Rozdział XXIV - Byłoby miło z jego strony

1K 70 29
                                    

Guess who's back :D

Mam nadzieję że nie za dużo tu monologów wewnętrznych, ale czasem trzeba, a warto w końcu popracować na character development ._.

Wychodzi na to, że rozdział jest raz na miesiąc, chociaż wolałabym częściej. Może kwarantanna pomoże z pisaniem więcej?

_____________________________________________

- Wiesz co, nigdy nie powiedziałeś, co robiłeś przez te lata, gdy zniknąłeś - rzucił Siergiej, rozglądając się po pokoju co najmniej oszołomiony. Alexandra stała obok z podobną miną, a Jonathan z zarzuconym na ramieniu Michaelem patrzył na nich spokojnie.

- Nigdy nie spytałeś - odparł po prostu i wszedł głębiej.

Spod starej rezydencji Michaela odebrał ich śmigłowiec i zabrał do prywatnych pomieszczeń w ogromnym kompleksie firmy, o której Alexandra w życiu wcześniej nie słyszała. Prywatne pomieszczenia obejmowały ogromny apartament z trzema sypialniami, salonem z widokiem na szwedzkie miasto, którego nazwy nie zapamiętała, resztą podstawowych pomieszczeń i pewnie jeszcze kilkoma innymi. Firma należała do Jonathana Greywooda, który oczywiście był Jonathanem Gauthierem.

- Nie umiesz w ukrywanie - dodał Siergiej i Jonathan zerknął na niego, kładąc Michaela na ogromną kanapę. Rozłożony wampir nie zajął nawet jej połowy.

- Jakoś mnie nie znaleźliście - odparł pół-zmiennokształtny nieporuszony.

- Bo nie wpadliśmy na to, że ledwie zmienisz nazwisko i będziesz milionerem.

- Bilionerem.

- Jeszcze lepiej - Siergiej rzucił krótkie spojrzenie na Alexandrę - Za każdym razem, gdy zmienia nazwisko, jest powiązane z lasem - zmarszczył brwi - Nie pamiętam twojego prawdziwego nazwiska, ale też miało coś do lasu, nie?

- Tak. I nie przypominaj sobie, już go nie używam. Rozgoście się - Jonathan zdjął swój płaszcz zamaszystym gestem i wyprostował go przed sobą, oceniając ciemniejsze plamy po krwi. Było ich od groma, ale Alexandra zauważyła że koszula pod spodem pozostała nienaruszona. Gruby materiał nie przepuścił krwi.

- To na pewno dobra kryjówka? - spytał Siergiej, wchodząc głębiej i natychmiast tracąc zainteresowanie miejscem - Nie sądze, by Watykanowi uszło na uwadze, że nad opuszczoną rezydencję przyleciał śmigłowiec.

- Powiedziałem kryjówka, nie? - Jonathan parsknął cicho - Miałem na myśli miejsce, gdzie nas nie dorwą.

- Pół ściany to wielkie okno - zauważył Siergiej, wskazując na szkło. Alexandra podeszła ostrożnie do kanapy, obserwując z niepokojem nieprzytomnego wampira.

- Chcesz je spróbować zbić? Mi się nigdy nie udało. A teraz, panie lekarzu, trzeba zająć się ranami twoimi i Michaela. Srebrne kule, stąd szkody. Odsuń się od niego, może zareagować na zapach twojej krwi.

Alexandrze zajęło sekundę zrozumienie, że mówi do niej. Podniosła wzrok i napotkała spokojny wzrok Jonathana i łagodny uśmiech Siergieja. Znów przypomniało jej się, że dla nich jest dzieckiem, ale odrzuciła tę myśl. Tak będzie i nic z tym nie zrobi. Cofnęła się o krok i sama zdjęła kurtkę. Pod spodem miała czysta koszulkę, ale opatrunek na szyi był zakrwawiony. Nie piła krwi tak dawno, że rany nie wyleczyły się od razu i wciąż pulsowały bólem. Wspomnienie Michaela nie kontrolującego siebie ją przerażało. Miała nadzieję, że to się nie powtórzy.

- Gdy się obudzi... - zaczęła przez ścisnięte gardło, znów zerkając na nieprzytomnego.

- To będziemy przygotowani - przerwał jej Jonathan - Idź odpocząć, pomogę Siergiejowi i też pójdziemy. Wszyscy musimy się przespać - dodał zmęczonym tonem i potarł zarost z westchnieniem. Znów poczuła się młodo. Odpychali ją na bok jako dwójka starszych i bardziej doświadczonych. Ale w tym przypadku nie miała nic przeciw, nie miała ochoty rozgrzebywać ciala Michaela w poszukiwaniu jakiś pozostałości po ranach.

Michael (Widmowa Wojna #2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz