Rozdział 1

4.2K 235 18
                                    

  Zaparkowałam samochód na stacji benzynowej. Od mojej ucieczki minął miesiąc. Nie wierzę, że jeszcze mnie nie złapali, tym bardziej, że auto jest kradzione. Dotychczas jakoś dawałam sobie radę, spałam w samochodzie. Najgorszy był brak pieniędzy. Oszczędności które znalazłam w aucie już się praktycznie skończyły. Muszę znaleźć sobie pracę, ale to nie będzie takie proste.

Zatankowałam auto i ruszyłam w stronę sklepu, żeby zapłacić i kupić coś taniego do jedzenia. Zaczęłam chodzić między półkami. Zadzwonił dzwoneczek przy drzwiach, jakiś chłopak wszedł właśnie do środka. Stał przy kasie, ustawiłam się tuż za nim w kolejce.
Do sklepu weszła dwójka policjantów.

Przeraziłam się, jednak postanowiłam zachować spokój.
Krótkofalówka jednego ze stróżów prawa zaczęła nagle trzeszczeć, po chwili było dość wyraźnie słychać głos z odbiornika.

Z tego co usłyszałam to głos zawiadamiał o kradzieży auta... zamarłam..Dalej było słychać, że chodzi o granatowe auto skradzione przez chłopaka w szarej bluzie. Policjanci spojrzeli na parking gdzie stał właśnie taki samochód, a potem na chłopaka, miał szarą bluzę...

-Hej młody, to twoje auto? - Zapytał się jeden z glinarzy wskazując jeden z pojazdów przed sklepem.

- Tak, jakiś problem? -Odpowiedział brunet.

Chciałam wyjść jak najszybciej, ale musiałam zapłacić za te głupie paliwo.

- Jest pan zatrzyma...

Nie zdążył dokończyć, chłopak nagle złapał mnie w talii. Trzymał mnie mocno, zasłaniając się mną. Byłam przerażona... Poczułam jak coś mi się wbija w plecy... pistolet.

- Ręce do góry, albo ta mała zginie! -Krzyknął.

Bałam się, byłam sparaliżowana, nawet nie krzyczałam. Czułam przyśpieszony oddech swojego oprawcy na szyi. Policjanci podnieśli ręce, kasjer zrobił to samo.

- Zostaw dziewczynę, a nikomu się nic nie stanie.. - Próbował negocjować policjant.

- Ej, ty! - Zwrócił się do sprzedawcy.- Weź ich pistolety, połóż na ziemi i kopnij je do mnie! Ale kurwa szybciej, bo ją zastrzelę!

Jeszcze mocniej wbił mi broń w plecy. Pracownik zrobił to co mu kazał, kopnął jednak broń za daleko.

- Ja pierdole, nie słyszałeś co powiedziałem?! No idź po nią! Jeden pistolet wsadź mi do kieszeni bluzy, no już szybciej!

Sprzedawca szybko wykonał polecenie. Chłopak schował broń, którą mi groził i wziął do ręki tą zabraną gliniarzom. Mocniej mnie objął w talii i przystawił do głowy pistolet.

- A teraz na ziemię! Dajcie mi wyjść ze sklepu, a nikt nie ucierpi!

Wyszedł ze mną szybko z budynku.
Usłyszałam strzał, pisnęłam. Strzelił w opony radiowozu.

- Te czarne to twoje auto?

- T-tak. -Wyjąkałam.

Podszedł ze mną do pojazdu.

- Dawaj kluczyki.

Wyciągnęłam je niezdranie z kieszeni i mu podałam.
Boję się, tak strasznie się boję. Otworzył przede mną drzwi od strony pasażera i brutalnie mnie wepchnął do środka. Po chwili siedział za kierownicą. Odpalił auto i ruszył z piskiem opon.

Jechaliśmy szybko, bardzo szybko, stanowczo za szybko..
Siedziałam bez ruchu, skulona w fotelu.
Zaczęłam płakać.
On to zauważył.

- Weź mała nie płacz, jak będziesz grzeczna to ci się nic nie stanie.

Już się miałam odezwać kiedy ostro skręcił w jakąś ślepą uliczkę. Dopiero teraz zauważyłam, że ma przy sobie duży czarny plecak. Wysiadł z auta mówiąc:

Runaway (w trakcie poprawy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz