Bal czeni i bieli

22 2 2
                                    

Fanart od ShnShino ❤️

-Hmm?- powoli otworzyłem oczy i zacząłem się rozglądać

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.


-Hmm?- powoli otworzyłem oczy i zacząłem się rozglądać.

Dookoła wszędzie była woda, nie widziałem swoich nóg, ani rąk. Przepłynęła przede mną rybka. Była tak szybka, że za nią powstały bąbelki i nie wiedzieć czemu zaczęło czymś śmierdzieć. Jeszcze raz wygiąłem się we wszystkie strony, jednak nadal nic się nie zmieniało. Podpłynęły do mnie podobne ryby do poprzedniej, o dziwo w moim wzroście.

-Aronie Berdynardzie II, witamy w domu.- oznajmiła największa.

-A-A-Al-ale ja-jj-jak tt-to?- zdezorientowany kręciłem się w kółko.

-Proszę za mną, popłyniemy do rafy koralowej.- rozdymka zmieniła się w piłkę i zaczęła prowadzić mnie i inne ryby.

Nie umiałem pływać, więc małe kijanki z tylu mnie popychały do przodu. Po drodze zobaczyłem Atlantydę i chciałem zajrzeć do środka ale bałem się odezwać.

-Teraz będziemy przepływać pod trójkątem Bernarda, przynosi on wszystkim w głębinie szczęście, proszę pana.- Jakiś malutki zawstydzony dorsz przedstawiał mi okolice.

Posłuchałem o historii syren, była bardzo ciekawa. Nigdy nie spodziewałem się, że mają taką nietypową przeszłość. Podobno kiedyś w Teksasie stary pijak pracujący na latarni przeleciał rybę, wtedy na dnie morza urodziło się dziecko z płetwą zamiast nóg, co prawda było bardzo owłosione na plecach, ale wszystkie syreny tak mają. Nie wiem dlaczego.

-Dotarliśmy, najwyższy łososiu.- rozdymka się skurczyła i podpłynęła do mnie.

-J-j-ja l-l-lo-losios??

-Tak wasza wysokość, a teraz czas by złożyć ofiarę.- łososia Arona złapała straż śledzi.

Zaklejone mu usta plastrem i przeprowadzono przez piękny pałac z piasku. Tym razem mału dorsz nie opowiadał historii. Na końcu długiego korytarza była kuchnia.

-Sushi..!- morderczy kucharz się podniecił.

Zaczął odkrajać mu płetwy, jedna po drugiej. Dopóki nie przeciął Arona w połowie.

-N-N-NIEE!- Aronek otworzył oczy w swoim pokoju.

Nie mogąc uspokoić oddechu, dotknął ręką każdej ryby na plakacie w jego pokoju. Wyjął ze skrzyni pod łóżkiem zupkę chińską i zaczął na niej tańczyć, tak jak nauczył go Ahmed.

Po skruszeniu całego makaronu Aron oddychał spokojnie.

-Aronku wstawaj, śniadanie jest.- jego mama zapukała do pokoju.

-M-mam-o... c-czz-czzzekja... c-cco j-jest nna sni-sniadanie...

-Łosoś kochanie.- mama Arona zostawiła dwie uszyte sukienki na jego biurku, po czym wyszła.

Przygody Ahmeda Donde viven las historias. Descúbrelo ahora