Rozdział XXV - Posiedzę sobie w tym domu

913 71 34
                                    


Ja żyję, nie martwcie się. Moje postacie też, o dziwo.


______________


Po otwarciu oczu Alexandra leżała chwilę nieruchomo, wpatrując się w ścianę bezmyślnie. Potem przypomniała sobie, dlaczego spała i usiadła, podnosząc rękę do szyi. Ran nie było. A to oznaczało, że Michael się obudził i ją wyleczył. Powstrzymała szeroki uśmiech, zerwała się z łóżka i natychmiast oparła o materac, gdy zakręciło jej się w głowie. Może i wyleczył, ale wyczerpanie zostało. Ale przynajmniej Michael był zdrowy!

W pośpiechu wyskoczyła z pokoju, ignorując zawroty głowy i rozglądając się po salonie. Siergiej podniósł na nią wzrok z kanapy, Jonathana nie widziała, a wampir właśnie ubierał buty w drzwiach. Zanim pomyślała, już do niego szła szybkim krokiem, który przerodził się w krótki bieg. Żył i miał się dobrze! Zapiekły ją łzy i wtuliła się w niego w momencie, gdy podniósł wzrok. Zachwiał się, ale utrzymał równowagę.

- Oho! Ale ja idę tylko do sklepu - powiedział ze śmiechem. Odsunęła się ze łzami w oczach i uderzyła go w ramię otwartą dłonią. Zamrugał zaskoczony.

- Nigdy więcej tak nie rób! - głos jej się załamał, gdy spojrzenie wampira natychmiast złagodniało.

- Oj, daj spokój - przytulił ją mocno - Nic mi nie jest, aż tak łatwo się mnie nie pozbędą.

- Prawie im się udało! - zauważyła w jego ramię.

- Prawie - zaznaczył - Ale nie byłem sam, wyratowaliście mnie, więc damy radę.

Przytuliła go mocniej... po czym odsunęła się i popatrzyła pozornie spokojnie.

- Gdzie idziesz?

- Do sklepu, mówiłem - uniósł brwi.

- Gdzie Jonathan?

- Załatwia sprawy gdzieś w budynku.

- Siergiej tu siedzi.

- No tak - popatrzył za nią na dampira, który przypatrywał im się z uśmieszkiem.

- A ty - powiedziała przez zaciśnięte zęby - właśnie wychodzisz.

- No tak - powiedział i wykrzywił usta z rozbawieniem - Okej, wymyśliłem do czego zmierzasz.

Skrzyżowała ręce na piersiach i zaśmiał się.

- Chciałabyś mi towarzyszyć? Nie będę sam.

- Bardzo śmieszne! - syknęła ze złością - Tak jakbym mogła w razie czego cię uratować! Prędzej będę zawadzać.

Jego śmiech zamienił się w czuły uśmiech.

- Chodź ze mną, Alexandro. Na zewnątrz będzie przynajmniej spokojnie, a Siergiej może tu sobie siedzieć w samotności.

Obejrzała się na dampira. Czytał książkę i sukcesywnie udawał, że ich ignoruje, w co nie wierzyła ani trochę, zwłaszcza że na ustach miał malutki uśmieszek.

***

Alexandra rozglądała się nerwowo na wszystkie strony, idąc chodnikiem. Miała wrażenie, że każda osoba, która tutaj jest, obserwuje ich po kryjomu.

- Wyjście do sklepu to zły pomysł - powiedziała i Michael się zaśmiał cicho.

- Być może, ale wolałem się przejść, zamiast siedzieć w środku. Nawet jeśli to taki ładny środek.

Michael (Widmowa Wojna #2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz