Rozdział XXVII - Nie uwierzysz

616 59 20
                                    


W starym domu Teehlego było równie spokojnie, co zwykle. To znaczy, równie spokojnie co zwykle wtedy, gdy Alexandra nie próbowała zabić siebie lub Teehlego.

Teraz znów tylko dwie osoby przebywały w budynku, ale Alexandra żałowała, że to nie jest Teehle. Jedynym plusem obecności Cyrila było to... że udawał, że go nie ma. Dopóki sama go nie zaczepiła, lub nie uznał, że robi coś podejrzanego, zmiennokształtny siedział w salonie i czytał książkę. Cały dzień. Alexandra lubiła czytać, ale cały dzień po kilka dni?

Minusów obecności mężczyzny wymieniać by się dało w nieskończoność, ale łatwo je było skrócić do prostego stwierdzenia. Alex nie potrafiła uciec. Poza tym po dwóch tygodniach zaczęło jej być słabo z braku krwi. Granica potrzeby ciągle się przesuwała i Alex podejrzewała, że może mieć szczęście i ostatecznie skończyć w sytuacji takiej jak Siergiej - nie chce pić krwi, to będzie słabsza. Jak człowiek po prostu. Będzie prawie człowiekiem. Chyba że Siergiej nawet nie wiedział, że musi pić krew, przecież większość czasu ją pił dla własnej wygody. Skrzywiła się lekko.

Rozejrzała się po pokoju, swoim starym pokoju, który nie zmienił się w ogóle, poza tym że szafa była pusta. No, było kilka ubrań, które Flavio czy kto inny musiał skądś wytrząsnąć. To samo z bielizną, w ogromnej ilości. I podpaskami. W jeszcze większej. Gdy Alex zobaczyła szafkę pełną podpasek, wyśmiała ich po cichu. Potem pomyślała, że to nie może być kwestia ich niewiedzy, ile kobieta potrzebuje, ale faktu jak długo będzie tu miała żyć.

Westchnęła ciężko i zwlekła się z łóżka. Natychmiast zakręciło jej się w głowie i oparła się o ścianę. Skutki braku krwi były coraz gorszej z każdym dniem. Na początku to miało małe znaczenie, ale za kilka dni, najwyżej kilkanaście, może nie być w stanie chodzić, podnieść się z łóżka. Lodówka, w której Teehle trzymał woreczki, była pusta.

Westchnęła ciężko. To było świadome lub nieświadome że strony Cyrila, to utrzymanie jej w takim stanie, ale mogła chociaż spróbować powiedzieć, że krew jest jej potrzebna. Zwlekła się z łóżka i wyszła na korytarz. Cyril nie zamykał jej drzwi. Nie było sensu, i tak by przez nie nie uciekła. Nawet frontowe nie były zamknięte na klucz i jeśli chciała, to mogła wyjść na zewnątrz. Jak przy Teehlem. Irytowały ją te podobieństwa. Oni wszyscy przeszli te same lekcje z porywania?

Stabilnie zeszła po schodach i dotarła do salonu. Cyril nie czytał! a zamiast tego pisał na telefonie wiadomość rozwalony na całej długości kanapy. Poczekała aż wyśle wiadomość, oo czym odłoży telefon, i dopiero wtedy podeszła bliżej. Przekręcił głowę do niej.

- Co jest? Próba ucieczki?

- Potrzebuję krwi - odparła bez ogródek. Uniósł brwi.

- Żebyś była nadludzko silna i mogą uciec?

- Nie udawaj, że moja nadludzką siła zrobiłaby ci różnicę - przewróciła oczami. Jej wściekłość wyparowała jakiś czas temu wraz z siłami - Może i wampirem nie jestem, ale potrzebuję krwi. Za kilka dni nie będę w stanie wstać z łóżka.

Cyril parsknął śmiechem i podniósł książkę ze swojego brzucha.

- Mi to nie przeszkadza.

- Jak ci umrę we śnie, Flavio nie będzie zadowolony.

- Zanim umrzesz we śnie, minie jeszcze co najmniej tydzień. Albo dwa.

- Będziesz musiał mnie karmić, bo nie będę w stanie zejść na dół.

- Przeszkadza ci to?

- Zdecydowanie.

- No to pech, bo mi to wisi. Mogę cię nawet karmić jak małe dziecko - popatrzył na nią bardziej skupiony - Nie żebyś była dla mnie kimkolwiek innym niż dzieckiem.

Michael (Widmowa Wojna #2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz