[21]

2.4K 130 58
                                    


Ci dwoje należą do siebie."

To proste zdanie chodziło mi po głowie przez resztę dnia. Zaczynało mnie to już męczyć. Każdy widział to co się działo między mną a blondynem, każdy, prócz nas samych. W którym momencie straciłam czujność i dałam emocjom wodzić się za nos? Nie byłam w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Nie pomagała mi w tym też Pansy, która od kilku minut leży rozłożona na całej długości kanapy, ledwo przytomna. Zdecydowanie przesadziła z tym magicznym trunkiem, który znalazła w szafce. Dziwił mnie jej stan, gdyż wypiłyśmy prawie tyle samo, a ja czułam się w miarę dobrze, jeśli tak można nazwać stan, w którym dopada cię tysiące pytań i ani jednej odpowiedzi.

Jakieś dziesięć minut temu wleciało przez okno jakby widmo, tyle że o wiele bardziej świecące. Patronus, stwierdziłam, gdy tylko owe „widmo" przedstawiające królika zapytało czy wszystko w porządku, głosem Blaise'a Zabiniego. Nie od dziś wiadomo, że moja przyjaciółka zawsze marzyła o króliku, ale przez alergie nie mogła go mieć. Odpowiedziałam mu, że Pansy ledwo żyje i może lepiej niech zostanie na noc, po czym patrunus wyleciał. Jadnak wizja Pansy zostającej na noc w moim domu, była chyba niezbyt dobra dla jej męża, gdyż właśnie wszedł do mojego salonu, patrząc z politowaniem na zastałą scenę.

— Dlaczego wy nie potraficie pić jak normalni ludzie?

— To twoja wina! — oburzyłam się. — Pansy zawsze miała dobrą głowę. Przez macierzyństwo długo nie piła i osłabła.

— I to niby moja wina?

— A co, Melanie z powietrza się wzięła w jej brzuchu?

Prychnął na moje pytanie.

— A ty co? Zatrułaś się, że taka trzeźwa?

— Daj spokój... Cały czas myśle o tej sytuacji w Ministerstwie. Chyba przesadziłam.

— Sam nie wiem co o tym myśleć. — wzruszył ramionami i oparł się plecami o komodę. — Żaden z waszej trójki nie jest bez winy. Wydaje mi się, że na siłę szukacie sobie jakiś problemów.

— To prawda.

— Kochasz Teodora?

— Nie wiem, znaczy... jest dla mnie ważny, ale nie wiem czy to co nas łączy można nazwać miłością.

— A Draco?

— A czy to ważne?

— W pewnym sensie tak. Szczególnie teraz, gdy możesz już wrócić do Norwegii.

— Skąd ty...

— Nott mi powiedział, że wszystko zostało załatwione i możecie już wracać do domu. Tylko teraz kwestia: gdzie jest twój dom?

— Teraz niczego nie jestem już pewna.

Wiedziałam, że w tym momencie staje przed dużym wyborem. Jeśli wybiorę Norwegię, to jednocześnie wybieram Nott'a, a gdy zdecyduje, że zostaje, pada na Malfoy'a. Hm, kogo wolę? Z jednej strony mam śmiertelnika, który kłamie i sprowadza mnie na dno, a z drugiej diabła, który kłamie i rani. Nie wiem. To naprawdę ciężki wybór. Obaj mają tyle pozytywnych cech... Jednak czasami, dokonanie złego wyboru jest lepsze niż nie dokonanie żadnego. Masz odwagę iść do przodu, a to rzadkość. Osoba stojąca na rozdrożu dróg, nieumiejąca wybrać, nigdy nie pójdzie do przodu. Zdałam sobie sprawę, że wole raczej swoją wolność niż czyjąś miłość. Jeśli masz do wyboru towarzystwo w więzieniu i samotny spacer na wolności, co wybierasz?

Cold Heart [D.M]Where stories live. Discover now