.
Usłyszałam strzał, pisnęłam. Strzelił w opony radiowozu.- Te czarne to twoje auto?
- T-tak. -Wyjąkałam.
Podszedł ze mną do pojazdu.
- Dawaj kluczyki.
Wyciągnęłam je niezdranie z kieszeni i mu podałam.
Boję się, tak strasznie się boję. Otworzył przede mną drzwi od strony pasażera i brutalnie mnie wepchnął do środka. Po chwili siedział za kierownicą. Odpalił auto i ruszył z piskiem opon.Jechaliśmy szybko, bardzo szybko, stanowczo za szybko..
Siedziałam bez ruchu, skulona w fotelu.
Zaczęłam płakać.
On to zauważył.- Weź mała nie płacz, jak będziesz grzeczna to ci się nic nie stanie.
Już się miałam odezwać kiedy ostro skręcił w jakąś ślepą uliczkę. Dopiero teraz zauważyłam, że ma przy sobie duży czarny plecak. Wysiadł z auta mówiąc:
CZYTASZ
Runaway (w trakcie poprawy)
FanfictionChłopak chwyta dziewczynę i przykłada do jej pleców broń. Wychodzą ze sklepu i wsiadają do jej samochodu. Jak się potem okazuje broń którą jej groził była zwykłym batonikiem. On jest uciekinierem z więzienia. Ona ma za sobą burzliwą przeszłość. ...