Rozdział XXIX - Ostatni spór -

1.9K 74 7
                                    

„Odjeżdżający pociąg zniknął za jednym ze wzgórz

pokrytych kikutami spalonych drzew."

-Ernest Hemingway „49 opowiadań"


     McGonagall wezwała do gabinetu parę prefektów naczelnych. Doskonale zdawała sobie sprawę, że każde z nich przeżyło swoisty dramat. Czuła, że mogą przez to nie poradzić sobie z egzaminami. Zaproponowała im możliwość napisania ich za rok. Oboje jednak odmówili. Potrzebowali czegoś, na czym będą mogli skupić myśli. Tym sposobem następny miesiąc spędzili z nosami w książkach. Rzeczywiście nie mieli do tego głowy w poprzednich miesiącach. Nadrabiali jednak materiał, poświęcając nauce każdą chwilę swojego czasu. Praktycznie nie wychodzili z dormitorium. Zabini i Weasley musieli pogodzić się z powrotem do siebie. Rudowłosa znów zamieszkała w wieży Gryfonów, a Blaise w lochach. Prefekci potrzebowali ciszy i spokoju. Cały ich salon zawalony był książkami. Wracając z zajęć rozsiadali się wygodnie i zatapiali w lekturze. Mimo pozornego braku rozmów, cieszyli się swoją bliskością. Ślizgon kładł się często na kolanach Hermiony, a ta, w trakcie czytania, głaskała go po głowie. Innym razem, to Malfoy masował stopy Gryfonki. Za każdym razem dawali odczuć drugiej osobie, że cieszą się swoim towarzystwem. Prefekt naczelna czuła się dziwnie. Już w pierwszej klasie odczuwała stres przed owutemami. Pragnęła napisać je tak dobrze, jak to możliwe. Dobre oceny były dla niej najistotniejsze. Po tak wielu przeżyciach zdała sobie sprawę, że nie jest to jednak najważniejsze. Termin egzaminów zbliżał się nieubłaganie, a ona zupełnie nie odczuwała stresu. Kiedy wreszcie przyszedł ich czas, to Hermiona dodawała otuchy przyjaciołom. Dziewczyna czuła, że idzie jej świetnie. W dniu ostatniego egzaminu, prefekci zaprosili do siebie przyjaciół. Musieli opić to wydarzenie. Ginny i Astoria co prawa miały napisać je dopiero za rok, ale okazja do świętowania nie zdarzała się co dzień. Po wyjściu z Wielkiej Sali, gdzie pisali wszystkie owutemy, Gryfonka odetchnęła z ulgą. Wreszcie miała to za sobą. Wyniki przyjdą pocztą, ale i bez nich wiedziała, że poszło jej doskonale. Nagle zmarszczyła brwi, widząc, że na korytarzu ktoś na nią czeka. Z konsternacją zbliżyła się do opierającego się o ścianę Ronalda.

- No cześć... Pomyślałem, że zaczekam, aż skończysz...- Weasley wyszedł z sali dobre piętnaście minut przed czarownicą.

- Yyy... A po co?

- Jak ci poszło?- Zapytał Ron.

- Całkiem dobrze... A tobie?

- Chyba nie tak źle... Zobaczymy...- Prefekt naczelna uniosła kącik ust. Nie wiedziała czego chce Gryfon.- Słuchaj Miona... Przepraszam, że byłem takim dupkiem... Jest szansa, że mi wybaczysz..?- Wiedźma szeroko otworzyła oczy. Nie spodziewała się, że rudzielec jeszcze się do niej odezwie.

- No cóż... Niewykluczone... Wpadnij dziś do dormitorium prefektów... Urządzamy imprezę...- Ron spojrzał na nią z nadzieją.

- Serio?!

- Tak... Będziesz musiał przeprosić jeszcze Ginny... Ale nikt cię nie wygoni... Jesteś mile widziany...

- Dzięki Miona...

- Do zobaczenia...

***

     - Zaprosiłam Rona...- Przyznała Hermiona, gdy wszyscy zdążyli się rozsiąść.

- Co?!- Zdziwili się czarodzieje.

- Przeprosił... Myślę, że zasługuje na drugą szansę...

- Chyba dziesiątą...- Mruknął Malfoy, ale powstrzymał się od dalszych komentarzy. Widział, że brązowowłosa cieszy się z możliwości odbudowania przyjaźni. Postanowił przetrwać wieczór w jego towarzystwie. Chwilę później pojawił się wspomniany Gryfon. Wszedł do środka nieco skrępowany. Przyniósł ze sobą butelkę ognistej, więc Ślizgoni obrzucili go nieco łaskawszym spojrzeniem, niż zamierzali. Ron poprosił Ginny, aby wyszła z nim na korytarz. Po paru minutach wrócili w lepszych humorach. Rudzielec dosiadł się do nich i zaczęli imprezę. Gra, którą przedstawiła im ostatnio Astoria, podbiła ich serca, więc oczywiście zaczęli właśnie od niej. Po kilku kolejkach atmosfera zrobiła się zdecydowanie swobodniejsza.

Znam Cię zbyt dobrze - Dramione // ZakończoneWhere stories live. Discover now