Rozdział Szósty

537 45 6
                                    

‘Chociaż, czy jakikolwiek kąt w tym sierocińcu mogłabym nazwać bezpiecznym?’

Wzięłam głęboki wdech, zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo jestem udupiona. Kukułka zapiała, a ja stałam jak durna na korytarzu, bardzo daleko od mojego pokoju. Zacisnęłam powieki i w myślach policzyłam do pięciu. Muszę wziąć się w garść. Nie mogę dać się złapać. Otworzyłam oczy i nie czekając ani chwili dłużej, puściłam się pędem w głąb korytarza. Uruchomiłam wszystkie szare komórki, aby przypomnieć sobie trasę od gabinetu pani Payne do mojego pokoju, która parę godzin temu została mi przedstawiona przez Liama. Nie zwracałam najmniejszej uwagi na to, czy gdzieś nie kręcą się opiekunki, ponieważ nawet gdybym zauważyła jedną, nie widziałabym, gdzie mam się schować. Moją jedyną nadzieję było to, że okażę się szybsza w razie spotkania którejś. Podczas mojego biegu dwa razy pomyliłam drogę i musiałam się zawracać, ale to nie było najgorsze. Kiedy pokonałam trochę więcej niż połowę trasy, usłyszałam za plecami krzyk.

-Cholerny bachorze, myślisz, że cię nie złapiemy?!- to była pani Greta. Słysząc jej słowa i ostry ton, miałam ochotę zatrzymać się, przeprosić za złamanie zasad i modlić się o jak najłagodniejszą karę. Niczym wytrenowany, potulny pies. Jednak wtedy przed moimi oczami pojawił się obraz listu od mojej cioci. Od członka mojej rodziny, o którym nie miałam zielonego pojęcia, właśnie przez kobietę podążającą za mną.

Zacisnęłam usta w wąską linię i przyśpieszyłam tempa. Nie dam się jej złapać. Nie dzisiaj. Opiekuna rzucała pod moim adresem różnymi obelgami, ale nie robiło to na mnie większego wrażenia. Już nie. Miałam jeden cel: dotrzeć w pobliże mojego pokoju, czyli w tą strefę sierocińca, którą znałam doskonale. Mogłabym się tam schować i przeczekać ten czas, kiedy wszystkie opiekunki łażą na straży. Nogi zaczynały mnie boleć, a płuca piec, ale mimo to nie przestawałam. Wytarłam dłonią pot gromadzący się na moim czole dokładnie w tym momencie, w którym dobiegłam do znanych mi terenów. Miałam szczęście, że pani Greta ma już swoje lata, dzięki czemu zdążyłam ją zmęczyć i powiększyć odległość między nami. Resztkami sił przebiegłam przez całą długość korytarza, a następnie, tuż za zakrętem otworzyłam drzwi do sali niemowląt. Zamknęłam je za sobą najciszej jak potrafiłam i choć zdawałam sobie sprawę z tego, że pani Payne zapewne nie będzie mnie tu szukać, myśląc, że zniknęłam w którymś z korytarzy i pogoni dalej, to dla pewności wskoczyłam jeszcze do malutkiej szafki w rogu pokoju. Przyrzekam, że był to pierwszy raz, kiedy doceniłam swój mały wzrost. Siedziałam tam, próbując dosłyszeć cokolwiek, jednak bez skutków. W końcu, kiedy stwierdziłam, że musiał już minąć co najmniej kwadrans, opuściłam swoją kryjówkę. Po zaczerpnięciu kilku głębokich wdechów, wyszłam na korytarz i rozejrzałam się na wszystkie strony. Pusto. Zamknęłam za sobą drewnianą powłokę i szybkim krokiem ruszyłam w stronę swojego pokoju. Po kilku minutach marszu i intensywnego rozglądania się w około, dotarłam do bezpiecznego miejsca. Chociaż, czy jakikolwiek kąt w tym sierocińcu mogłabym nazwać bezpiecznym? Wślizgnęłam się do środka, zdjęłam bluzę i po złożeniu jej w kostkę odłożyłam do mojej szafki, a następnie położyłam się na starym kocu, przykrywając swoje ciało kawałkiem kołdry.

Przymknęłam powieki, chociaż wiedziałam, że dzisiejszej nocy już nie zasnę. Zbyt wiele myśli kłębiło się w mojej głowie. Czy Louis bezpiecznie dotarł do pokoju? Nic mu nie jest? Nikt go nie rozpoznał? Czy ciotki nie zaczęły podejrzewać Liama? Czy jemu także nic się nie stało? Czy zatarłam za sobą wszystkie ślady w gabinecie? Czy podczas ucieczki zostałam rozpoznana? Czy nasz plan mimo wszystko nie zakończy się poszkodowaniem któregoś z naszej trójki? A jeśli coś poszło nie tak,  jak duże konsekwencje poniesiemy? Kim jest moja ciotka? Od jak dawna do mnie pisze? Dlaczego opiekunki odpisują za mnie? Czemu zamiast po prostu wysłać mnie do niej, wolą przetrzymywać mnie na siłę w tym miejscu? Co robić dalej?

Secrets of the Past ▷▷ Z.MalikWhere stories live. Discover now