Rozdział Piąty

644 50 9
                                    

‘Jedynym, co teraz czułam była wściekłość. Panie Payne robiły wiele złych rzeczy, ale jeszcze nigdy aż tak bardzo mnie za coś nie rozzłościły.’

Minęło kilka dni, przez które Louis zdążył wrócić do dawnej formy. Chociaż ‘forma’ to chyba jednak za dużo powiedziane, po prostu nie wyglądał już tak, jakby był na skraju życia i śmierci. Chłopak dowiedział się ode mnie o tajemniczym liście i choć na początku nie był przekonany, w końcu poparł moje chęci poznania jego treści. Za to zaskakująco trudno było namówić Liama. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam, żeby był aż tak uparty w jakiejś kwestii. Był czwartek i jednocześnie kolejny wieczór z rzędu, w którym siedzieliśmy w trójkę w kącie salonu, kłócąc się najciszej jak potrafiliśmy.

-Kurwa mać, wy naprawdę jesteście tacy durni, czy tylko udajecie?!- wysyczał jadowitym tonem Payne- Nie rozumiecie tego, co wciąż wam powtarzam?! Do biura ciotki Grety nie da się dostać! Drzwi mają w sobie zamek automatyczny, co oznacza, że nie musi używać klucza. Mechanizmy w środku sprawiają, że blokują się przy zwykłym zamknięciu ich. A jedyny klucz, dzięki któremu się otwierają, posiada ona i zawsze nosi go przy sobie! To cholerna forteca, nie dostaniecie się tam!

-Nie jesteśmy idiotami, Liam!- warknął Louis- Nic nie jest nie możliwe, wymyślimy coś. Przechytrzymy te stare kurwy!- ciemnooki westchnął głęboko, zacisnął powieki i zaczął masować skronie wskazującymi palcami. Miał już dość, ale ja także. Nie chce pomóc, to nie. Skończyłam z błaganiem.

-Dobra, jeśli tak bardzo tego nie chcesz, nie musimy cię w to mieszać. Sami sobie poradzimy- oznajmiłam i podniosłam się z zimnej podłogi- Chodź, Lou, musimy obmyślić jakiś plan- dodałam, a nastolatek posłusznie ruszył za mną.

-Czekajcie!- uśmiechnęłam się delikatnie, słysząc zrezygnowany ton głosu szatyna. Razem z moim bratem odwróciliśmy się w jego stronę- Zamierzacie to zrobić, niezależnie od mojego zdania?- oboje przytaknęliśmy- No jasne… Wróćcie tu, usiądźcie. Nie zostawię was bez żadnej pomocy, więc plan musicie obgadać ze mną- mój uśmiech poszerzył się. Nieważne, jak bardzo okrutną rodzinę miał Liam. On sam miał ogromne serce. Usadowiliśmy się z powrotem tam, gdzie wcześniej- Więc tak… Myślę, że w pierwszej kolejności powinniśmy pozbyć się pozostałych ciotek, a na końcu Grety.

~*~

Kiedy nadeszła ustalona godzina, po cichu opuściłam pokój i ruszyłam w kierunku, który wcześniej wskazał mi Liam. To była ta noc. Noc, w której z chłopakami postanowiliśmy wcielić nasz plan w życie. Noc, w której, o ile wszystko dobrze pójdzie, przeczytam tajemniczy list.

Korytarz, o tej porze całkowicie skąpany w mroku, nie dodawał mi ani trochę pewności siebie. Pierwszy punkt planu należał do mnie. Kiedy ja zacznę- nie będzie już odwrotu, a jeśli spanikuję- wszystko pójdzie na marne. Zero presji. Wzięłam głęboki wdech, kiedy zatrzymałam się przy moim celu. Uspokój się, Agnes. Musisz zrobić tylko tę jedną małą rzecz, a później biec na wyznaczoną pozycję i czekać, aż Lou i Liam wywabią panią Payne. Pamiętaj o planie, a będzie dobrze. Przełknęłam wielką gulę w moim gardle. Właściwie, moja rola w tym wszystkim była najmniejsza, a stresowałam się chyba najbardziej z całej naszej trójki. Cholera, byłam takim mięczakiem.

-Teraz- wyszeptałam sama do siebie, wyciągając rękę w stronę skrzynki z korkami. Przesunęłam wszystkie dźwigienki po kolei, a następnie zamknęłam za sobą kalpę. To już? Spodziewałam się czegoś więcej. Cóż, pozostawało mi tylko wierzyć, że niczego nie spaprałam i tak właśnie powinno być. Nie zastanawiając się nad tym ani chwili dłużej, zaczęłam biec w ustalone miejsce. Bałam się jak cholera tego, że coś może nie wyjść i wszyscy zostaniemy złapani. W mojej głowie układało się sto tysięcy czarnych scenariuszy, przez co słabo skupiałam się na biegu. Dopiero kiedy trafiłam w miejsce, w którym miałam siedzieć do końca akcji, otrząsnęłam się z moich ponurych myśli. Schowałam się w pralni, znajdującej się tuż obok gabinetu pani Grety- dokładnie tak, jak było w planie. Siedziałam i nasłuchiwałam tego, co stanie się dalej.

Secrets of the Past ▷▷ Z.MalikWhere stories live. Discover now