Przepis na borówki w czekoladzie (stara formuła)

20 2 3
                                    

Ostatni rozdział dodatkowej historii „stara formuła"

Oboje się rozpłakali. Anita przytuliła Drake, tak jak gdy byli mali i płakali bo zginęła ich ulubiona żaba. Stali tak kilka dobrych minut, Drake nie umiał się uspokoić.

-Chodź.- Drake wziął Anitę za rękę i poprowadził do oświetlonej nocą wioski.

Przywitały go dzieci, kilka starszych kobiet się ukłoniło, mężczyźni zaczęli tańczyć jak za starych czasów. Starsza pani podała Anicie jej stary drewniany flet. To była Elżbietka, uśmiechnęła się do Drake i Anity, po czym zsunęła się na bok nie dając im szansy na rozmowę. Anita wiedziała, że to nie jest takie samo, wioska się zmieniła. W miejscu gdzie tańczył szaman z żoną tańczył Drake z obcą kobietą, której ona w ogóle nie pamietała.

-Tamte dzieci musiały być jego.- do Anity dotarło, że zawsze kochała Drake, przez co jej oczy się zaszkliły.

Zamknęła je i pobiegła na ślepo w środek tłumu, to nie tak, że żałowała czegokolwiek, przecież Anita nigdy niczego nie żałuje. Przynajmniej tak myślała.

***

Gdy Anita odzyskała świadomość już zaczynało się wznosić słońce. Obudziła pijanego Drake leżącego obok niej, oboje byli w ciężkim stanie.

-Anita! Porozmawiajmy.- Drake rozpaczliwie chwycił jej rękę.

-Nie możesz mi rozkazywać.- Anita zaczęła się nabijać z Drake, przez to jak bardzo był poważny.

-Proszę?- zrobił to, co zawsze, oczy umierającej szkapy, serce Anity pękło.

-Przejdźmy się.- Anita również złapała Drake za rękę i poszli w stronę lasu.

-Słuchaj.. Jako szaman musiałem się ożen- Anita mu przerwała.

-Przecież wiem.- uśmiechnęła się słabo.

-Anito zrozum, zawsze Cię kochałem, już od momentu naszego pierwszego dojenia krów, uciszania kurczaków szyszkami, czy nawet zawodów w znalezieniu największego gówna muchy.

-Drake ja, zawsze uważałam cię za przyjaciela.- Anita nie chciała już więcej komplikować, oboje mieli swoje rodziny, dla niej i Drake było już za późno. - ale słuchaj, zostane tutaj na rok, czy to nie wspaniałe?

-Racja, a co z twoim pamiętnikiem?

-Dalej go pisze, muszę niedługo przekazać go kolejnemu pokoleniu, szkoda, to ja chciałam być tą co złamie pieczęć.

***

Małe wakacje Anita spędziła na odszukiwaniu informacji w jaskiniach, imprezach i rozmowach ze starymi przyjaciółmi. Dzięki temu, że tu przyjechała, ponownie zatęskniła za miastem, wyzwaniami i powróciła jej chęć do wszystkiego. Może poza wyczerpującym faktem, że urodziła się jej dziewczynka. Prawdopodobnie Drake, gdy w noc jej przyjazdu była upita. Chociaż jak gdyby pomyśleć, cały czas chodziła lekko podpita. Pakując się z podróżnymi na łódkę, stanęła na siedzeniach i gdy byli już w wodzie, zrobiła coś, dzięki czemu nigdy nie będzie mogła powiedzieć, że czegoś żałuje.

-DRAKE! KOCHAM CIĘ!- wykrzyknęła do machającego ludu w wiosce, Drake upadł czarnymi kolanami na gorący piasek. Jego żona spojrzała się na niego ze smutkiem.

Anita się odwróciła, na zdziwione miny w załodze tylko bekła i wszystko wróciło do normy. Teraz będzie musiała uporać się z cięższymi rzeczami, komu wręczyć pamiętnik?

***

W porcie nikt na nią nie czekał, poszła w miejsce swojego domu i na szczęście, nadal tu byli. Bachory biegały po ogródku, a Kentin siedział przed telewizorem, strasznie się roztył. Przefarbował włosy, miał czerwone. Tyle rzeczy mnie ominęło. Trzasnęłam za sobą drzwiami.

-MAMA WRÓCIŁA!- Ahmed przytulił moją nieogoloną nogę.

-Mama..- abdullah popatrzył się na mnie i mnie olał.

-Oh wróciłaś habibi, gdzie ty byłaś.- zapytał arogancko Kentin.

-Dalej niż góry inoue.- spróbowałam zepchnąć Ahmeda z mojej nogi, ale mały skurczybyk się trzymał mocno.

-Muszę wam przedstawić Anię.

-Co to ma znaczyć, zdradziłaś mnie, habibi jak mogłaś?- Kentin wreszcie ruszył się z kanapy.

-Co? Przecież to twoje dziecko, zanim wyjechałam.- Anita próbowała jakoś uratować sytuacje.

-Nie wiem czy ci wierzyć. Porozmawiamy wieczorem.

***

-NO WIĘC JAK TAM BYŁO? DOBRZE SIĘ BAWIŁAŚ?

-Ciszej stary patafianie, dzieci śpią.

-NIE OBCHODZI MNIE TO. DOBRA. SKORO NIE CHCESZ MI POWIEDZIEĆ ZABIERAM ABDULLAHA DO MATKI ZDZIRO!

-W takim razie alimenty gnoju.

Dogadali się, Kentinowi opadły emocje i stwierdzili, że najlepiej będzie dać teraz Abdullaha do jego dziadów, gdzie Kentin będzie mieszkał, a do Anity i pozostałych będzie przychodził po polowaniach i oddawał polowe łupu.

***

-Abdullaha zabrał Kentin, szkoda, był idealnym spadkobiercą, No wiec został mi Ahmed i Ania.. hmm... Ania przecież jest zbyt młoda. Zdecydowałam.

***

Anita poszła z Ahmedem do zaśmierdniałej góry pokrytej mchem i grzybami. Kazała Ahmedowi zaczekać przed wejściem, sama powąchała przed wejściem swoje pachy i poszła w tradycyjnych słomianych klapkach do środka. Mnichy witały ją klepiąc w swoje czapki z dzwoneczkami, a gdy stanęła przed samym Inoue zdjęła klapki, klasnęła nimi dwa razy, wyjęła pamiętnik spod sukienki i spojrzała na najstarszego mnicha, który przytaknął głową.

Wróciła razem z małym Ahmedem ubranym w wysuszoną trawę i oddaliła się na tyły jaskini.

-Ahmedzie, pamiętnik zmieni się na wzór twojej osobowości, skup się, pomyśl o męskich rzeczach.- Inoue przyłożył niebieski w świnie pamiętnik do głowy Ahmeda, zamknął oczy, odchylił się od Ahmeda.

To co się pojawiło na okładce było napewno nie codzienne. Różowe księżniczki, dużo brokatu, zero świń z polowania. Anita się przeżegnała.

Inoue zamrugał, popatrzył na zadowoloną czarną twarz i przemówił.

-Jeśli to jemu zdarzy się walczyć, wszyscy będziemy zgubieni.

Dalej odprawił starożytny rytułał, Ahmed miał od tej pory zacząć swoją naukę, więc by wszystko szło szybciej, Inoue usunął ponad polowe wspomnień, tak by mógł lepiej przyswajać informacje.

-Słuchaj mały, teraz twoja kolej.

Przygody Ahmeda Where stories live. Discover now