Prolog

826 26 10
                                    

***

To miało miejsce, gdy miałam ledwo 11 lat. Wtedy się dowiedziałam, że moi rodzice, tak naprawdę nie są ze mną nawet spokrewnieni. Powiedzieli, że skoro oni nie mogli mieć dzieci, to porwali jedno ze szpitala zaraz po tym, gdy tylko się urodziło. Od tamtego momentu zaczęłam szukać moich prawdziwych rodziców. I wszystko byłoby dobrze, gdyby porywacze się o tym nie dowiedzieli. 

To wtedy mój „ojciec” zaczął się nade mną znęcać, zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Tak, bił mnie, ale nie tylko to zrobił. Gdy miałam 12 lat, pierwszy raz mnie zgwałcił. Potem robił to regularnie, za każdym razem, gdy byłam niegrzeczna. A „mama”, spytacie? Nie była lepsza. Nazywała mnie niewdzięcznicą. Dała mi zakaz na wszystko. 

Nawet na mówienie nie proszona. A gdy to łamałam. Robiła to co „tata”. Biła mnie. Jeśli nadal jej pyskowałam, to go wołała, a on robił mi to, no, już sami wiecie co. Wytrzymałam tak przez trzy lata. Gdy skończyłam 15 lat, za własne pieniądze kupiłam sobie noże do rzucania. W środku nocy weszłam do pokoju moich oprawców, a tam... 

Zabiłam ich. Nie obchodzili mnie. To nie byli moi prawdziwi rodzice. Po tym odrazu pobiegłam do łazienki, aby zmyć z rąk i z noży ich krew. Szczerze, nawet dobrze się przy tym bawiłam. Wtedy spojrzałam na swoje odbicie. Na mojej twarzy witał szeroki, złośliwy, a może nawet lekko psychiczny uśmiech. W tamtym momencie pomyślałam, że chcę więcej. 

Spakowałam wszystkie swoje najpotrzebniejsze rzeczy, zabrałam wszystkie pieniądze i oszczędności moich oprawców, które schowałam do drugiej torby, a następnie poszłam do kuchni. Włączyłam wszystkie palniki na kuchence, po czym wyszłam z tego domu. Odpaliłam zapalniczkę, a następnie rzuciłam nią w otwarte okno w kuchni, które było zaraz nad kuchenką. 

W ciągu kilku sekund całe to pomieszczenie stało w płomieniach. Zaczęłam wtedy odchodzić, a na mojej twarzy czułam, że nadal się uśmiecham. Po chwili usłyszałam wybuch, a następnie jak ogień trzeszczy, gdy pochłaniał cały dom. Założyłam kaptur na głowę, po czym zniknęłam. Kupiłam bilet autokarowy do stanu Kalifornia, a tam kolejny, aby znaleźć się w San Francisco. 

***

Mieszkanie z takimi rodzicami, którzy modlą się codziennie o to, że ktoś kiedyś wróci, jest żałosne. Oni są żałośni. Właśni rodzice zapomnieli, że mają syna. Dorastające dziecko, które chce zyskać tylko ich uwagę, na więcej czasu niż najzwyklejszą minutę. To wtedy postanowiłem zniknąć. I tak jestem dla nich tylko kulą u nogi. 

Spakowałem się, zabrałem wszystkie swoje oszczędności i wziąłem jeszcze trochę od rodziców, a także ukradłem ojcu pistolet, który trzymał w biurku, który było w gabinecie. Tak na wszelki wypadek. Tatuśek nie martwił się pieniędzmi. Skąd by inaczej wytrzasnął pistolet Grand Power X-Calibur MK 12? 

Zabrałem wszystko, a w środku nocy uciekłem. Ciekawe czy wogóle zauważą, że mnie nie ma. Pewnie nie. Przez telefon kupiłem bilet do Kaliforni, aby następnie znaleźć się San Francisco. W tym miejscu zacznę na nowo swoją historię. Bez rodziców. Bez ciągłego słuchania o zaginionym członku rodziny. Bez potrzeby zwrócenia na siebie uwagi. 



A więc tak.
Oto kolejna historia, którą stworzyłam.
Odrazu chciałam podziękować Sprvusee,
bo to dzięki tobie ją wymyśliłam.
Podczas czytania twojej książki, wpadłam na genialny pomysł na opowieść.

Dlatego też, serdecznie polecam książkę pod tytułem „Me too”.
Sama ją czytałam, i to właśnie dzięki niej do głowy wpadł mi pomysł na tę opowieść.

Prolog za nami.
Nie wiem jak będą pojawiać się jeszcze rozdziały, ale mam nadzieję, że was zainteresowałam.
Koniecznie dajcie znać, czy ktoś będzie to czytać!!
Jeśli tak, to serio będę bardzo szczęśliwa!

Życzę wam miłego dnia i pozdrawiam!

AffinityOù les histoires vivent. Découvrez maintenant