Rozdział XVI - To już koniec -

1.6K 67 4
                                    

„Bo utrata życia nie jest wcale najgorszą rzeczą,

jaka może spotkać człowieka.

Najgorsza jest utrata tego, po co się żyje."

- Jo Nesbø „Trzeci klucz"

     Hermiona znów miała czas, aby o siebie zadbać. Wrócił makijaż i idealne włosy. Dziewczyna promieniała. Czuła, że ten kto ją kontroluje jest szczęśliwy. Wiedziała, że się spisała. Dzięki mapie Huncwotów nie musiała non stop śledzić wybrańca. W zasadzie wychodziła z sypialni tylko na zajęcia. Nie raczyła nawet zjawiać się na posiłkach. Skrzaty przynosiły jej jedzenie do pokoju. Nevill uprzedził ją, że posadzone przez niego krzewy są już w pełnym rozkwicie. Znaczyło to, że musi być gotowa w każdej chwili.

***

     Coś się zmieniło. Draco nie do końca wiedział co, ale był pewny, że Granger przestała zajmować się Potterem. W istocie nie miał zielonego pojęcia czym zaprzątała sobie głowę. Było to praktycznie niemożliwe do ustalenia, gdyż od kilku dni widywał ją sporadycznie na zajęciach, które akurat mieli razem. Podczas przerw, posiłków i wieczorami cały czas siedziała w swojej komnacie. Blondyn nie miał jak się tam dostać, ponieważ dziewczyna wyraźnie dała mu do zrozumienia, że go tam nie chce. Jego stosunki z Nottem również nie były zbyt przyjazne. Skoro nie kontynuowali na razie rzucania wyzwań, to nie miał jak wejść do środka. Ostatnie dni nie były jednak aż tak bezużyteczne. Udało mu się skupić na Longbottomie. Śledził go w zakazanym lesie i trafił na dziwną polanę. Nevill oblewał tam jakieś tajemnicze krzaki posadzone w kręgu swoją własną krwią. Podejrzewał, że do tego właśnie posługiwał się wcześniej prefekt naczelną.

***

     Dochodziła dziewiętnasta. Brązowowłosa wyszła z pokoju, aby przejść się po korytarzach i rozprostować kości. Pomysł był niezgorszy, ponieważ widziała na mapie, że Harry znajdował się w swojej sypialni. Chłopak ucinał sobie drzemkę, więc dziewczyna mogła na jakiś czas spuścić go z oczu. Chciała przejść się na wieżę astronomiczną i z powrotem. Już w salonie napotkała komplikacje. W jednym z foteli siedział Theodor i sączył whisky rozmyślając nad pergaminem. Ledwie podniósł wzrok na dziewczynę, spodziewając się odpychającego widoku. Źrenice rozszerzyły mu się ze zdziwienia. Sprana, za duża bluza została zastąpiona krótkim topem. Stare dresy zmieniły się w krótką spódniczkę. Twarz wiedźmy nie była już blada i przemęczona. Ponadto zdobił ją mocny makijaż. Włosy również odzyskały blask. Chłopak wydał z siebie przeciągłe mruknięcie. Rzucił pracę domową na stół i zwinnie przeskoczył przez oparcie fotela. W mgnieniu oka znalazł się tuż przy Hermionie.

- No, no... Widzę, że zadziorna Granger wróciła...

- Zejdź mi z drogi... Jestem zajęta- odparła oschle dziewczyna. Nott szarpnął jej podbródkiem, zmuszając do spojrzenia mu w oczy. Zbliżył się jeszcze mocniej, wymuszając na niej zrobienie kilku kroków w tył. Poczuła, że opiera się o drzwi sypialni.

- Daj spokój Granger... Oboje tego chcemy...- Ślizgon pochylił się nad nią i szeptał trzymając ją za szyję.- Chodźmy do sypialni... Będzie ci ze mną dobrze...- Powoli zaciskał rękę znajdującą się na gardle Gryfonki. Czuł, że jej oddech przyspieszył. Wiedział, że na nią działa, ale żeby być absolutnie pewnym, drugą rękę wsunął pod spódnicę dziewczyny. Wpił się w jej usta, w tym samym czasie wsuwając dłoń pod delikatny materiał jej majtek. Prefekt naczelna nie oddała pocałunku. Chciała się wyrwać, ale jeszcze mocniejszy uścisk na jej gardle sprawił, że otworzyła usta, aby zaczerpnąć oddech. Współlokator wykorzystał to i pogłębił pocałunek. Pod palcami poczuł, że szlama jest bardzo wilgotna. Wsunął w nią dwa palce, a ona cicho jęknęła.- No widzisz Granger... Podoba ci się...- Brązowowłosa sięgnęła dłońmi do rozporka chłopaka. Ten uśmiechnął się z triumfem i zabrał się za rozpinanie swojego paska, by jak najszybciej wejść w Gryfonkę. Kiedy tylko ją puścił, ta z impetem podniosła kolano uderzając go w krocze.

Znam Cię zbyt dobrze - Dramione // ZakończoneWhere stories live. Discover now